Maersk McKinney Moeller przypłynął do Gdańska

Maersk McKinney Moeller, największy kontenerowiec świata, w swoim dziewiczym rejsie po raz pierwszy 21 sierpnia przypłynął do Gdańska.

Maersk McKinney Moeller ma 400 m długości, 59 szerokości, 73 wysokości i 14,5 m zanurzenia. Na 19 poziomach, w tym 9 nad pokładem i 10 pod, jednorazowo może przewieźć nawet 18 tys. TEU, czyli aż tyle kontenerów 20-stopowych. Jeśli ustawiono by je na wagonach kolejowych jeden za drugim, to pociąg miał by długość aż 140 km, czyli odległość pomiędzy Gdańskiem a... Toruniem.

Ciężar stalowej konstrukcji statku wynosi około 55 tys. ton. Nie uwzględnia to wagi wody balastowej i ładunku. Śruba statku ma średnicę 10 metrów i waży 70 ton. W procesie odlewania śrub, umieszcza się na nich 500-tonowe ciężarki, aby zrównoważyć wypór stopu, który ma temperaturę nawet 1190 stopni Celsjusza. Odlewanie śrub trwa tylko 10 minut, ale stygną one aż przez 10 dni. Każde z 685 ogniw łańcucha kotwicy waży 234 kg. Całkowity ciężar kotwicy i łańcucha to 158 ton. Jest to tyle, ile waży płetwal błękitny, największe znane zwierzę. Koszt budowy statku, to około 185 mln dolarów.

Jak nam powiedział Dominik Landa, dyrektor handlowy DCT (na zdjęciu powyżej), zamówiono 20 statków tej serii, z których pięć zostanie przekazana do eksploatacji w 2013 roku, a pozostałe 15 do 2015 roku. Najbardziej ekonomiczna prędkość, to 17-18 węzłów, co pozwala na znaczne oszczędności paliwa. Załoga statku liczy 22 osoby. Do gdańskiego Deepwater Container Terminal (DCT), ten największy kontenerowiec świata, odbywający od 15 lipca swój dziewiczy rejs między dwunastoma portami Azji i Europy, przyprowadził 44-letni kapitan Jes Meinertz.

Wybudowany w Korei Południowej statek Triple-E, to najnowsza z jednostek Maersk Line wyposażona w nowoczesny, oszczędzający energię układ odzyskiwania ciepła odpadowego, który zmniejsza zużycie paliwa, dzięki czemu ogranicza emisję CO2 o około 9 procent. Układ odzyskiwania ciepła odpadowego przechwytuje gorące spaliny z silnika i wytwarza dodatkową energię dla napędu. Opuszczające silnik spaliny mają ogromną energię cieplną. Dzięki wykorzystaniu tego ciepła za pomocą kotła parowego wytwarza się parę. Następnie układ odzyskiwania ciepła odpadowego dostarcza parę do turbiny połączonej z generatorem, który odzyskuje energię elektryczną. Ciepło odpadowe silnika zmienia się w cenną energię elektryczną, co dodatkowo obniża emisję CO2 statku.

Tajemnica wydajności energetycznej statku tkwi w specjalnie zaprojektowanym „dwupłetwowym” układzie napędowym, w którym zastosowano dwa silniki i dwie śruby. Rezultaty są oszałamiające, bo statek Triple-E może przewieźć 2500 więcej kontenerów niż najwydajniejsze obecnie statki we flocie Maersk (klasa E), a przy tym zużywa 20 procent mniej paliwa i wytwarza 20 procent mniej CO2.

Dzięki przeniesieniu mostka do przodu, kontenery układać można wyżej na śródokręciu za mostkiem. Ponieważ maszynownia przeniesiona została bliżej rufy, w ładowniach mieści się teraz więcej stosów kontenerów. Łącznie daje to miejsce na ok. 750 dodatkowych kontenerów.

Porównywalnie, inne duże statki, to na przykład kontenerowiec Marco Polo (396 m długości), super-tankowiec Berge Emperor (380 m), statek wycieczkowy Allure of the Seas (361 m) oraz okręt wojenny USS Enterprise (341 m). Największym statkiem w historii był super-tankowiec Knock Nevis (458 m), który został wycofany z eksploatacji w roku 2010.

Wizyta w Gdańsku pierwszego statku Triple-E, jak powiedziano 22 sierpnia podczas konferencji prasowej, to przede wszystkim duże wydarzenie dla gospodarki morskiej.

- Wprowadzenie tak dużych jednostek do serwisu AE-10 Azja - Europa dowodzi znaczenia tego szlaku handlowego i niewątpliwie podnosi rangę DCT, potwierdzając naszą pozycję w gronie najważniejszych terminali europejskich - powiedział Maciek Kwiatkowski, prezes DCT Gdańsk (na powyższym zdjęciu drugi z lewej). - Dla Polski statki typu Triple-E w serwisie AE-10 oznaczają łatwiejszy dostęp do towarów z Dalekiego Wschodu i większe możliwości eksportowe do krajów Azji. Jesteśmy dumni z pierwszego zawinięcia statku Maersk McKinney Moeller, pierwszej jednostki klasy Triple-E, która w swoim dziewiczym rejsie wpłynęła do Gdańska.

Tomasz Zwiercan, dyr. ds. rozwoju w Europie Środkowej z Maersk Line (na zdjęciu powyżej), powiedział, że statek nosi imię zmarłego w 2012 roku jednego z właścicieli zarządzających spółką A.P. Møller-Mærsk A/S. Powstała ona w roku 1904, założyli ją kapitan Piotr Mærsk-Møller oraz jego syn Arnold Peter Møller. W 1939 roku partnerem w firmie został Mærsk Mc-Kinney Møller, drugi z synów Piotra. W latach 1965-1963 był prezesem spółki, później  przewodniczącym jej zarządu.

W piątek, 23 sierpnia, w godz. 10-22, na Targu Rybnym działać będzie centrum rozrywkowo-edukacyjne, tzw. Miasteczko Maersk, w którym będzie można się dowiedzieć, jak zbudowano największy statek świata i jakie nowinki techniczne kryją się pod jego pokładem, jak duża jest załoga i co należy do obowiązków poszczególnych jej członków. Dowiemy się też, jak wygląda życie na morzu, jak załoga spędza wolny czas, kto przygotowuje posiłki i jak marynarze kontaktują się ze światem.

W mobilnym kinie wyświetlany będzie film „We are Maersk" prezentujący działalność firmy, a dzieci spędzą czas w przygotowanym z myślą o nich kąciku.

Z Targu Rybnego o godz. 12.15, 14.30 i 17.15 odpłyną specjalne statki wycieczkowe, które dowiozą chętnych pod samą burtę Maersk McKinney Moeller. W czasie rejsu załoga MaerskLine będzie się dzielić z pasażerami ciekawostkami na temat statku.

Statku nie można zwiedzać, ale możemy zdradzić, że na pokładzie jest np. siłownia wyposażona m.in. w orbitrek, bieżnię, ciężary i rower treningowy. Załoga może kąpać się w napełnianym morską wodą zewnętrznym basenie, a jeśli pogoda sprzyja, odbywać wyczynowe spacery po pokładzie. Jedna runda to prawie 900 metrów!

Wła-49
Fot. Włodzimierz Amerski i DCT