Z Anną Fotygą, byłą minister Spraw Zagranicznych i kandydatką numer jeden n liście PiS w okręgu gdańskim rozmawia Artur S. Górski
Geopolityczne uwarunkowania związane z bezpieczeństwem energetycznym kraju stają się jednym z motywów kampanii wyborczej. Ta debata trwa jednak od lat…
- Na pierwszym planie nadal będzie stworzenie alternatywnych od rosyjskich możliwości korzystania ze źródeł energii. Powrót do koncepcji z czasów rządów Jerzego Buzka, czyli do negocjacji z Norwegami, ciągle jest możliwy. Mimo trudnej sytuacji ciągle możliwe jest też, przy konsekwentnej polityce doprowadzenie do korekty naszych relacji z Niemcami, i Rosją, czyli z Gazpromem w kontekście niemiecko-rosyjskiego operatora rurociągu północnego Nord Stream AG.
Od lat wiemy, że mamy nasze bogactwo naturalne – gaz łupkowy. Nie wiemy jeszcze do końca jakie są zasoby owego ukrytego w skałach gazu oraz, co ważniejsze - czy nie zahamują jego wydobycia zainspirowani do działań ekolodzy. Technologia wydobycia też nie należy do łatwych…
- To zadanie dla inżynierów, geologów, specjalistów od wydobycia. Jestem wielką zwolenniczką pozyskania gazu łupkowego. Z Komisji Europejskiej docierają jednak niepokojące sygnały. W proces koncesyjny weszły firmy rosyjskie. Doszło do wprowadzenia Gazpromu tylnymi drzwiami. Gazprom ma rozległe interesy w całej Europie. Niestety, przez ostatnie cztery lata temat pozyskiwania gazu łupkowego był przez ekipę rządzącą prowadzony źle, w sposób nie przemyślany. W konsekwencji przez politykę koncesyjną to bogactwo narodowe może nam wymknąć się z rąk.
Poprzez politykę koncesyjną, czyli koncesje na badania nad gazem łupkowym, poprzez koncesje na wydobycie i obrót tym bogactwem może okazać się, że nie tylko nie będziemy go wydobywać, ale i sprzedawać też nie…
- Działania ekipy Donalda Tuska to kompletne odwrócenie polityki bezpieczeństwa energetycznego, prowadzonej za prezydentury Lecha Kaczyńskiego i rządów PiS.
Podobno sojusznicy, czyli Amerykanie nas wspierają?
- Rzeczywiście działania ministra Radosława Sikorskiego w USA, dzięki jego kontaktom w środowiskach biznesowych, mogłyby być skuteczne. Jednak to werbalne zapewnienia, że wszystko jest na jak najlepszej drodze służyły stępieniu ostrza naszej krytyki i spacyfikowania alarmistycznych wieści, że sytuacja wymyka się spod polskiej kontroli.
Co zatem winno być priorytetem polskiej polityki zagranicznej na kolejne lata?
- Po pierwsze należy różnymi sposobami wykorzystywać nutę wewnątrz unijnej solidarności. Nie tylko w zgodzie z „koncertem mocarstw”, czyli kanclerz Niemiec lub prezydenta Francji. Po drugie konieczne jest stanowcze wskazanie, że poprowadzenie rurociągu północnego w sposób blokujący rozwój portów Szczecin – Świnoujście jest nam nie na rękę. Zatem należy wymóc profity z tego tytułu oraz zobowiązanie, że niezależnie od tego, kto będzie rządził w Niemczech tor wodny nie będzie blokowany, a nawet będzie pogłębiony. Wreszcie na dobrą sprawę nie wiemy, co jest zapisane w traktacie akcesyjnym z Chorwacją. Czy nadal obowiązują ustalenia traktatu lizbońskiego, czy też inna jest treść zapisów w traktacie akcesyjnym Chorwacji? Nie mamy odpowiedzi na pytanie co ten traktat z Chorwacją zawiera. Zresztą nawet nikt z polskiej strony tego pytania nie zadał. Tak wyglądają mechanizmy unijne, mające charakter hegemonii. Polacy powinni być informowani. Najpierw jednak powinna być wyartykułowana nasza opinia, że nie godzimy się na takie procedury i że jest w tej sprawie w Polsce ponadpartyjne porozumienie. To, co rządowi jest na rękę podczas wewnątrz unijnych negocjacji należy forsować poprzez argument krajowego parlamentu, czyli przywołując wspólne stanowisko wszystkich sił politycznych reprezentowanych w parlamencie.
Jednak dyktat Niemiec w tej części Europy gra swoją niebagatelną rolę…
- Stąd i postulat zawarty w „Joaninie” by nie odbierać możliwości blokowania rozwiązań niekorzystnych dla mniejszych. Teoretycznie Niemicy nie muszą niczego w Europie blokować. By przeforsować jakieś stanowisko nie muszą uciekać się do weta.
W polskim wydaniu polityka zagraniczna AD 2011 jest realizowana poprzez i w ramach Unii Europejskiej. Czy to skuteczna metoda?
Tak, ale nie na kierunku wschodnim. Jeśli ktoś sobie nie radzi powinien szukać wsparcia innych państw i umiędzynaradawiać temat. Tak działały państwa powstałe po rozpadzie Związku Sowieckiego. I tak działaliśmy my w sprawie embarga na mięso, czy OECD. Tak nie stało się niestety przy badaniu katastrofy pod Smoleńskiem. Zdaliśmy się na relacje dwustronne z Rosją. Nie zajęło się tą sprawą gremium międzynarodowe. To był wielki błąd. Efekt jest opłakany.
Były jednak fakty, które warto przypomnieć, jak weto w sprawie udziału Rosji w OECD. Złagodzenie stanowiska Polski wobec akcesji Rosji, nastąpiło po zwycięskich dla PO wyborach.
- Jedną z pierwszych decyzji nowego rządu pod koniec 2007 roku była zmiana stanowiska w sprawie negocjacji OECD - Federacja Rosyjska. O tym, że jest nasze skuteczne weto nie wiedzieli Polacy. Dowiedzieli się gdy to weto zostało przez obecną ekipę zdjęte. Tak wówczas poprowadziliśmy nasze interesy w białych rękawiczkach.
I to mimo, że Rosja ma dobrą, skuteczną dyplomację?
Rosjanie to dobrzy negocjatorzy. Były zabiegi o naszą wizytę w Moskwie. Na spotkaniach międzynarodowych niemal zawsze przygotowywano mi miejsce przy stole wraz z ministrem Siergiejem Ławrowem. Do Moskwy jednak mogłam jechać tylko by odtrąbić sukces.
Ta dyplomacja nawet w czasach Stalina była na swój sposób wyrafinowana, a przede wszystkim niezwykle skuteczna...
- I jeśli ktoś to rozumie, rozumie te mechanizmy, ma polityczną wiedzę, ten nie da się ograć. Lech Kaczyński był takim politykiem, miał olbrzymią wiedzę, rozumiał Rosję i uchodził za eksperta. Miał za sobą doświadczenie solidarnościowe. Po prostu prowadził politykę bez lęku. Jeśli ktoś kogoś kilka razy ograł, oszukał to nie siada się z nim w dobrej wierze do rozmów w złudnej nadziei, że a nuż się zmienił.
Forsowany przez Polskę tzw. system pierwiastkowy nie został uwzględniony w mandacie negocjacyjnym. Podobnie narzucony pakiet klimatyczny.
- Żaden z krajów unijnych jeszcze w pełni nie wprowadził ich w życie. Nasze relacje z sąsiadami np. z Litwą są katastrofalne. Nawet Litwa, kraj tak nam bliski, nie liczy się z polską racją...W Unii ważne jest by nie być osamotnionym. Mała Litwa obawia się naszej dominacji. Na to nakłada się pojęcie etniczności w rozumieniu państwa litewskiego. Przy bierności Warszawy skutki dla Polaków w Wilnie są dramatycznie złe. Za prezydentury Lecha Kaczyńskiego te relacje były o wiele lepsze. Dlaczego miałaby się liczyć z nami Litwa skoro my bywamy wobec niej nielojalni, jak w sprawach weta w stosunkach z Rosją? Trafna diagnoza sytuacji wynika z naszej obecności. Musimy być obecni tam, gdzie zapadają decyzje. Autorytet na arenie międzynarodowej budujemy dzięki naszemu dobrze umotywowanemu i jasnemu stanowisku. Dlatego też bliska jest mi koncepcja Józefa Piłsudskiego…
- 29/09/2011 12:48 - Pociągi nie odjadą - już w przyszłą środę!
- 29/09/2011 11:27 - Udrożnić Wisłę - pomysły na gospodarkę wodną
- 28/09/2011 17:40 - Miller i Cimoszewicz: Polsce brakuje dojrzałej refleksji na temat przyszłości w Unii
- 28/09/2011 17:36 - Radni żądają dokumentacji na cenę wody
- 28/09/2011 17:14 - 60-lecie Technikum Łączności
- 28/09/2011 10:15 - Fotyga kontra Nowak: znamy szczegóły debaty
- 27/09/2011 07:51 - Ziobro: Tusk to zły gospodarz
- 27/09/2011 07:46 - PiS - Energetyczna suwerenność najważniejsza
- 27/09/2011 07:39 - Montaż wiaduktu Trasy Słowackiego
- 26/09/2011 17:25 - Radni pytają o gdańskie targi