Z Kacprem Płażyńskim, aplikantem adwokackim gdyńskiej kancelarii prawnej prof. Adama Jedlińskiego rozmawia Stanisław Seyfried
- Od lipca 2016 roku zajmuje się Pan nieprawidłowościami pojawiającymi się w poczynaniach Urzędu Miasta Gdańska. Parę dni temu Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał za bezprawne ustalenie stref parkowania w Brzeźnie. Cała afera parkingowa wygląda dość kuriozalnie, tak jakby całe przedsięwzięcie przygotowywała grupa zupełnie przypadkowych ludzi, kompletnych ignorantów przepisów prawnych.
Kacper Płażyński: Niezawisły sąd orzekł, że władze miasta Gdańska złamały prawo wydzierżawiając prywatnym firmom drogi publiczny celem zorganizowania na nich płatnych parkingów. To wyrok, który w pełni przyznał rację protestującym mieszkańcom w Brzeźnie. Szkoda, że władze zamiast przyznać się do błędu zdecydowały się iść w zaparte i wystąpić na drogę sądową, licząc chyba na to, że zyskają trochę czasu, a sprawa przycichnie. Jednak wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie zamyka tematu gdańskiej polityki parkingowej. Zastrzeżeń natury prawnej jest bowiem dużo więcej. Jednym z nich jest sposób wyznaczania miejsc postojowych w ramach stref płatnego parkowania. Mimo, że dyrektor Zarządu Dróg i zieleni w Gdańsku – Mieczysław Kotłowski, oraz inni miejscy urzędnicy uznali, że aby pobierać opłaty w ramach stref płatnego parkowania miasto musi wprowadzić odpowiednie oznaczenie pionowe i poziomie miejsc postojowych, to w dalszym ciągu, mimo braku takiego oznaczenia, pobierane są opłaty i nakładane kary za ich brak. Władze zapowiadają, że odpowiednie oznaczenie wprowadzą, ale mimo jego braku, nie przeszkadza im to bezprawnie drenować kieszenie mieszkańców Gdańska, a robią to od lat. Strefy płatnego parkowania to temat bulwersujący również z innego powodu. Od początku okłamuje się Gdańszczan, że w sprawie ich wprowadzania mają cokolwiek do powiedzenia.
- W całej sprawie, niepokojący jest sposób podejmowania decyzji o wyznaczaniu nowych stref, które rodziły się na wiele miesięcy przed konsultacjami z mieszkańcami.
Kacper Płażyński: Proszę sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy parę dni temu na stronie internetowej gdańskiego Zarządu Dróg i zieleni zobaczyłem termin ogłoszenia przetargu na zakup 322 parkometrów. Data jego ogłoszenia to 30 marca 2016 roku. Dokumenty przetargowe liczą ponad 50 stron, to znaczy, że aby taki przetarg przygotować, decyzja o zakupie tych parkometrów musiała zapaść dużo wcześniej, pewnie na przełomie 2015 i 2016 roku. Na dzień ogłoszenia przetargu na terenie całego Gdańska funkcjonowało 110 parkometrów. Już wtedy zdecydowano o trzykrotnie większym zakupie od aktualnego na tamten czas stanu posiadania. Rozumiem, że należało wymienić stare parkometry na nowe, ale to w dalszym ciągu daje nam 211 dodatkowych parkometrów. Konsultacje społeczne w sprawie rozszerzenia stref płatnego parkowania rozpoczęły się na długo po ogłoszeniu przetargu, na przykład uchwały w tej sprawie rad dzielnic Oliwy i Brzeźna zapadły w maju. W Aniołkach konsultacje zaczęły się w kwietniu. Mało tego, Rada Miasta Gdańska podjęła uchwałę o rozszerzeniu stref płatnego parkowania też dopiero w maju 2016 roku. To znaczy, że Prezydent Adamowicz oraz wiceprezydent Grzelak podjęli decyzje o rozszerzaniu stref na długo przed konsultacjami społecznymi, nie wiedząc nawet, czy będzie realna możliwość wykorzystania tych parkometrów, bowiem to tylko Rada Miasta posiada kompetencję do rozszerzania stref płatnego parkowania. Parkometry, które kosztowały prawie 7 mln złotych kupowane były zupełnie w ciemno. Reasumując: 1) Sąd potwierdził, że władze Gdańska złamały prawo w Brzeźnie, Sobieszewie oraz Jelitkowie, 2) władze Gdańska od lat łamią prawo pobierając opłaty w ramach stref płatnego parkowania bez odpowiedniego ich wyznaczenia, a robią to w dalszym ciągu mimo, że już same przyznają, że odpowiednie oznaczenie musi być wprowadzone 3) konsultacje z mieszkańcami to jedynie fikcja i polityczny marketing 4) miasto wydało prawie 8 mln nie mając żadnych podstaw do tego, by sądzić, że zakupione parkometry będą w ogóle mogły być wykorzystane.
- Na zakończenie jeszcze jedna kwestia, arogancji prezydenta Piotra Grzelaka wobec mieszkańców miasta.
Kacper Płażyński: Wiceprezydent Grzelak nie ma argumentów, więc próbuje ośmieszyć i zdyskredytować mieszkańców, którzy te argumenty mają, a przypominam, że pod pismem protestacyjnym przeciwko gdańskiej polityce parkingowej podpisało się ponad 1000 gdańszczan. Partnerstwo z mieszkańcami to obecnie ulubiony i najczęściej powtarzany przez gdańskie władze slogan. W rzeczywistości te słowa dla obecnie rządzących nie mają znaczenia.
- 12/01/2017 18:37 - Kolbudy przyciągają inwestorów
- 11/01/2017 07:54 - SLD na Pomorzu: Kongres Lewicy to zaproszenie...
- 10/01/2017 19:12 - "Ekspedycja smaków" klasy 4e z SP 8
- 10/01/2017 14:36 - Odwrót od wieku emerytalnego „67”
- 08/01/2017 22:11 - Zmarł Przemysław Wałęsa
- 04/01/2017 20:27 - Kadrowa grypa w weterynarii - dr Niemczuk z Pomorza do stolicy
- 04/01/2017 08:33 - Rewolucja w oświacie coraz bliżej. Związkowcy mają wątpliwości
- 01/01/2017 18:33 - Gdańsk bogaty - gala sportu też
- 30/12/2016 12:28 - Kolejna decyzja gdańskich włodarzy nielegalna
- 30/12/2016 07:49 - Dośla: Emerytury są uzależnione od zarobków, nie od wieku. Wyższe zarobki oznaczają wyższe emerytury