Lechia i Piast rozdawały prezenty i podzieliły się punktami

Błędy obu drużyn spowodowały, że Lechia i Piast Gliwice w meczu rozgrywanym w Gdańsku podzieliły się punktami. Gliwiczanie jeszcze w 86. minucie prowadzili 2:0, ale biało-zieloni zdołali odrobić straty i ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 2:2 (0:1).

Lechia Gdańsk - Piast Gliwice 2:2 (0:1)
Bramki: 0:1 Dominik Steczyk (29), 0:2 Patryk Sokołowski (48), 1:2 Łukasz Zwoliński (87), 2:2 Flavio Paixao (90+5-karny)

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Karol Fila (78 Mykoła Musolitin), Mario Maloca, Bartosz Kopacz, Conrado (73 Mateusz Żukowski) - Jarosław Kubicki - Łukasz Zwoliński, Jan Biegański (46 Jakub Kałuziński), Maciej Gajos (64 Joseph Ceesay), Żarko Udovicić (64 Rafał Pietrzak) - Flavio Paixao

Piast Gliwice: Frantisek Plach - Bartosz Rymaniak (10 Martin Konczkowski), Tomas Huk, Piotr Malarczyk, Jakub Holubek - Patryk Sokołowski, Patryk Lipski - Gerard Badia (56 Kristopher Vida), Michał Chrapek (56 Tomasz Jodłowiec), Dominik Steczyk - Jakub Świerczok (79 Michał Żyro)

Spotkanie Lechii z Piastem gdyby było rozgrywane w grudniu w okolicach Mikołaja lub Bożego Narodzenia pasowałoby idealnie, bo obie drużyny szczodrze obdarowywały się prezentami.

Goście już w pierwszej akcji mogli objąć prowadzenie, ale nikt nie doszedł do piłki, która przeleciała wzdłuż gdańskiej bramki. W kolejnych minutach goście mieli więcej z gry, ale ich dobra gra kończyła się im bliżej było pola karnego Lechii. W 29. minucie pierwszy prezent dali rywalom biało-zieloni. Po wrzucie piłki z aut problem z jej opanowaniem miał Bartosz Kopacz, którego ograł Gerard Badia. Hiszpan ruszył w pole karne i zagrał wzdłuż bramki. Futbolówkę prawie zatrzymał Mario Maloca. Do piłki dopadł Dominik Steczyk i "na raty" pokonał Dusana Kuciak, który obronił pierwszy strzał, ale przy dobitce był bezradny. Gdańszczanie jakby byli oszołomieni stratą bramki, bo po chwili po raz kolejny stracili piłę na swojej połowie. Podopieczni trenera Piotra Stokowca mieli dużo szczęścia, bo piłka po strzale Jakuba Świerczoka odbiła się od słupka.

Gdańszczanie mogli kończyć pierwszą połowę w lepszych nastrojach, bo po chwili w aluminium trafił Flavio Paixao, a strzał Łukasza Zwolińskiego obronił Frantisek Plach.

Fatalnie dla Lechii zaczęła się druga połowa. W 48. minucie na strzał z ponad 20 metrów zdecydował się Patryk Sokołowski. Piłka ku zaskoczeniu wszystkich znalazła się w gdańskiej bramce, po tym, jak przeleciała między rękoma i nogami Kuciaka. To był naprawdę kuriozalny gol.

Mając dwubramkowe prowadzenie goście oddali inicjatywę Lechii. Podopieczni trenera Stokowca mieli inicjatywę, ale przez długi czas bili jakby głową w mur. Przyjezdni nastawili się na kontry i mogli zdobyć kolejne bramki, ale za błąd zrehabilitował się Kuciak broniąc strzał Świerczoka.

Lechia cały czas dążyła do odrobienia strat i został nagrodzona w 87. minucie. Podobnie jak przy pierwszej bramce dla Piasta w akcji bramkowej było sporo przypadku. Piłkę zagraną w pole karne gości prawie zatrzymał Piotr Malarczyk, ale trafiła on pod nogi Łukasza Zwolińskiego, który zdobył kontaktową bramkę.

Gdańszczanie ruszyli do zdobycia wyrównującej bramki, ale już w doliczonym czasie gry dali kolejny prezent gościom. MykołA Musolitin faulował gracza Piasta w polu karnym i arbiter wskazał na jedenasty metr. Fatalnie "jedenastkę" wykonał Tomasz Jodłowiec, który strzelił niezbyt mocno w środek bramki i Kuciak nie miał żadnych problemów z obroną. Po tym prezencie goście po chwili dali kolejny. Arbiter ponownie podyktował rzut karny, ale tym razem dla Lechii po faulu Tomasa Huka na Flavio Paixao. Sam poszkodowany pewnie umieścił piłkę w siatce.

Mecz prezentów zakończył się remisem 2:2.

Tomasz Łunkiewicz