Wszyscy jesteśmy jeszcze pod wpływem euforii jaką dał awans Lechii Gdańsk do grupy mistrzowskiej T-Mobile Ekstraklasy. Umiarkowanej, ale wciąż euforii. Trzeba jednak ocenić postawę zespołu biało-zielonych, mimo że nie będzie to wcale takie łatwe.
Przede wszystkim dlatego, że większość na ławce trenerskiej zasiadał Michał Probierz aka Polski Guardiola. Kiedy z końcem ubiegłego sezonu podano zaskakującą informację, że bytomianin obejmie pierwszy zespół Lechii, nie brakowało entuzjazmu. Że najlepszy obecnie polski trener, że potrafi wprowadzić porządek do szatni, że umie rozmawiać z dziennikarzami, że och, ach i w ogóle wszystko wspaniale.
Rzeczywistość jednak szybko to zweryfikowała. Oczywiście, nie można wszystkiego zrzucać na trenera, ale można zawsze trochę go ocenić. Lechia zagrała pod wodzą Probierza 27 spotkań w T-Mobile Ekstraklasie. Pucharu Polski nie oceniamy, bo zabrakło by słów, by opisać ten blamaż. Skupmy się zatem na lidze. Lechia początek miała niemrawy. Pierwsze dwie kolejki na remis. Z Podbeskidziem – po frajersko straconej bramce w ostatniej minucie – i Ruchem. Nowy trener, stara Lechia. Nic się nie zmieniło. Jedynym ogniwem gdańszczan, na które miło się patrzyło, był Daisuke Matsui. Szkoda, że nie został na dłużej, bo byłby teraz zadowolony.
Przełom nastąpił podczas towarzyskiego meczu z wielką FC Barceloną na PGE Arenie. Ponad 30 tysięcy widzów, wspaniała atmosfera i Lechia skazywana na pożarcie. A tu remis. 2:2. Konsternacja, ale i przecieranie oczu, że jakaś Lechia, z jakiegoś Gdańska potrafiła przeciwstawić się, ba, dwukrotnie prowadzić z naszpikowaną gwiazdami drużyną z Hiszpanii. Mogła nawet to spotkanie wygrać, gdyby nie nieudolność – grającego jeszcze wtedy w biało-zielonych barwach – Adama Dudy. I trzeba przyznać, że Barcelona wcale tak bardzo nie odpuściła swojego przeciwnika. Po tym meczu gdańszczanie uwierzyli we własne umiejętności. Probierz zaś udowodnił, że potrafi kierować drużyną. Przez dokładnie trzy mecze. Lechia wygrała gładko z Jagiellonią, Cracovią i Legią, dzięki czemu zagościła na fotelu lidera ekstraklasy! Jednak już mecz Górnikiem, zakończony remisem, pokazał że zaczyna się coś psuć. I popsuło się na dobre. Poza nielicznymi przebłyskami, jak wygrana z Legią na PGE Arenie czy w Lubinie z Zagłębiem, lechistów nie szło oglądać. Niby czasem się starali, niby grali efektownie, ale na pewno nie efektywnie. Poza tym w idiotyczny sposób tracili punkty lub kompromitowali się, jak w Łodzi z Widzewem. Gdyby nie ta nieudolność, spowodowana brakiem umiejętności i często myślenia piłkarzy oraz złym ustawieniem taktycznym przez trenera, nie było by nerwówki w końcu sezonu zasadniczego.
Jednak gdyby nie ta nerwówka, do Gdańska nie trafiłby Ricardo Moniz. Holender w ciągu kilku godzin musiał podjąć decyzję o tym czy bierze na barki rozsypującą się drużynę i stara się o awans do ósemki. Stało się niemożliwe. Po trzech dniach pod wodzą Moniza, Lechia rozbiła – grając w 10! - u siebie Piasta, a tydzień później wygrała z Zagłębiem. Ofensywny i pozytywny styl myślenia Holendra świetnie zadziałał na piłkarzy. Jednak w ostatniej kolejce, we Wrocławiu, na boisko wyszła inna drużyna. Znów wróciły stare demony – niecelne podania, brak pomysłu – i tylko cud w Białymstoku (główka Balaja) dał biało-zielonym awans.
Ciężko oceniać Moniza po trzech kolejkach. Więcej będzie można powiedzieć po zakończeniu sezonu. Póki co zrobił dobre wrażenie. Obudził piłkarzy, pokazał że można grać ciekawą piłkę. Oby tak było podczas meczów grupy mistrzowskiej na PGE Arenie. Do Gdańska przyjeżdżają Legia, Lech i Wisła. Co to byłby za szał, gdyby znów pozbawić Legię mistrzostwa... Albo gdyby te wygrane dały podium. Póki co możemy marzyć, bo bitwy w górnej ósemce dopiero przed nami.
W międzyczasie mieliśmy też jakże ważne zmiany właścicielskie w klubie. Odszedł Andrzej Kuchar. Przyszedł Franz Josef Wernze. Ale do dziś tak naprawdę nikt chyba nie jest pewien kto zarządza klubem, w jaki sposób to się odbywa, ile podmiotów jest w konsorcjum etc. Czas pokaże jak to wszystko wpłynie na klub. Słowa dają nadzieję na lepszą przyszłość, jednak zobaczymy czy pójdą za nimi w końcu czyny.
Póki co, po 30. kolejkach sezonu zasadniczego, Lechia ma dobrą pozycję wyjściową. A jeszcze lepszą trener Moniz, który dopiero w starciu z najlepszymi w lidze, będzie mógł pokazać co tak naprawdę potrafi.
Patryk Gochniewski
Terminarz grupy mistrzowskiej:
31. kolejka: Ruch Chorzów - Lechia, 27.04, godz. 18.
32. kolejka: Lechia - Legia Warszawa, 3.05, godz. 18.
33. kolejka: Pogoń Szczecin - Lechia, 10.05, godz. 18.
34. kolejka: Lechia - Lech Poznań, 16.05, godz. 20.30.
35. kolejka: Zawisza Bydgoszcz - Lechia, 25.05, godz. 18.
36. kolejka: Lechia - Wisła Kraków, 28.05, godz. 20.30.
37. kolejka: Górnik Zabrze - Lechia, 1.06, godz. 18
- 23/04/2014 10:06 - Grabowski: Staramy się dawać możliwość szerszego rozwoju sportowego
- 23/04/2014 09:08 - Pieszczek przed meczem z Włókniarzem pojedzie w Terenzano
- 22/04/2014 17:04 - Lindgren odwieszony!
- 21/04/2014 16:44 - Klęska w "Jaskółczym Gnieździe" - po meczu w Tarnowie
- 20/04/2014 18:29 - Grupa Azoty Unia - Renault Zdunek Wybrzeże LIVE - 63:27
- 20/04/2014 18:13 - Jadą powalczyć
- 19/04/2014 13:27 - Wielkanocny żużel: lejemy czy nas leją?
- 17/04/2014 19:33 - Grembocki: Ten klub dał mi wszystko
- 17/04/2014 17:16 - Pieszczek wygrał finał krajowych eliminacji do IMŚJ
- 17/04/2014 12:39 - Składy na mecz w Tarnowie