Gdańsk podsumowuje już wstępne wyniki ekonomiczne Euro 2012. Na szczegółowe wyliczenia trzeba będzie poczekać do przyszłego roku, gdy okaże się, czy impreza przyczyniła się do wzrostu wpływów do miejskiej kasy podatków z CIT.
Na razie sukces mierzony jest hektolitrami sprzedanego piwa, kilometrami zjedzonej kiełbasy i znaczną ilością lądowań i startów samolotów z kibicami z zagranicy. O sukcesie mogą też mówić gdańscy urzędnicy samorządowi i prezesi komunalnych spółek. Ich wynagrodzenia, wzmocnione gratyfikacjami za zasiadanie w radach nadzorczych, są co najmniej godziwe i spełniają oczekiwania większości menadżerów prywatnych firm. I pomyśleć, że są m0iasta, w których nie do pomyślenia jest by urzędnicy zasiadali w radach nadzorczych komunalnych spółek. Inwestycje na Euro i tak by powstały, zrealizowane z Funduszu Spójności Unii Europejskiej. Jedynie stadion przypadł nam w spadku po mistrzostwach. Ale przecież UEFA nie dołożyła do niego ani eurocenta. Gdańszczanie zaś będą musieli spłacać kredyt zaciągnięty na jego budowę i ponosić koszt utrzymania obiektu.
Czy 150 tysięcy zagranicznych i tyluż kibiców z Polski, którzy odwiedzili Gdańsk podczas turnieju UEFA Euro 2012 wrócą? Czy zareklamują Gdańsk swoim rodzinom i znajomym. Ilu gości z grubym portfelem w tym czasie zrezygnowało z przyjazdu do Gdańska – to na razie „ciemna” liczba. Czekamy na szczegółowe wyliczenia.
Ile zaś można przy okazji inwestycji zarobić to już zysk wymierny. I tak spółka BIEG 2012 to żyła złota. Prezes Ryszard Trykosko, menadżer, za stanie na czele Biura Inwestycji Euro Gdańsk 2012 otrzymał w 2011 r. - 238,6 tys. zł. To skromnie, bo za prezesowanie Gdańskim Inwestycjom Komunalnym – zarobił kolejne 298,9 tys. zł. Jego zastępca w miejskiej spółce GIK Romuald Nietupski nie przebije sumy wynagrodzeń prezesa Trykosko, bo za wiceprezesowanie GIK otrzymał 319,4 tys. zł. Iwona Żygowska, wiceprezes GIK, zainkasowała 349,4 tys. zł, ale łącznie z wynagrodzeniem z Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Wiceprezydent Gdańska Andrzej Bojanowski, odpowiedzialny za organizację Euro urzędnik, stojący na czele Miejsko-Wojewódzkiego Sztabu Operacyjnego UEFA EURO 2012, wsławiony dywagacjami publicznymi o kulturze białej rasy, w magistracie zarobił w ubiegłym roku 185,4 tys zł. Za zasiadanie w radach nadzorczych też osiągnął solidny dochód, bo za „nadzorowanie” Międzynarodowych Targów Gdańskich na jego konto wpłynęło 46,4 tys. zł, a za fotel w radzie BIEG 2012 – kolejne 70,6 tys. zł.
Sam prezydent nadmotławskiego grodu Paweł Adamowicz na tym tle nie jawi się jako szczególny krezus. Prezydencki portfel nie jest aż tak okazały. Z umowy o pracę otrzymał bowiem niespełna 177 tys. zł w 2011 r. Dorobił więc zasiadając w radach nadzorczych Zarządu Morskiego Portu Gdańsk i Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej – blisko 118 tys. zł. Dodatkowo za wynajęcie mieszkań zakupionych na kredyt domowy budżet prezydent zasiliło 90 tys. zł.
Teresa Blacharska, była emerytka, skarbniczka Gdańska z tytułu pracy w 2011 r. otrzymała 187,7 tys. zł. Ze skromnej emerytury dalsze 40,5 tys. zł. Dodatkiem do pensji i emerytury były też fotele w radach nadzorczych Gdańskiego Zakładu Komunikacji Miejskiej – 36 tys. zł i Biura Inwestycji Euro Gdańsk 2012 (BIEG 2012) – 34,6 tys. zł. Tyle bowiem wypłacono miejskiemu urzędnikowi za pilnowanie interesów miasta w miejskich spółkach.
Dobry jest też gospodarczy rozwój i czuwanie nad ekonomicznym progresem. Alan Aleksandrowicz za szefowanie Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego może pochwalić się dochodem 206 tys. zł., a dodatkowe 40,1 tys. zł otrzymał jako przedstawiciel gminy w PSSE. Prezes Jacek Skarbek, dr nauk prawnych, za prezesowanie Gdańskiej Infrastrukturze Wodno-Kanalizacyjnej pobrał 263,8 tys. zł. Dodatkowe 27,7 tys. zł zarobił za zasiadanie w radzie nadzorczej Gdańskich Melioracji.
Taki jest styl rządzenia państwa zdominowanego przez PO. Choć nie wszędzie. Najważniejsi urzędnicy Białegostoku nie zasiadają w radach nadzorczych miejskich spółek.
- Wiem, że to sytuacja nieczęsto spotykana w samorządach, ale uważam, że nadzór merytoryczny nad spółką powinien być absolutni niezależny a nie pełniony z perspektywy urzędnika, który ma zawodowe powiązania z firmą, choćby z racji formy własności. Nie wyobrażam sobie, by np. z jednej strony zasiadał on w radzie nadzorczej a z drugiej — a takie rozwiązania stosujemy — pełnił funkcję walnego zgromadzenia (…), Jeśli mnogość dodatkowych obowiązków wskazuje, że dla danego urzędnika to po prostu sposób na dorobienie do pensji, to na pewno jest to wątpliwe z etycznego punktu widzenia – mówił w wywiadzie dla Rzeczpospolitej prezydent Tadeusz Truskolaski, też z PO, doktor hab. nauk ekonomicznych, absolwent gdańskiej politechniki.
Cóż, nie jest to częsta praktyka, a filozofia władzy jest zgoła odmienna. Równo przed rokiem w tempie ekspresowym i w kontekście personalnym Platforma Obywatelska przeprowadziła wykreślenie z Kodeksu spółek handlowych art. 585, mówiącego o odpowiedzialności karnej członków zarządów za działalność na szkodę zarządzanych spółek. Nowelizacja weszła w życie 1 lipca ub.r. W kwietniu wybuchł skandal z półmilionową premią dla prezesa Narodowego Centrum Sportu, spółki Skarbu Państwa. W kolejnej spółce celowej Ministra Sportu, powołanej na czas przygotowań do Euro - PL2012 Sp. z o.o. też szykują się astronomiczne premie. Gigantycznych premii domagają się też likwidatorzy Stoczni Gdynia i Stoczni Szczecin.
A co pozostaje tym, którzy przy inwestycjach pracowali przed Euro, a pieniędzy nie dostali – uliczne protesty. Tak się rzecz ma choćby w Gdańsku. Pieniądze, które miały być wypłacone wykonawcom nowej trasy Słowackiego w Gdańsku zamiast na ich konta trafiły do banków, wierzycieli Hydrobudowy. Kilkadziesiąt mniejszych przedsiębiorstw grozi bankructwo. Miasto Gdańsk, inwestor, nie zamierza płacić po raz drugi. Przedsiębiorcy doprowadzeni do ściany protestują. Hydrobudowa Polska SA, według wyliczeń przedsiębiorców zalega im z wypłatami 49 mln zł za wykonane prace, a spotkanie w spółce komunalnej Gdańskie Inwestycje Komunalne, w której 100 proc. kapitału zakładowego należy do gminy Gdańsk, nic przedsiębiorcom nie dało.
Tymczasem opozycja nie zostawia suchej nitki na „Euro-hurraoptymizmie”.
- Inwestycje, które z uporem prezentuje rządząca PO jako swój sukces i sukces Euro i tak by powstały. I to za mniejsze pieniądze, bez tego bałaganu jaki ujawnił się choćby w przypadku przebudowy ulicy Słowackiego, bez tego propagandowego zadęcia, bez pośpiechu, generującego koszt naprawy tego, co właśnie zostało zbudowane lub pośpiesznie oddane do użytku. Tykający zegar Euro i pośpiech nie wpływa pozytywnie na jakość zawieranych umów, jak i prac. Za stadion będziemy płacić ponad 9 milionów złotych rocznie przez dziesiątki lat. Oby mizerny wynik sportowy nie przełożył się na równie mizerny wynik finansowy. Kto zarobił na Euro? Ci, których sytuacja jest komfortowa - prezesi spółek miejskich i tych powołanych przez ministrów bo przecież nie muszą zarabiać, a mają wydawać pieniądze. I to nie swoje, a jeszcze zainkasują gigantyczne premie - wylicza poseł Andrzej Jaworski, gdański lider PiS.
Wtóruje mu radny Wiesław Kamiński.
- Coraz mocniej artykułowane są głosy zaniepokojenia o stan miejskiej kasy, o kontynuację budowy nowej trasy Słowackiego, czy perspektywę likwidacji szkół. Rodzi się pytanie o efektywność wykorzystania funduszy unijnych. Budujemy drogo, najdrożej w Europie, w myśl zasady zastaw się, a pokaż się. Czekamy na rachunek z tej rozrzutności – przestrzega Wiesław Kamiński, szef opozycyjnego klubu PiS w gdańskiej radzie.
Okazuje się bowiem, że miasta-gospodarze Euro 2012 są na liście najbardziej zadłużonych gmin w Polsce. W Poznaniu zadłużenie za 2011 r. sięgnęło 72 proc. dochodów, w Gdańsku - przekroczyło 64,2 proc., (mimo przejęcia zadań przez zakładane spółki komunalne), a we Wrocławiu - 63 proc.
Kraje, które w ostatnich latach organizowały wielkie imprezy sportowe, mają obecnie spore problemy. Grecja miała u siebie Olimpiadę, Portugalia Mistrzostwa Europy. Mistrzostwa Euro 2012 będą nas kosztowały ponad 80 miliardów złotych. Znaczna część tej sumy to kredyty. Zyski zaś pójdą do UEFA. Czy Polska będzie miała wielkie zyski z ruchu turystycznego? Czas pokaże. Kibiców w czasie Euro było mniej niż się spodziewano. Dzięki Euro zarobi zatem garstka urzędników, zarobi prezes PZPN Grzegorz Lato, zapewne też trener Smuda, UEFA i prezesi spółek celowych.
ASG
Inne artykuły związane z:
- 30/06/2012 10:29 - GPEC – temat drażliwy dla prezydenta Adamowicza
- 29/06/2012 15:49 - Nowe gdańskie łowiska na wyciągnięcie wędki!
- 29/06/2012 15:39 - Podziękowania dla gdańszczan
- 28/06/2012 21:19 - Prezydent z absolutorium za 2011 rok
- 28/06/2012 07:00 - Na wniosek SLD rewizja sponsoringu dla Niemców
- 27/06/2012 13:41 - Nowe projekty PUP - staż lub własna firma na wyciągnięcie ręki
- 27/06/2012 11:04 - Absolutorium dla Adamowicza za 2011 rok(?)
- 26/06/2012 16:38 - Skwer Krzysztofa Kolbergera we Wrzeszczu - GALERIA
- 25/06/2012 21:17 - Międzynarodowy Dzień Zapobiegania Narkomanii
- 25/06/2012 15:32 - Zarząd województwa z absolutorium - słupki w sprawozdaniu się zgadzają