z Jerzym Śniegiem, przewodniczącym Pomorskiej Rady Wojewódzkiej SLD rozmawia Artur S. Górski
- Majowe wybory do europarlamentu pokazały, że Sojusz może liczyć na tzw. twardy elektorat. Nie daje to wyborczego sukcesu…
Jerzy Śnieg: I dlatego musimy wyjść do ludzi. Mamy pokazać, że lewica jest potrzebna, że potrafimy z ludźmi rozmawiać, że nie zamykamy się tylko w naszej grupie. Proszę zauważyć, że w okręgu słupskim utrzymaliśmy stan posiadania, a w gdańskim to poparcie wyborców w porównaniu z 2009 r. wzrosło o procent. Zatrzymaliśmy spadek poparcia.
- Nie jest to chyba szczyt marzeń liczącego się ugrupowania?
Jerzy Śnieg: Absolutnie nie. To punkt wyjścia i audyt stanu posiadania. Nie zamierzamy oszukiwać samych siebie. Plan minimum to kilkunastoprocentowe poparcie, czyli co najmniej 12, a może i 15 procent oddanych na nasze listy głosów w wyborach samorządowych. Są powiaty w których listy lewicy mają lepsze rezultaty, ale mi się marzy taka praca, by dwucyfrowy wynik był dla SLD w Gdańsku, w Słupsku, w województwie, w wyborach do Sejmiku.
- Jakaś recepta na sukces oprócz wychodzenia do ludzi? Jesteście bardziej otwarci na ludzi młodych i na inne środowiska?
Jerzy Śnieg: Jestem zwolennikiem współpracy z każdym, komu bliskie są sprawy społeczne. Nie pytam skąd przychodzi. Ważne dokąd mamy zmierzać. Bo sytuacja jest dramatyczna. Co szósty pracujący żyje w ubóstwie. Dwa i pół miliona na rejestrowanym bezrobociu. Kolejne trzy miliony młodych na emigracji lub pakuje walizki.
- Czas w polityce na ludzi młodych?
Jerzy Śnieg: Dobre efekty daje połączenie doświadczenia i młodości. Sama młodość nie wystarczy. Poza tym współpracujemy z ponad trzydziestoma podmiotami w gminach, w powiatach. Apeluję więc by stawiać na lokalnych liderów, na liderki. Na ludzi mających mir w terenie. Z takimi trzeba rozmawiać, przekonywać…
- Rozmawiać, ale czy w lokalach gastronomicznych, jak te najważniejsze osoby w państwie, dzielące to państwo jak własny folwark i jeszcze dające się nagrać?
Jerzy Śnieg: No wie pan, my takich rozmów nie prowadzimy. Nie ten poziom (śmiech). Bo poziom ich języka był fatalny. Ale mniejsza o wulgarny język. Nie jest też najważniejsze kto nagrywał, ale to o czym oni mówili. To nie przyschnie i wróci. Tusk stawia na zobojętnienie, ale po wakacjach temat wróci. Po jednych dramatycznych nagraniach pojawią się kolejne. Ludzie dowiadują się co naprawdę myślą ci, którzy rządzą. I jest to wiedza szokująca.
- Tusk zapłaci za skandal, jak SLD zapłacił za to, że Rywin przyszedł do Michnika?
Jerzy Śnieg: W tamten skandal na tle propozycji korupcyjnej Sojusz został wmontowany. Wmówiono go nam. To nie była nasza inicjatywa, nie my wysyłaliśmy Rywina do redakcji. Poza tym jest sprawa tematów i skali. Teraz odbyła się manipulacja państwem, targi. W takim razie w 2002 roku Leszek Miller nie musiał powoływać komisji śledczej. Mógł powiedzieć, tak jak teraz Tusk, że nic się nie stało, że badamy sprawę, że wyjaśniamy. Aż sprawa by przycichła. Jednak premier Miller zachował się po męsku i nie wołał „Polacy nic się nie stało!”. Partie u władzy, PO i PSL, zapłacą za arogancję już w wyborach samorządowych.
fot. Maciej Kostun
- 29/06/2014 16:30 - Waldemar Bartelik: Adamowicz nie zasłużył na absolutorium
- 29/06/2014 09:56 - SKOK chcą budować lepszą Polskę
- 28/06/2014 20:42 - Odmowa demonstracji przed domem premiera Tuska
- 28/06/2014 16:13 - Festyn rodzinny w Naucie
- 28/06/2014 14:36 - Doktorat Honoris Causa dla prof. Stefana Raszei
- 26/06/2014 17:34 - Restauracja Hotel Gdańsk rekomendowana przez Gessler w przewodniku Newsweek
- 26/06/2014 17:18 - Paweł Adamowicz z Brukseli po budżetowe absolutorium za 2013 rok
- 26/06/2014 17:11 - Kolejny dobry rok dla SNG - 552 tys. zł dla siedmiu członków Rady Nadzorczej
- 26/06/2014 17:03 - Zmiany w Radzie Nadzorczej GPEC. Niemcy odwołali Machczyńskiego
- 25/06/2014 20:26 - Prokuratura wznawia postępowanie, a prezydent zaprasza na spacer po szkole w Kokoszkach