Wydaje się, że Lechia ma wszelkie podstawy ku temu, aby myśleć, że w piątkowym meczu z Cracovią będzie miała zielone światło na drodze po kolejne trzy punkty. Ale „Pasów” nie można lekceważyć. Ich pozycja w tabeli wciąż wydaje się być myląca. Początek spotkania przy Kałuży o godz. 18.
Biało-zieloni w końcu wygrali dwa mecze z rzędu. Co istotne, nie stracili w nich bramki. Talizmanem wydaje się być Grzegorz Wojtkowiak, który świetnie radzi sobie na pozycji stopera i dobrze kontroluje całą linię. Paweł Stolarski również jest nieoceniony na prawej stronie. Także zmiana ustawienia w środku pola z Krasicem na rozegraniu i Wolskim z Flavio na skrzydłach wyszła na dobre drużynie. Adam Owen chyba poukładał sobie w końcu wszystkie klocki i znalazł optymalny wariant.
Dał on bowiem dwa bardzo ważne zwycięstwa. Poza tym zespół w końcu momentami zaczyna przypominać ten walec z zeszłego sezonu. Lechia potrafi zdominować rywala, kontrolować sytuację na boisku i pokazywać pazerność oraz mądrość. Wydaje się, że walijski trener wykonał kawał dobrej pracy, mimo że to dla niego nowość. Teraz mówi, że nie można zdejmować nogi z gazu i do Krakowa zespół jedzie po kolejną pełną pulę. Z tyłu głowy jest jednak świadomość, że Cracovia to wcale nie są takie ogórki, na jakie wskazuje miejsce w tabeli.
Przy Kałuży trzeba wygrać, aby jeszcze bardziej odskoczyć od dna tabeli. Każda strata punktów jeszcze bardziej skróci dystans między poszczególnymi klubami. Ale z „Pasami” łatwo nie będzie. Po pierwsze na jej terenie Lechia wygrała w ubiegłym sezonie po raz pierwszy od pół wieku. To o czymś świadczy. Po drugie to już nie jest ta sama drużyna, co na początku sezonu. Plan z młodzieżą, na który stawiali Probierz z Filipiakiem nie wypalił. W związku z tym były szkoleniowiec Lechii i Jagiellonii zaczął stawiać na doświadczenie, czyli tych zawodników, którzy zwykle stanowili o jakości krakowian.
Biało-zieloni jadą na południe Polski, żeby zrehabilitować się za porażkę z drugiej kolejki, kiedy to dramatycznie słaba Cracovia wywiozła z Gdańska komplet. Niemal wszystkie znaki na niebie wskazują, że gdańszczanie nie powinni mieć problemu pod Wawelem, ale należy pamiętać, że zielone światło bardzo szybko może zmienić się w czerwone i najmniejszy błąd może skutkować katastrofą. Wydaje się jednak, że lechiści nabrali wiatru w żagle. Po wygranych derbach wstąpiła w nich nowa energia. Widać to po nich gołym okiem. Zarówno na treningach, jak i podczas meczów znów jest ta radość z grania w piłkę. Lechia znów jest głodna. I oby Cracovię też pożarła.
Zespół Adama Owena ma świadomość, że zgarnięcie dużej liczby oczek do końca roku może pozwolić im na zadomowienie się w czubie tabeli. Różnice są niewielkie, a terminarz wymarzony. Wszyscy rywale są słabsi, a poza tym trzeba się zrewanżować za wszystkie wpadki z jesieni. Marco Paixao mówił, że nie widzi problemu, aby oni, tak jak Legia przed rokiem, zaatakowali z dalszego miejsca. Walka o mistrzostwo kraju jeszcze się nie skończyła i gdańszczanie nie powiedzieli ostatniego słowa. Kolejny krok, który zbliży ich do zakończenia roku w górnej ósemce chcą postawić właśnie w piątek.
Wydaje się, że klątwa stadionu Cracovii została zdjęta. I niech to będzie dobry omen na najbliższy mecz oraz na wszystkie pozostałe. Trzecie zwycięstwo z rzędu na pewno jeszcze bardziej zmotywowało by zespół i dało im już pełne przeświadczenie, że wciąż mogą osiągnąć sukces.
Patryk Gochniewski
- 24/11/2017 21:54 - MH Automatyka powalczyła, ale znów przegrała w Olivii
- 24/11/2017 19:15 - Słabi, ale oszukani - oceny lechistów po meczu z Cracovią
- 24/11/2017 19:10 - Czarny piątek i skandaliczny VAR
- 24/11/2017 15:47 - Z twardymi góralami gdynianie zagrają ofensywnie
- 23/11/2017 21:50 - Waldemar Bartelik wspomina Zdzisława Stankiewicza
- 23/11/2017 10:56 - 100 szkół w programie Drużyna Energii
- 23/11/2017 10:33 - Akademia Piłkarska LG postawiła na dziewczyny
- 23/11/2017 00:07 - Pierwsza wyjazdowa porażka Trefla
- 22/11/2017 18:52 - Filmowy seans z piłkarzami Lechii
- 22/11/2017 10:27 - Wybrzeże ogłasza nabór do Młodzieżowej Szkoły Żużlowej