Niezwykły i jakże oczekiwany prezent pod choinkę dali swoim fanom piłkarze Arki Gdynia w ostatnim rozgrywanym na własnym boisku meczu w tym roku. Po bardzo dobrym i widowiskowym meczu, po bramce zdobytej w doliczonym czasie gry pokonali 1:0 (0:0) lidera Ekstraklasy Górnika Zabrze.
Arka Gdynia - Górnik Zabrze 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Damian Zbozień (90+2)
Arka: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Frederik Helstrup, Marcin Warcholak - Antoni Łukasiewicz - Luka Zarandia (71 Patryk Kun), Siergiej Kriwiec (63 Michał Nalepa), Mateusz Szwoch, Grzegorz Piesio - Rafał Siemaszko (84 Ruben Jurado).
Górnik: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj - Łukasz Wolsztyński (61 Damian Kądzior), Szymon Matuszek, Szymon Żurkowski (80 David Ledecky), Maciej Ambrosiewicz, Rafał Kurzawa - Igor Angulo.
Podbudowani zwycięstwem na wyjeździe z rewelacją sezonu Koroną Kielce (3:0), ale i z szacunkiem dla objawienia tegorocznych rozgrywek, w dodatku lidera Ekstraklasy Górnika Zabrze, na murawę swego stadionu wyszli piłkarze Arki Gdynia w przedostatnim meczu 2017 roku.
- Przyjeżdża lider, przyjeżdża sensacja ligi i będziemy chcieli pokazać swój pazur, że potrafimy grać skutecznie. Zawsze wyznaje się zasadę, jesteś tak dobry jak twój ostatni mecz. I wszystko musimy zrobić, żeby się Górnikowi postawić, żeby było fajne widowisko, a super by było, gdybyśmy wygrali z liderem - zapowiadał przed spotkaniem Leszek Ojrzyński, trener żółto-niebieskich.
Jak zapowiedział, tak przygotował swoją jedenastkę. Arkowcy mecz rozpoczęli w ofensywnym ustawieniu z wysuniętym do przodu Rafałem Siemaszką. I w swoim ostatnio pokazywanym stylu ruszyli do ataku. Już w 3. minucie strzałem popisał się Grzegorz Piesio, ale piłkę wybił golkiper drużyny ze Śląska - zabrakło dobitki, by rewelacyjnie rozpocząć spotkanie. Dwie minuty później Arkowcy znów dobrze wrzucili futbolówkę w pole karne, ale nikt z nich nie doszedł do strzału. Minutę późnej mocno strzelał Luka Zarandia, ale przypadkowo, dość szczęśliwie wybili obrońcy Górnika. Gdynianie pokazali w pierwszych minutach, że nie boją się lidera.
Po 10 minutach inicjatywa wyraźnie była po stronie gospodarzy. Rywale ani razu poważnie nie zagrozili bramce bronionej przez Pavelsa Steinborsa. Górnicy jednak nie zamierzali bezczynnie się przyglądać i w 19. minucie silne uderzenie Wolsztyńskiego rewelacyjnie wybił Łotysz.
Po tym śmiałym ataku gości sytuacja na Stadionie Miejskim niebezpiecznie zaczęła przypominać tą z meczu w Płocku, kiedy to rozpędzona Arka po kilkunastu minutach zupełnie oddała inicjatywę. Zabrzanie bowiem coraz śmielej zaczęli się zapędzać w pole karne gdynian. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego jednak najwyraźniej wyciągnęli wnioski z tamtego przegranego meczu i szybko opanowali zagrożenie, podejmując kolejne próby ataku. W połowie pierwszej odsłony dobrego widowiska tworzone przez obie jedenastki gra jednak zrobiła się bardziej wyrównana.
W 31. minucie Siemaszko znalazł się w sytuacji sam na sam z Loską, ale zabrakło dosłownie kilkunastu centymetrów, by skierować piłkę w światło bramki obok interweniującego bramkarza piłkarzy ze Śląska. Minutę później po ładnym triku w podobnej sytuacji znalazł się Zarandia, ale golkiper z Zabrza okazał się szybszy wybijając piłkę spod nóg rozpędzonego napastnika w żółto-niebieskich barwach.
Teraz przyszła pora na ataki gości. W 43. minucie z wolnego mocno uderza Kurzawa, ale na szczęście dla gdynian rafia w słupek. Było bardzo gorąco. Arkowcy mieli problem z wyjściem z własnej połowy, lider Ekstraklasy najwyraźniej do szatni chciał zejść z prowadzeniem. Ataki trwały niemal do końca połowy, ale gospodarze zdołali odeprzeć wściekłe ataki przyjezdnych z południa kraju.
Na początku drugiej odsłony tempo spotkania nie spadło, obie drużyny nadal szukały swej szansy na wyjście na prowadzenie. Widać było jednak większą zachowawczość w podejmowanych atakach, a być może wzajemny szacunek dla rywala po obu stronach. Niestety, wdarły się też elementy niesportowej gry - w 50. minucie Michał Marcjanik otrzymał żółtą kartkę za faul na Żurkowskim. To oznacza pauzę w meczu w Szczecinie.
W 66. minucie to Górnicy byli bliżej zdobycia pierwszej bramki w tym meczu. Po wrzucie piłki w pole karne z rzutu wolnego głową uderzył Wieteski, ale futbolówka przeleciała nad bramką gospodarzy.
W niespełna dziesięć minut później na wysokości pola karnego faul Koja na Nalepie i tym razem zabrzanin ujrzał uniesiony przez sędziego żółty kartonik. Rzutu wolnego jednak Arkowcy nie wykorzystali.
Na dziesięć minut przed końcem meczu, po kolejnym dośrodkowaniu pod bramkę Loski, z przewrotki, dość niebezpiecznie dla obrońcy, piłkę uderzył Siemaszko. Ta odbiła się od głowy interweniującego stopera i nadal na Stadionie Miejskim był remis. W odpowiedzi piłkarze ze Śląska groźnie kontratakowali, ale strzał Kądziora odbił Steinbors.
Minęła już 90. minuta meczu, kiedy błąd we własnym polu karnym popełnił Suarez mijając się z futbolówką przy próbie wybicia jej sprzed linii końcowej boiska. Piłkę przejął Ruben Jurado, który próbował strzału na bramkę, piłka odbita stopą przez bramkarza Górnika trafiła do Damiana Zbozienia, który skierował futbolówkędo siatki. Kilkadziesiąt sekund później arbiter zakończył mecz. Żółto-niebiescy pokonali lidera Ekstraklasy!
Łukasz Razowski
- 14/12/2017 16:00 - Lechia ukarana grzywną i odjęciem punktu
- 13/12/2017 23:05 - Łatwe punkty Trefla w Bydgoszczy
- 13/12/2017 19:09 - Zdecydujcie się: umiecie grać czy nie? - oceny lechistów po meczu z Pogonią
- 13/12/2017 18:59 - Blamaż na koniec roku - Lechia na dobre włączyła się do walki o utrzymanie
- 13/12/2017 13:00 - To był dobry rok Arki, ale drużyna potrzebuje wzmocnień
- 12/12/2017 21:14 - Nie stać się opłatkiem - ostatni mecz roku w Gdańsku
- 11/12/2017 14:24 - Radio Gdańsk wybiera Sportową Osobowość Roku 2017 na Pomorzu
- 09/12/2017 19:34 - Pogrom u stóp Łysicy! Arka z Kielc przywozi 3 punkty
- 08/12/2017 21:51 - Wiek nie pozwala na 90 minut świetnej gry - oceny lechistów po meczu w Zabrzu
- 08/12/2017 21:44 - Ten mecz można było wygrać