Nie "Wszystko dla Gdańska" - grosik dla fundacji radnego

Utworzona przez radnego "Wszystko dla Gdańska", Andrzeja Stelmasiewicza, fundacja "Wspólnota Gdańska" otrzymała w minionych trzech latach na swoje projekty z budżetu miasta, który radny uchwala, ok. 0,5 mln złotych. Tylko w ub. roku fundacja, którą obecnie kieruje córka fundatora, prezes Ewa Stelmasiewicz-Wegnerowska, pozyskała na zgłoszone inicjatywy 245 tys. zł. - To nie jest sytuacja klarowna - mówi "Gazecie Gdańskiej" Kazimierz Koralewski, szef opozycyjnego klubu radnych PiS w radzie Gdańska. - Radny fundator jest jednocześnie współtwórcą budżetu miejskiego i beneficjentem czerpiącym z tego budżetu.

Zanim w 2018 roku A. Stelmasiewicz został radnym w ekipie prezydenta P. Adamowicza był prezesem ufundowanej przez siebie fundacji "Wspólnota Gdańska", której władze Gdańska udostępniły bezpłatnie budynek w Oliwie w celu utworzenia po wyremontowaniu instytucji kultury, a także wsparły w roku wyborczym kwotą ok. 150 tys. złotych przedłożone propozycje programowe. Po wyborach samorządowych radny musiał zrzec się funkcji w zarządzie fundacji, której gmina udostępniła mienie komunalne. Zgodnie ze statutem, cała władza we "Wspólnocie Gdańskiej" należy do fundatora, który powołuje i odwołuje członków jej rady, rada zaś ustanawia zarząd. A. Stelmasiewicz do rady powołał Cezarego Obracht-Prondzyńskiego, Larrego Ugwu, Katarzynę Hall i Małgorzatę Chmiel. Po wymuszonej okolicznościami prawnymi rezygnacji założyciela, rada powołała na jego miejsce Ewę Stelmasiewicz-Wegnerowską, radną dzielnicy VII Dwór, zgłoszoną przez prezydenckie stowarzyszenie "Wszystko dla Gdańska".

- Niestety często wydatki Miasta Gdańska są nieuzasadnione z ekonomicznego punktu widzenia, gdyż są bardziej prestiżowe niż użyteczne - zauważa K. Koralewski. - Drastycznym przykładem są okazjonalne rzeźby z piasku likwidowane po wykonaniu, a finansowane z budżetu przez Fundację radnego Wszystko dla Gdańska. Stąd gdy rokrocznie przychodzą do mnie, do Rady Miasta, oliwianie pytając czy godzi się, że fundacja radnego z koalicji rządzącej Gdańskiem otrzymuje pokaźne środki z budżetu miasta, mówię parafrazując słynny film Stanisława Barei, że "fundacja zapewne odpowiada żywotnym potrzebom gdańskiego społeczeństwa i jest na skalę możliwości Gdańska. Otwiera oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówi - to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo." Pani Prezydent twierdzi, że jest rozliczana z każdej złotówki wydanej z kieszeni miasta Gdańska, jednak widać, że tak nie jest, gdyż radny fundator, jest jednocześnie współtwórcą budżetu miejskiego i jednocześnie beneficjentem czerpiącym z tego budżetu. Wizerunkowo jest to dla naszego miasta szkodliwe, gdyż generuje przykre epitety typu "układ gdański" czy "Republika Deweloperów".

Radny A. Stelmasiewicz jest bardzo aktywnym twórcą i uczestnikiem rozmaitych polityk miejskich. Nie tylko kieruje pracą komisji kultury rady miasta, ale także debatuje nad nagrodami dla twórców w powoływanych zespołach i kapitułach, zajmuje się polityką pomnikową i przydziałem publicznych pieniędzy na prace restauracyjne i konserwatorskie, rekomenduje laureatów konkursu Marcina Opitza, doradza też marszałkowi w jego radzie artystycznej.

Nic więc w tym dziwnego, że dobre projekty otrzymują w magistracie dobre wsparcie - przywołaną rzeźbę z piasku Biuro Prezydenta ds. Kultury, którego budżet jest opiniowany przez komisję kultury, urząd dotuje kwotą 10 tys. zł. Z budżetu tego biura pochodzi także  27 tys. zł na święto dzielnicy Viva Oliva i Oliwskie Święto Książki, czy 16 tys. zł na Oliwską Akademię Sztuki i 19 tys. zł na Międzywyznaniową Wigilię Oliwską.

Projekty fundacji są także dobrze oceniane przez Wydział Rozwoju Społecznego, który dofinansował wigilię oliwian sumą 11 tys. zł, a "(G)rzeczną rybkę -przyroda daje moc" wsparł 38 tys. złotych. Z kolei na prowadzony w Oliwskim Ratuszu Kultury tzw. Dom Sąsiedzki komisja wydziałowa przekazała 45 tys. zł, o 5 tys. zł więcej niż na akademię przedszkolaków. Mniej szczodre było biuro prezydenta Gdańska, przeznaczając raptem 6 150 zł na "lokowanie marki m. Gdańska".

- Jako opozycja nic nie możemy w tej sprawie zrobić, choć niestosowność tych relacji wydaje się oczywista. Nie uczestniczymy w gremiach dokonujących wyboru projektów finansowanych przez Gdańsk, ponieważ władze Gdańska wykluczają radnych opozycji ze współudziału w takich procedurach. Apelowałem do pani Moniki Chabior, żeby zmieniła zasady współpracy z radnymi i dopuściła różne, legitymizowane werdyktem wyborców, punkty widzenia w powoływanych komisjach. Nic z tego, jest tak jak było za jej poprzednika, pana Kowalczuka - powiedział "Gazecie Gdańskiej" Piotr Gierszewski, wiceprzewodniczący Rady Miasta.

Radny Andrzej Stelmasiewicz nabrał ostatnio wigoru politycznego. W niezbyt elegancki sposób skomentował chorobę red. Piotra Semki, ale także zaatakował opozycję za kwestionowanie planu zagospodarowania pasa nadmorskiego w Brzeźnie, czym, jego zdaniem, przykrywała porządkowanie wiatrołomów na Westerplatte: - Trudno to nazwać inaczej jak obłudą i kłamstwem. Ta sprawa budzi głębokie oburzenie i smutek - powiedział na konferencji prasowej.
A z drugiej strony nie należy robić afery z wycięcia jednego, czy drugiego drzewa, dodawał.

Zdaniem radnego, także radnego dzielnicowego w Oliwie, nie należało więc robić afery z wycięcia 100.letnich drzew na ul. Opackiej ani kilkuset drzew na terenie UG przy ul. Wita Stwosza...

* * *
Fundacja "Wspólnota Gdańska" jest obecnie kierowana przez zarząd 2.osobowy. Według sprawozdania finansowego, koszty ogólne zarządu w 2019 zmalały z ponad 700 tys. zł do 158 tys. zł. Fundacja zatrudnia 14 osób na 12 etatach, łącznie wypłacono z tego tytułu 746 tys. zł. Najwyższe wypłacone wynagrodzenie to 8 500 zł. Przychody w 2019 w stosnku do 2018 spadły drastycznie i wyniosły 916 tys. zł, a koszty 1,29 mln zł. Z wpłat 1.proc. fundacja pozyskała 1760 zł, a ze środków publicznych, z zasobów gminy Gdańsk, 181 tys. zł.

GG