Prezydent Gdańska ruszył wiosną do ofensywy. Na listach jego komitetu wyborczego jest dwoje radnych PO, jego interesariusze oraz podwładny. "Gazeta Gdańska" odkryła, że posłanka Małgorzata Chmiel nie ujawniła w oświadczeniu majątkowym, że jest w radzie Fundacji Wspólnota Gdańska, której prezes jest kandydatem na radnego z Oliwy.
Kampania będzie ostra. Tak ostra, że posłanka Małgorzata Chmiel (PO) przeoczyła fakt, że zasiada w radzie fundacji, której lideruje kandydat Adamowicza w Oliwie. Patron kampanii Paweł Adamowicz też musiał w swoich oświadczeniach prostować fundacyjne wątki. Epidemia zapomnienia?
Prezydent Adamowicz, za sam fakt bycia prezydentem ma już swoisty handicap. Polacy lubią bowiem "te piosenki, które znają". Ma też jedno dodatkowe narzędzie wpływu, które przy okazji gdańszczanie finansują, tym samym wspierając pośrednio kampanię kandydata - prezydenta Adamowicza. Portal gdansk.pl, zasilany z miejskiej kasy za pośrednictwem komunalnych spółek, to użyteczne narzędzie promocji włodarza.
Na urzędowym portalu śledzony jest każdy krok prezydenta i pretendenta do reelekcji w jednym oraz prezentowane są kolejne odsłony jego kampanii. Z prezentacjami kandydatów z jego komitetu włącznie.
Co prawda jego konkurent Kacper Płażyński też doczekał się tam miejsca. Jako, że Płażyński, kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Gdańska, 23 lipca zasiadł przed mikrofonem publicznej rozgłośni w programie “Rozmowa Kontrolowana” Radia Gdańsk portal gdansk.pl zamieścił zapis rozmowy.
Nim Płażyński dostąpił takiego splendoru na stronie urzędu, czyli gdansk.pl 21 lipca Paweł Adamowicz obwieścił, jako kandydat na prezydenta Gdańska, kim są jego nominanci na prestiżową Oliwę i ludną Osowę. Opozycja na razie milczy. Czyżby fakt wykorzystywania miejskiego portalu w kampanii władzy jej się aż tak podobał?
Korzystając z okazji kandydat Adamowicz zachwala obecnego na liście jego komitetu przedsiębiorcę Andrzeja Stelmasiewicza, reprezentanta fundacji Wspólnota Gdańska. W zamian i Stelmasiewicz zachwala Adamowicza. A ma za co chwalić włodarza, bo tylko w sezonie 2018 otrzymał z kasy miasta, via fundacja Wspólnota Gdańska ok.120 tys. zł. Oczywiście na ważne i ciekawe "eventy" w Oliwskim Ratuszu Kultury, catering, Święto Książki, święto Viva Oliwa, programy edukacyjne Młody Przewodnik, wieczory muzyczne itd.
Akurat, traf chciał, że w czasie gdy kandydujący Paweł Adamowicz ogłaszał kandydatury na stronie urzędu wisiało ogłoszenie Wspólnoty o zapotrzebowaniu 5 tys. zł na Skarby Oliwian.
W radzie tejże fundacji, obok Larry'ego Ugwu, profesora Cezarego Olbracht Prondzyńskiego, Katarzyny Hall, jest i posłanka Małgorzata Chmiel.
Posłanka Chmiel jakoś nie wspomina o zasiadaniu w radzie fundacji w swoich oświadczeniach majątkowych. A ma taki obowiązek. Nawet, jeśli z tego tytułu nie otrzymała gratyfikacji. Fundacja w swoim statucie informuje o prowadzeniu działalności gospodarczej. Posłanka zaś zapomniała (przeoczyła)ÂÂ widocznie fakt "radzenia" w oświadczeniu majątkowym, w zakresie VIII pkt 2.
Dla przypomnienia Fundacja Wspólnota Gdańska została założona w 2007 roku przez kandydata - przedsiębiorcę Andrzeja Stelmasiewicza, jako niezależna inicjatywa obywatelska. Misją Fundacji jest wspieranie rozwoju oraz integracja społeczności lokalnych poprzez kulturę, sztukę i edukację oraz rozwijanie współpracy z partnerami zaangażowanymi w rozwój społeczności lokalnych. Fundacja Wspólnota Gdańska zgonie z §6 statutu jest apolityczna.
Kandydat Stelmasiewicz od 2005 jest inicjatorem Programu "Czas Gdańskich Lwów", obywatelskiej inicjatywy osób, którym zależy na rozwoju Gdańska". Swoją aktywność umiejscawia też w Ratuszu B&B w zrewitalizowanej staraniem fundacji kamienicy.
Drugi kandydat zaprezentowany tego dnia na urzędowym portalu to Wojciech Stybor, do zeszłego roku pełnomocnik w agencji reklamowej Medium. W ostatniej deklaracji majątkowej radny o tym już nie wspomina. Utrzymuje się z diety radnego, a 800 zł zarobił u Pracodawcy Pomorza. Nie ma oszczędności. Ale przy tym organizuje targi motoryzacyjne w Ergo Arenie. Jak czytamy "jest przedsiębiorcą i prowadzi agencję reklamową. Jest pomysłodawcą i organizatorem m.in. Targów Motoryzacyjnych 3TM, które od sześciu lat odbywają się w ERGO Arenie".
- Pokazaliśmy w ostatnich latach, że mamy marzenia i potrafimy je realizować. Aby je realizować są potrzebni lokalni, dzielnicowi liderzy. To ludzie obdarzeni nie tylko autorytetem, który jest wynikiem wieloletniej, autentycznej pracy, ale też posiadający osobowość i wiedzę, jak to realizować - podkreślał Paweł Adamowicz zalety kandydatów na radnych, których sam przedstawił.
Kolejną kandydatką prezentowaną w gdansk.pl jest radna PO Beata Dunajewska, specjalistka od reklamy w Gdańskim Archipelagu Kultury. Z gdansk.pl odbiorca dowie się, że "Domy Sąsiedzkie mają się dobrze”, a radna Dunajewska jest z prezydentem Adamowiczem. Jest i zdjęcie kandydatki z prezydentem Adamowiczem, niczym zdjęcie kandydatów z Lechem Wałęsą w 1989 roku.
Prezydent Gdańska i kandydat na prezydent w jednym tworzy więc własne media. Dysponuje budżetami z podatków mieszkańców wiedząc, że władza lepiej się czuje w dekoracjach, które sama wystawia.
Na wyborczych listach Pawła Adamowicza jest i Piotr Kowalczuk. Ten sam, który firmował zamach na dom kultury Pałac Młodzieży, a w ferworze walki w 2017 r. jako obywatel Kowalczuk zamiast o świcie wsiąść do busa albo do pociągu i zapłacić za to z własnego grubego portfela, udał się na protest związkowy samolotem przez delegacja lotnicze. W jego portfolio jest scedowana na rzecz prywatnej spółki szkoła publiczna w gdańskich Kokoszkach. Piotr Kowalczuk, wiceprezydent Gdańska ds. polityki społecznej będzie liderem listy komitetu Adamowicza z Zaspy i Przymorza komitetu prezydenta Pawła Adamowicza. Dowiedzieliśmy się tego też z urzędowego portalu.
Dobra propaganda, to propaganda skuteczna. Warta jest też niemal każdej ceny. Nieco ponad czerty miliony złotych rocznie nie wydaje się kwotą wygórowaną - dla prezydenta Adamowicz i jego urzędników.
Jednak niektórzy wątpią. Szukają drugiego dna. Dopytują o proces jego konstrukcji i wyprowadzanie ze struktur Urzędu Miasta do spółki komunalnej, a następnie do fundacji, a także powiązanie personalne. Gdańskie Centrum Multimedialne, najpierw jako fundacja, potem jako spółka zależna Gdańskiej Agencji Rozwoju Gospodarczego, jest intensywnie finansowane ze środków miejskich.
Gmina Miasta Gdańska zawarła umowę z Gdańskim Centrum Multimedialnym na obsługę portalu gdansk.pl w 2018 i 2019 r. na 8 mln 110 tys. zł, a zamówienia dokonano z "wolnej ręki" w ramach tzw. usług in-house, czyli powierzenia zadań podległym spółkom. Prezydencki plan ofensywy propagandowej był przygotowany starannie. Przy tej okazji Adamowicz robi ukłon w stronę obecnego obozu władzy, który uchwalił nowelizację ustawy o zamówieniach publicznych w formule zamówień in-house, czyli „wewnątrzzakładowej”.
A co do finansowania. Z aktu notarialnego powołania fundacji Gdańskie Centrum Multimedialne wynika, że nazwisko fundatora, które figuruje w aktach to Alan Aleksandrowicz, prezes zarządu GARG. Fundatorem zaś Fundacji Gdańskie Centrum Multimedialne jest Gdańska Agencja Rozwoju Gospodarczego Sp. z o.o. (InvestGDA), a jej udziały w 100 proc. należą do Miasta Gdańska. Jako, że płatnikiem jest spółka podległa magistratowi, by nie obciążać swego budżetu działa poprzez fundację, władze miasta mają pełną kontrolę.
Kiedy w grudniu 2015 w imieniu GARG prezes Alan Aleksandrowicz "ufundował" GCM wnosząc 10 tys. zł jako fundusz założycielski mianował prezesem fundacji Helenę Chmielowiec, urzędniczkę o znaczącym stażu jako szefowa kancelarii prezydenta Gdańska, wcześniej dyrektor portalu.
Jak to się ma do dostępu do informacji i funkcji kontrolnych?
- Portal miejski byłby użyteczny, gdyby informował o tym, co miasto robi i dlaczego, czyli informowałby społeczność o działaniach miasta. Jeśli zaś działalnością medialną zajmują się władze miejskie jest to swego rodzaju patologia. Opłacana przez miasto instytucja, nazwijmy ją redakcja, ma dbać o public relations władz miasta. Wysoce niewłaściwe jest angażowanie dziennikarzy przez urząd (…) Na to nakłada się dofinansowywanie poprzez rozmaite ogłoszenia, reklamy czy patronaty mediów, które dla ludzi władzy wydają się sympatyczne, przy jednoczesnym sekowaniu mediów mniej im przychylnych. Ma to znamiona ingerencji i wpływu na treść medialnego przekazu. W ten sposób ten, czy ów włodarz chce wpływać na opinię publiczną, mówiąc kolokwialnie - mącić ludziom w głowach – powiedział nam swego czasu prof. Antoni Kamiński, kierownik Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego i Studiów Strategicznych w Instytucie Studiów Politycznych PAN, w latach 1999-2001 prezes zarządu Transparency International Polska.
Przypomnijmy, że Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił uwagę na konieczność wprowadzenia regulacji prawnych określających zasady wydawania biuletynów informacyjnych przez władze samorządowe.
ASG
Inne artykuły związane z:
- 02/08/2018 17:50 - W PiS do Sejmiku bez rewolucji
- 01/08/2018 16:46 - Kardiolog radzi: ostrożnie w upały - więcej pijmy!
- 01/08/2018 16:21 - Alicja Barbara Klimiuk p.o. Prezesa Energi
- 31/07/2018 15:39 - Pomnik Niezłomnych w Gdańsku zostanie odsłonięty 4 sierpnia
- 27/07/2018 19:45 - Przyjacielskie spotkanie prezesa Siwko z trójmiejskimi mediami
- 26/07/2018 19:26 - Leszek Miller: Od głosu wyborców wiele zależy
- 25/07/2018 20:21 - 758. Jarmark Św. Dominika
- 24/07/2018 18:23 - CBA w Gdańskim Parku Naukowo-Technologicznym
- 22/07/2018 15:44 - Jest oświadczenie prezesa Investgda - kolejny miejski krezus
- 19/07/2018 19:37 - Kazimierz Zimny: Maraton to idea i powrót do źródeł sportu