Gdańsk wita jako miasto wolności... erotycznej

Dodatkowej treści reklamę umieszczono na drogowym podświetlanym tzw. „witaczu”, przy wjeździe główną arterią od strony Sopotu do Gdańska. Napis o treści pro-masaz.pl został tak umiejętnie wkomponowany (co uwidoczniamy na zdjęciu), że wygląda na autentyczny i że został wykonany za zgodą, takie może budzić przypuszczenia, władz Gdańska. Miasta uchodzącego i mającego się za najbardziej tolerancyjne w Polsce. Miasta wszelkiej wolności, no i Solidarności. Aby sprawdzić czy tak jest w istocie, sprawdziliśmy w Internecie, co się za tą nową reklamą kryje.

Na podkładzie muzycznym i na wizerunku erotycznie odzianej kobiety przesuwa się z dołu do góry zbyt mało czytelny tekst uzasadniający istotę masażu. Jest też zaproszenie po uprzedniej rezerwacji z podaną ceną stu złotych za godzinny seans. Są też podane dwa numery telefonów komórkowych i trzy siedziby studia w Sopocie, Gdańsku i Kowalach, wraz z mapkami na dojazd. Rezerwacji można dokonać również poprzez Internet, bo jest podany adres mailowy ze słowem „kursprzytulenia@...” 

Ku naszemu zaskoczeniu, na forum dyskusyjnym jednego z rodzimych portali znaleźliśmy takie pisemne wypowiedzi. Oto niektóre z nich.
Wpis ostatni z 21.12.2012: „Gościłem przed świętami w studiu na Monte Cassino i obsługiwała mnie taka osiemnastoletnia dziewczyna z długimi czarnokruczymi włosami i dużymi jędrnymi piersiami. Sam nie wiem czy urzekł mnie urok "masażystki" czy plażowy klimat (dosłownie! piasek na podłodze) w którym byłem obsługiwany ale nie ma dnia abym nie przypominał sobie tych rozkosznych momentów serwowanych przez Panią "masażystkę". Będąc teraz w Sopocie przez trzy dni nie mogłem się umówić na "powtórkę z rozrywki" a próbowałem ze sto razy bo nikt nie odbiera telefonu??? Nikt nie otwiera drzwi, a na drzwiach Beauty BMG nie ma informacji dlaczego nieczynne?"

Wpis z 13.02.2012. "Moim zdaniem świetnie. Byłem pierwszy raz, więc ekspertem nie jestem i mogę się wypowiedzieć tylko za siebie. Spodziewałem się, że w tym masażu będzie więcej... masażu, a dziewczyna zrobiła show! Powiedziałbym nawet że trochę przesadziła, przez co nabrałem ochoty na seks, a pogodzić musiałem się z faktem, że to jednak tylko masaż. No ale jak to mówią od przybytku głowa nie boli, było super i chociaż jestem sprawiedliwy w ocenie jak Król Salomon, nie mam wyjścia - maksymalna ocena 6 w każdej kategorii! Pełne zaangażowanie przez całą godzinę jak najbardziej było warte wydanych pieniędzy. Gdyby wszyscy tak jak Pani Masażystka przykładali się do swojej pracy, Polska byłaby dzisiaj zupełnie innym krajem."

Ta rozrywka erotyczna oceniana jest w 7 kategoriach: jako oferta, jakość usług, kreatywność, klimat, przystępność cenowa, ocena ogólna i średnia ocena. Skala jest od zera do sześciu, jak oceny szkolne. Najwięcej jest piątek i szóstek, wystawianych głównie przez mężczyzn. Sami prymusi...

Ale znaleźliśmy też i krytyczną opinię żeńską z 28.07.2011 o treści: "Kupon zakupiony na grouponie okazał się wielką porażką. Miejsce do którego pojechałam to piwnica w bloku przerobiona na coś w rodzaju agencji towarzyskiej, miejsce brudne i śmierdzące stęchlizną od wszędzie porozwieszanych mokrych ręczników. Dużo tanich gadżetów charakteryzujących tego typu miejsca. Pan "masażysta" zdecydowanie o profesjonalnym masażu mało wiedział, choć dużo mówił. Potrafił się za to w błyskawicznym tempie rozebrać do naga, co podobno miało być częścią atrakcji. Z miejsca tego bardzo szybko się ewakuowałam i nikomu nie polecam. Nie wierzę, że pozytywne komentarze o tym salonie są wystawione przez osoby, które tam rzeczywiście były, chyba że przez takie, które szukają usług erotycznych w kiepskim stylu. Porażka."

Po takim zasobie wiedzy zadzwoniliśmy do Biura Prasowego Urzędu Miasta Gdańska. Jego szefowa Emilia Salach-Pezowicz, wyjaśniała nam, że to z inicjatywy wydziału promocji miasta, takie uliczne tzw. „witacze” zostały poustawiane w różnych miejscach przy wjazdach do Gdańska. Wykonano to jeszcze przed czerwcowym turniejem UEFA EURO 2012. - To co zrobiono z tym „witaczem” przy wjeździe od strony Sopotu, to oczywiście sprawa nielegalna, wręcz oburzająca. Powitalny „witacz” nie jest godnym na taką, nie powiem sprytną reklamę, ale umieszczoną wbrew obowiązującemu prawu. Z pewnością nie wyrażono by zgody na umieszczenie takiej reklamy, gdyby zwrócono się oficjalnie o to do władz miasta - stwierdziła Emilia Salach-Pezowicz.

Z kolei Kierownik Ewidencji i Zajęć Pasa Drogowego – Łukasz Podsiadłowski z Zarządu Dróg i Zieleni w Gdańsku, powiedział nam, że niemal na każdym skrzyżowaniu, jak tak się dobrze rozejrzymy, to jest z kilkanaście nielegalnie umieszczonych reklam. Na jego firmie, jako zarządcy dróg, spoczywa obowiązek usuwania takich reklam.

Katarzyna Kaczmarek, rzeczniczka prasowa z tej samej firmy wyjaśniała nam, że po ustaleniu do kogo dana reklama należy, wszczyna się postępowanie o nielegalnym zajęciu pasa drogowego i są za to naliczane opłaty karne, i to za każdy dzień.

Wła-49
Fot. GG