Milos Krasić po intensywnym zimowym okresie przygotowawczym wyrasta powoli na najważniejszego gracza Lechii Gdańsk. Piłkarz, który w swoim CV ma występy m.in. w Juventusie Turyn i CSKA Moskwa nie raz zaprezentował swoje nietuzinkowe umiejętności. W meczu z Piastem Gliwice przedwcześnie musiał opuścić boisko z powodu dwóch żółtych kartek.
- Głupio zareagowałem i postąpiłem. Mam już 30 lat, tak nie powinienem postąpić na boisku. Przepraszam drużynę, klub, kibiców. Najważniejsze że mimo to wygraliśmy i serdecznie dziękuję moim kolegom z zespołu, że doprowadzili ten mecz do zwycięskiego końca. Jeszcze raz przepraszam, najważniejsze, że wygraliśmy. Muszę o tym wydarzeniu zapomnieć, a jako zespół już w następnym meczu zagrać musimy tak jak z Piastem – powiedział po meczu serbski pomocnik.
Krasić podkreśla, że na dobry wynik z dotychczasowym liderem ekstraklasy złożyła się dobra gra całej ekipy biało-zielonych - Nie czuję się najlepszym piłkarzem Lechii, cała drużyna zagrała bardzo dobrze, szczególnie w pierwszej połowie. Piast to przecież lider, musieliśmy tak zagrać. Strzeliliśmy mu w pierwszej połowie dwa gole. Kiedy chłopaków zostało tylko dziesięciu na boisku, zagrali również bardzo, bardzo dobrze, to niezwykle ważne zwycięstwo dla nas – ocenił piłkarz.
Zawodnicy Lechii nie mają zbyt wiele czasu na wypoczynek, już we wtorek czeka ich mecz z Zagłębiem Lubin, które wyprzedza Lechię w tabeli o dwa punkty i zajmuje siódmą lokatę. - Trzeba walczyć we wtorek, tak jak dziś, na 200 procent. Uważam, że piłkarsko jesteśmy lepsi niż Zagłębie. Jeśli tak zagramy jak dziś, jeśli będziemy siebie na boisku uzupełniać i pomagać sobie kiedy trzeba to myślę, że też uda nam się wygrać, taki musi być nas sposób na Zagłębie – zaznaczył Milos Krasić.
Serb jesienią występował jako skrzydłowy pomocnik, teraz ustawiany jest na środku tej formacji. Przyznaje, że choć ma wiele zadań defensywnych, to jednak ma też okazje zagrać „do przodu” co bardzo lubi zaś na środku pomocy grał również na początku swojej kariery. - Przyszedł trener i powiedział, że będę grał na środku pomocy, nie było żadnych wcześniejszych dyskusji. Zagrałem w sparingach, nie wyszło najgorzej i teraz przyszedł czas na występy w lidze. Zdaję sobie sprawę, że mam silną konkurencję w klubie, ale dam z siebie maksimum. To zupełnie inna specyfika gry od tego, co grałem to tej pory, ale w swojej karierze występowałem również tuż za napastnikami. Czuje się normalnie na tej pozycji, przyzwyczaiłem się – przekonuje piłkarz.
Piłkarz, który występował w najlepszych klubach Startego Kontynentu, przyznaje, że w ostatnich latach poziom polskiej piłki wzrósł, a gra w ekstraklasie nie należy do najłatwiejszych. - W ostatnich latach poziom polskiego futbolu wzrósł. Podobnie jak we Włoszech jak i Rosji gra jest coraz szybsza. Poziom jest dobry, wiadomo nie jest to jeszcze poziom Serie A, gdzie kluby stać na zakupy piłkarzy za wielkie pieniądze. Spędziłem tu kilka miesięcy i przekonałem się, że są tutaj dobrzy zawodnicy oraz dobre drużyny. W Polsce wcale nie gra się lekko – ocenił.
Serb, bardzo sobie chwali pobyt i grę nad morzem, jest zadowolony, że trafił właśnie do Lechii. - W Gdańsku czuję się lepiej niż w Turynie, w którym spędziłem dwa lata. Rodzinie bardzo się tu podoba, niczego nie brakuje, jest gdzie pójść na zakupy, jest co pozwiedzać, jest gdzie wyjść do dobrej restauracji, a jeśli dodam jeszcze położenie nad morzem, to naprawdę bardzo mogę mówić o mieście w samych superlatywach – podkreślił Milos Krasić.
Krzysztof Klinkosz
- 03/03/2016 19:08 - Gdańsk stolicą short tracka
- 03/03/2016 18:36 - Nowy terminarz Nice Polskiej Ligi Żużlowej!
- 02/03/2016 21:26 - Cudu w Kazaniu nie było
- 02/03/2016 11:36 - Gdańsk nowym ośrodkiem w programie Energa Sailing
- 01/03/2016 22:30 - Zagłębie skontrowało Lechię
- 29/02/2016 17:02 - Piotr Nowak: Rozumiemy się coraz lepiej
- 28/02/2016 17:23 - PGE Atom Trefl - Aluprof LIVE: 0:3 (22:25, 21:25, 21:25)
- 28/02/2016 12:14 - Lotos Trefl - ZAKSA LIVE: 3:1 (25:23, 21:25, 25:23, 25:20)
- 27/02/2016 23:20 - Niespodzianki w derbach nie było
- 27/02/2016 22:08 - Do czterech razy sztuka czyli Stoczniowiec w pół drogi do finału