Lechia pokonała w niedzielne popołudnie Lecha Poznań 2:1 i po tej kolejce będzie na 3. miejscu w tabeli. Spotkanie to jednak nie było najlepsze w wykonaniu podopiecznych trenera Kafarskiego, jedynie fragmentami można było oglądać dobry futbol.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 2:1 (0:1)
Bramki: Abdou Razack Traore (78-k, 80) - Bartosz Ślusarski (35)
Lechia: Paweł Kapsa - Deleu, Krzysztof Bąk, Luka Vučko, Vytautas Andriuskevicius - Marcin Pietrowski (Bédi Buval), Łukasz Surma, Marko Bajić (Levon Airapetian), Paweł Nowak, Abdou Razack Traore (Jakub Zejglic) - Ivans Lukjanovs.
Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Hubert Wołąkiewicz, Manuel Arboleda (Bartosz Bosacki), Luis Henríquez - Semir Štilić, Dimitrije Injac, Ivan Durdević, Rafał Murawski, Jakub Wilk (Jacek Kiełb) - Bartosz Ślusarski (Artjoms Rudņevs).
żółte kartki: Deleu - Ślusarski, Wojtkowiak, Injac.
sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).
Szczególnie pierwsza część spotkania zawiodła kibiców. Akcje obu zespołów były niespójne, a obie drużyny co chwila traciły piłkę. Obrońcy Lechii i Lecha grali bardzo przyzwoicie, lecz formacje odpowiedzialne za zdobywanie bramek nie potrafiły przebić się przez defensorów rywali. Jedyną sytuacją kidy sztuka ta się udała była bramka z 35. minuty. Głupi, wręcz szkolny błąd Lechistów miał miejsce po faulu Bajicia w okolicach pola karnego Lechii. Serb zamiast wracać na pozycję, zaczął się kłócić z sędziami. Zaabsorbował tym kolegów, którzy nie zauważyli, że poznaniacy już grają. Gola głową zdobył Ślusarski, który osamotniony w polu karnym nie miał problemów z pokonaniem Kapsy. Do przerwy nic się nie zmieniło w obrazie gry, więc i wynik się nie zmienił.
Po przerwie to gdańszczanie powinni atakować i być więcej przy piłce, jednak dalej nie potrafili przebić się przez dobrze grającą obronę rywali, w której brylował były gracz Lechii, Hubert Wołąkiewicz. Gdy kibice już tracili powoli nadzieje na jakikolwiek pozytywny wynik, w polu karnym ręką zagrał jeden z Lechitów, a sędzia nie miał innego wyjścia, jak wskazać na 11 metr. Pewnym egzekutorem rzutu karnego był Traore, który nie miał najmniejszego problemu z pokonaniem Kotorowaskiego, który jest przecież znany z bronienia „jedenastek”. Lechia postanowiła pójść za ciosem. Już 2 minuty później 7 tysięcy kibiców znów cieszyło się z gola. Po bardzo ładnej akcji Lukjanovsa z Nowakiem, ten ostatni podał do Traore, który trafił do pustej bramki. Przez ostatnie 10 minut Lechia postanowiła bronić rezultatu, a Lech nieudolnie próbował atakować. Lechia wygrała to spotkanie 2:1 i jej udział w europejskich pucharach jest całkiem realny.
Po meczu powiedzieli:
Jose Maria Bakero (Lech Poznań): Uważam, że nie zasłużyliśmy na porażkę, aczkolwiek musimy ją zaakceptować. Ten mecz był podobny do całego sezonu. Wydawało się, że zwycięstwo mamy na wyciągnięcie ręki, tymczasem jedna nieszczęśliwa minuta przesądziła o naszej porażce. Bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz, ale podobnie jak w wielu wcześniejszych spotkaniach zabrakło nam szczęścia. W pierwszej połowie grająca długą piłką Lechia stworzyła sobie dwie dogodne sytuacje, ale później odzyskaliśmy rytm i strzeliliśmy gola. Po przerwie mieliśmy okazje i powinniśmy podwyższyć wynik. Prowadząc 2:0 gra na pewno wyglądałaby inaczej. Tymczasem po przypadkowej akcji arbiter podyktował rzut karny dla Lechii. Nie chcę dyskutować, czy była to słuszna decyzja. "Jedenastka" była, bo sędzia ją odgwizdał. Nie zamierzam również szukać winnych tej porażki. To ja odpowiadam za wyniki i przegraną biorę na siebie.
Tomasz Kafarski: To było bardzo ważne zwycięstwo, które dało nam trzecie miejsce w tabeli, niemniej na dwie kolejki przed końcem rozgrywek nie mamy jeszcze zapewnionej nawet 10. pozycji w ekstraklasie. Przed meczem przyjęliśmy pewne założenia i dość dobrze je realizowaliśmy. Staraliśmy się wykorzystywać błędy rywali, ale brakowało dokładnego ostatniego podania. W zupełnie nieoczekiwanym momencie rywale uzyskali jednak prowadzenie. W pierwszej rundzie byliśmy chwaleni za umiejętność przeprowadzania koronkowych akcji i za utrzymywanie się przy piłce, a teraz naszym znakiem firmowym stała się determinacja i gra do końca. Przy niekorzystnym rezultacie nasza drużyna potrafi się podnieść i odmienić losy meczu. Martwi mnie tylko słaba frekwencja. Uważam, że w sytuacjach, kiedy żegnamy się ze stadionem przy ul. Traugutta, kibiców powinno być dwa razy tyle, ile przyszło na mecz z Lechem.
FA
Inne artykuły związane z:
- 23/05/2011 16:40 - Komunikat PZPN w sprawie przełożenia meczu Polska - Francja
- 23/05/2011 16:16 - Asseco Prokom mistrzem po raz ósmy!
- 23/05/2011 15:59 - Polska zagra z Francją... w Warszawie
- 23/05/2011 12:42 - Policja nie daje zgody na mecz na PGE Arena
- 22/05/2011 20:33 - Żużel ze znakiem jakości
- 22/05/2011 18:54 - Arka nie powiedziała ostatniego słowa
- 22/05/2011 14:52 - Atom bez szans w drugim meczu - wynik
- 22/05/2011 14:47 - Lechia - Lech 2:1 - wynik
- 22/05/2011 11:29 - Lotos Wybrzeże - Polonia LIVE
- 22/05/2011 10:56 - Wyciszony szlagier