Z Grzegorzem Strzelczykiem, szefem klubu radnych PiS w Radzie Miasta Gdańska rozmawia Artur S. Górski
- Gdańsk szczyci się i promuje jako „Miasto Wolności i Solidarności”, ale czy jest miastem gdańszczan, jego mieszkańców?
Grzegorz Strzelczyk: Gdańsk nie jest od dawna miastem jego mieszkańców. Rola gdańszczan po 16 latach rządów Pawła Adamowicza została sprowadzona do płatników podatków na rzecz miasta, z których prezydent miasta lekką ręką finansuje rozmaite fanaberie. Mają wiec prawo do płacenia podatków i niespecjalnego wtrącania się do tego co robi rządząca PO w mieście.
- Ależ ostatnio 14 procent gdańszczan uczestniczyło w rozdysponowaniu tak zwanego budżetu obywatelskiego, czyli skromnych 9 milionów złotych w porównaniu z całym budżetem miasta, czy na przykład z wydatkami na ECS. Czy to gra na promocję jednej politycznej opcji?
Grzegorz Strzelczyk: Budżet obywatelski to jest krok w dobrą stronę. Była więc też presja na władze Gdańska by taką formułę wprowadzić, ale zdarzyło się to znienacka, w roku wyborczym, w ramach propagandy wyborczej PO w poszczególnych okręgach wyborczych. Na sesji Rady Miasta przewodniczący klubu PO to potwierdził otwartym tekstem mówiąc, że to inicjatywa radnych Platformy, zrealizowana przez prezydenta z tejże PO. Nie wiemy, czy ten budżet będzie kontynuowany w latach następnych, czy też jest tylko wyborczym gadżetem. Postulowałem, by na budżet obywatelski przekazać rokrocznie część dochodów własnych gminy - 0,6-0,8 procenta tychże dochodów.
- Pieniądze, choć w promilach budżetu, jednak są…
Grzegorz Strzelczyk: Pomysł zrodził się w trakcie roku budżetowego więc po prostu środki wyjęto z poszczególnych zadań, tworzą quasi budżet obywatelski. Największym stratnym tej operacji jest Zarząd Dróg i Zieleni, z którego na ów budżet wyjęto 2,7 miliona złotych. Te pieniądze nie trafią na utrzymanie zieleni. W ostatnich latach ZDiZ przejął kilkadziesiąt hektarów nowych terenów zielonych, a nie zwiększono nakładów.
- Tymczasem magistrat wyzbywa się funkcji społecznej, odpychając od siebie choćby obowiązek prowadzenia szkół publicznych, oddając jak choćby zbudowaną za 36 milionów złotych szkołę w Kokoszkach prywatnemu operatorowi. Opozycja reaguje, ale czy skutecznie?
Grzegorz Strzelczyk: Z zawiadomienia opozycji prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przeprowadzenia procedury wyłonienia tegoż operatora i mam nadzieję z należytą troską pochyli się nad sprawą. Tym razem opozycja szła jednym frontem. Co prawda zawiadomieniu złożone przez Franciszka Potulskiego i Jolanty Banach z lewicy nie nadano biegu. My nie zbojkotowaliśmy postępowania i mieliśmy intuicję. Okazało się, że konkurs był prowadzony w co najmniej niefrasobliwy sposób, a prokuratura prowadzi postępowanie wyjaśniające więc coś na rzeczy było.
- Podobnie jak coś jest na rzeczy w innych wydziałach magistratu, jak na przykład w Referacie Lokalowym Wydziału Gospodarki Komunalnej, w którym na polecenie prokuratury funkcjonariusze CBŚ zatrzymali już czwartą urzędniczkę. Na razie o odpowiedzialności politycznej mowy nie ma. Czyżby magistrat żarł rak korupcji?
Grzegorz Strzelczyk: Przypominam, że jest postępowanie w sprawie poczynań Wydziału Edukacji nadzorowanego przez wiceprezydent Ewę Kamińską, czyli szkoły w Kokoszkach. W Wydziale Gospodarki Komunalnej trwa restrukturyzacja zatrudnienia prowadzona przez CBŚ i prokuraturę. Toczy się postępowanie o wyprowadzanie pieniędzy z gdańskiej mariny. Według szacunkowych danych chodzi o 450-470 tysięcy złotych w skali roku, a ani MOSiR, ani urząd miejski niczego nie zauważyły? Nie wiemy jak długo ten proceder trwał, bo dokumentacji finansowej nie prowadzono. Osoby odpowiedzialne w magistracie nie zauważyły, że łamana jest ustawa o rachunkowości. To kolejny dział w mieście objęty postępowaniem. Wreszcie sam prezydent ma problemy. Służby specjalne i wymiar sprawiedliwości mocno rozgościł się w Urzędzie Miasta Gdańska. Wyborcy wyciągną z tego wnioski.
- Tymczasem Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu z wrodzoną wielkopolską skrupulatnością bada w wielowątkowym postępowaniu dochody prezydenta miasta. Gdańszczanie mogą się czuć zażenowani, że dodali władzę nad półmilionowym miastem w ręce prezydenta, który nie potrafi wypełnić stosunkowo prostego dokumentu, jakim jest oświadczenie majątkowe…
Grzegorz Strzelczyk: To jest niebezpieczne dla miasta, gdy prezydent wykazuje się co najmniej niefrasobliwością oraz brakiem należytego nadzoru. Na wielu polach działalności miejskiej podobne przykłady można sypać jak z rękawa. Przypomnę, że swego czasu powstała specjalna komórka miasta Gdańsk 2016, która miała zrealizować projekt „Gdańsk 2016. Europejska Stolica Kultury”. W zakończoną porażka z Wrocławiem kampanię o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury zaangażowano rocznie budżet 4,8 miliona złotych. Środki te powinny pozostać w szeroko pojętym polu kultury w instytucjach już działających, zamiast tego komórka, jako Instytut Kultury Miejskiej, nadal działa i na dobra sprawę gdańszczanie nie wiedzą czym konkretnie się zajmuje. Blisko milion złotych zużywa na własne funkcjonowanie.
- Gdańszczanie więc mogą potarzać „nasz drogi Gdańsk”. Utrzymanie przeciętnego mieszkańca grodu nad Motławą (czynsz, woda, odprowadzenie ścieków, wywóz śmieci i komunikacja miejska) jak wylicza Gazeta Wyborcza kosztuje miesięcznie 561,64 złotych. O 20 złotych więcej niż we Wrocławiu, który zajął w tym niechlubnym rankingu drugie miejsce…
Grzegorz Strzelczyk: Wszystkie miasta, które było organizatorami Euro 2012 są w szpicy tego rankingu. Przez kolejne 19 lat będziemy spłacali po około 22-23 miliony złotych rocznie kosztów wybudowania stadionu. Co roku z budżetu miasta. Co roku dokładamy do utrzymania stadionu kolejne 12 milionów. Taki to jest sukces Euro 2012 (śmiech). Wybudowano w jego sąsiedztwie siedzibę Międzynarodowych Targów Gdańskich, pod zastaw nieruchomość przy ul. Beniowskiego. Ratowano się kredytem, który zorganizowało konsorcjum. Budowa MTG kosztowała 107 milionów złotych. Wszystko na kredyt. Do końca ubiegłego roku Targi miały oddać bankowi 75 milionów złotych. Gruntów przy ulicy Beniowskiego nie udało się sprzedać. Trzeba więc było podpisać aneks i prolongować spłatę do końca marca 2015 roku. To generuje kolejne koszty finansowe. Gdańszczanie dopłacą kolejne 3 miliony złotych.
- Rolka kredytu ratuje MTG? Na w historii świata rynki, targi, gildie, majdany, Hanza itd. były tworzone dla zysku. A w Gdańsku?
Grzegorz Strzelczyk: Do funkcjonowania Targów Gdańskich w roku 2013 dopłaciliśmy 10 milionów złotych. Bez dokapitalizowania nie byłyby one w stanie funkcjonować. Przedsięwzięcia komercyjne również są subsydiowane przez mieszkańców. Nie dziwi więc tak wysoka pozycja w rankingu kosztów utrzymania. Jak mówił Milton Friedman - Nie ma czegoś takiego jak darmowe obiady. Prezydent Adamowicz od 16 lat sprawuje władzę w Gdańsku i te „sukcesy” (śmiech) należą do niego i jego formacji politycznej.
- 16/03/2014 10:08 - Nagrody Splendor Gedanensis za 2013 rok
- 16/03/2014 10:03 - Kongres ICCA w Gdańsku?
- 15/03/2014 20:41 - Promocje podczas Dni Otwartych na Osiedlu 2 Potoki
- 14/03/2014 15:07 - Nauta zwodowała statek typu PSV
- 14/03/2014 14:12 - Zakaz całowania w szkole w Nowym Dworze Gdańskim? Dyrektor: Nie wydałam takiego zakazu
- 13/03/2014 20:01 - Park Oliwski w cieniu wieżowców?
- 13/03/2014 19:51 - Pogrzeb dr. Krzysztofa Zawalskiego, twórcy NCŻ
- 12/03/2014 16:45 - Samir S., podejrzany o zabójstwo trzyosobowej rodziny, całkowicie poczytalny
- 12/03/2014 14:38 - Zawiłe dzieje "Głosu Wybrzeża"
- 12/03/2014 14:28 - Nie będzie Jarmarku Europa na stadionie UG