Byli giganci rocka, teraz przyszedł czas na coś dla młodszego odbiorcy. Współczesna muzyka ma się nijak do dorobku legend i pokazuje to kolejny headliner Open'er Festival – The Weeknd. Kanadyjski muzyk jest dobitnym przykładem na to, co sprzedaje się w dzisiejszych czasach najlepiej. Na gdyńskiej imprezie zagra 30 czerwca.
Niektórzy się śmieją, że to emo-elektronika. Wszystko za sprawą połączenia mroku i niebywałej przebojowości kompozycji, czyli tych samych cech, które miało emo sensu stricte. Jednak raper, bo mimo wszystko tak właśnie należy określać Abela Makkonena Tesyafe, zdaje się mieć w nosie takie głosy i tworzy muzykę, która porwała cały świat.
The Weeknd jest jednym z kilku przykładów na to, jak w dzisiejszych czasach trafia się do świata wielkiej muzyki. Ale po kolei. Dla Kanadyjczyka tworzenie stało się odskocznią od problemów codzienności – rozwodu rodziców czy problemów w szkole. Pojawiały się także narkotyki. Jednak w przeciwieństwie do wielu innych, którzy uciekali w różne formy sztuki, Tesfaye faktycznie miał nie tylko duży talent, ale także konkretny plan i pomysł.
Wszystko zaczęło się sześć lat temu, kiedy swoje pierwsze nagrania zamieszczał w serwisie YouTube. Rok później był już na tyle płodnym twórcą, że wydał aż trzy mixtape'y, z których wybrany materiał trafił na pierwszą płytę, „Trilogy”. Był to krok milowy w jego karierze. W 2013 roku ukazał się pełnoprawny debiut, „Kiss Land”. Warto zaznaczyć, że nie było by aż tak wielkiego sukcesu bez poparcia jednej z największych gwiazd współczesnego rapu, rodaka The Weeknd, Drake'a. To on wziął młodego muzyka pod swoje skrzydła i pomógł w wybiciu się na szczyty popularności.
Zaczął koncertować. Nie tylko z Drake'em, ale też Justinem Timberlakiem. Jakby samo to nie było trampoliną do sukcesu, to sam też pokazał, że warto się nim zainteresować. W przeciwieństwie do wielu podobnych wykonawców, Tesfaye postawił na żywy zespół, a jego elektroniczne show można spokojnie stawiać obok najlepszych rockowych koncertów – charyzma, energia i pełne szaleństwo.
W tym miejscu The Weekend był już rozpoznawalny na całym globie. I postanowił, że syndrom drugiej płyty nie będzie go dotyczył. Na rynek trafiła „Beauty Behind The Madness”, która okazała się jedną z najlepszych nowych płyt w historii notowań listy Billboardu. Czy można wyobrazić sobie lepszy początek kariery? Niedawno, pod koniec listopada, ukazał się trzeci album, „Starboy”. Niech jego najlepszą recenzją będzie to, że pojawiają się na nim Daft Punk.
Oczywiście, można się dziwić, bo obok takich potęg jak Foo Fighters i Radiohead, The Weeknd wypada blado w postaci headlinera. Jednak po ostatnich ogłoszeniach, kiedy to zaprezentowano G-Eazy, Jamesa Blake'a czy Maca Millera, wiadomym był fakt, że teraz czas na bardziej różnorodną formę niż tylko gitarowe granie. Poza tym trzeba było czymś zachęcić młodszych bywalców Open'era. A ci, oszaleli. I trudno im się dziwić. A dla samych organizatorów duże ukłony, że udało im się wygrać walkę z konkurencyjnymi imprezami, które również starają się pozyskać dla siebie najgorętsze nazwy przyszłorocznego sezonu.
Patryk Gochniewski
fot. mat. prasowe
- 21/06/2017 09:40 - Guns N' Roses: skandal organizacyjny z rewelacyjnym koncertem w tle
- 30/05/2017 10:47 - Open'er 2017 już za moment!
- 27/03/2017 13:03 - Święto etnicznej muzyki, gorącego rytmu, dzikich serc, ale i nostalgii
- 07/02/2017 09:58 - Open'er 2017: nowi-starzy goście
- 08/01/2017 16:42 - O jedną gitarę mniej - odszedł Jerzy Kossela
- 11/12/2016 16:20 - Jubileuszowe Yachy rozdane!
- 15/11/2016 12:37 - Open'er 2017: Make Poland Rage Again
- 10/11/2016 18:10 - Open'er 2017: Alter Art oszalał - co za ogłoszenie!
- 27/10/2016 11:37 - Białe kłamstwa i przyjaciele
- 21/10/2016 09:57 - Open'er 2017: pierwsze ogłoszenie i od razu bomba!