Projekcja filmu dokumentalnego „Bunt Janion” Agnieszki Arnold - połączona z debatą - przyciągnęła w środowy wieczór, 3 marca, do Nowej Synagogi przy ul. Partyzantów we Wrzeszczu przeszło dwieście osób. Byli uczniowie prof. Marii Janion z lat 70., inni wielbiciele jej intelektu, wspaniałych książek, niepowtarzalnej wielkiej osobowości. Także grono kobiet zafascynowanych ostatnimi jej wykładami w Warszawie o istocie ruchów feministycznych i problemów genderowych.
Organizatorami spotkania była Kultura Miejska oraz Gmina Wyznaniowa Żydowska w Gdańsku i portal wrzeszcz.info.pl. Spotkanie poprzedziło trójmiejski Solidarny Marsz Kobiet 2010, który wyruszy w sobotę, 6 marca, o godz. 12.00, z Placu Solidarności w Gdańsku.
Jaki jest współczesny ruch intelektualny w Polsce?
Była to inauguracja cyklu Akademia Kultury Miejskiej.
Film wszystkim się podobał, wielu wzruszył, po raz pierwszy, także ci, którzy byli jej studentami, doktorantami, spojrzeli na twarz pani Profesor z bliska, chłonęli relacje z jej dzieciństwa i młodości.
Ale przede wszystkim przyjemnością niezwykłą było znów słuchać wspaniałych, głębokich, jasnych myślowych wywodów o literaturze Wielkiego Romantyzmu, po których snuła rozważania o istnieniu – nieistnieniu kontynuacji dawnego świata, obecności – nieobecności intelektualnych elit dziś.
- Zapraszamy do dyskusji o kondycji współczesnego ruchu intelektualnego w Polsce – powiedziała przed środowym spotkaniem Lidia Makowska, kulturolog, badaczka i aktywistka na rzecz zmiany społecznej, współinicjatorka Kultury Miejskiej, Inicjatywy Indeks 73 oraz portalu wrzeszcz.info.pl - Maria Janion upomina się o tych i o te, których historia została i jest zapominana. Czyj głos jest dzisiaj reprezentowany w sferze publicznej? Czyja historia staje się historią powszechną, mainstreamową, zakorzenioną w powszechnej świadomości, a czyja powoli ulega zatarciu? Jak możemy przywrócić wyparte głosy?
Absolutna amnezja
Postać prof. Marii Janion pokazana została w filmie w jej prywatnym mieszkaniu od dołu do góry zastawionego książkami. Przyjeżdża młody człowiek i zabiera z półek część książek, które muszą ustąpić miejsca innym, inaczej nie będzie już nawet wąskich komunikacyjnych korytarzyków. A ona mówi:
- Panuje język komunikacji masowej, która właściwie wszystko sprowadza do kilku stereotypów, kilku banałów. Polega to przede wszystkim na absolutnej amnezji, to jest zapomnieniu wszystkiego, co było. My nawet nie możemy mówić o romantyzmie w rzeczywistym wymiarze, bo rocznica śmierci Mickiewicza w grudniu ubiegłego roku została całkowicie zlekceważona przez środki masowego przekazu. Myśmy jako komitet mickiewiczowski wielokrotnie się ubiegali przez wiele miesięcy żeby w jakikolwiek sposób w ogóle to weszło na ekrany telewizorów. Ale o tym nie było mowy, to nikogo nie interesuje. Kultura masowa żyje jakimś skandalem, gwiazdorstwem podejrzanego typu.
- Coraz bardziej sobie uświadomiłam konieczność tej innej opowieści i faktem jest, że pociągnęłam za sobą wielu ludzi, którzy podobnie myśleli i taką inną opowieść zaczęli snuć. Czasem się mówi, że ja się przebijam i chwała Bogu, że czasem mi się uda przebić z czymś. Teraz wygrywają artyści, którzy stworzyli własny, oryginalny język, Dorota Masłowska, która zrobiła to i w „Wojnie polsko – ruskiej” i w „Paziu królowej”, to artystka, która może być umieszczona w zupełnej awangardzie młodej literatury jako twórczyni własnego języka.
Kobieta - emblematem rewolucji
- Ja się wiele od moich studentów nauczyłam, to proces obustronny, nie jest tak, że tylko nauczyciel uczy, uczniowie też uczą nauczyciela, miałam do czynienia z tego rodzaju uczniami i w Gdańsku i w Warszawie, bardzo jestem z tego dumna i może to jest największe moje osiągniecie.
Kadr z egzaminu w Uniwersytecie Warszawskim. Mówi studentka prof. Marii Janion:
- W tekście „Rewolucja jest kobietą” stara się pani odpowiedzieć na pytanie jak to jest, że z jednej strony kobiety na poziomie praw politycznych zostały wykluczone z idei: wolność, równość, braterstwo, a z drugiej strony – na poziomie wyobraźni kobieta stała się emblematem rewolucji, synonimem szału rewolucyjnego, piękna ewolucji i republiki. Czy zdałam?
- Tak, świetnie, świetnie, na szóstkę z plusem! – mówi pani Profesor.
- Film Agnieszki Arnold jest przepiękną narracją o wykluczeniach, poczuciu klęski, o tym, , jak mówi Maria Janion na początku filmu, że będąc u szczytu w doznajemy istocie klęski – zainaugurowała dyskusję po filmie Lidia Makowska.
W oczekiwaniu na wielki ruch intelektualny
Punktem wyjścia do debaty był fragment wypowiedzi prof. Marii Janion na Kongresie Kultury Polskiej w 1981 roku:
(…) „Jeśli ruch emocjonalny nie przekształcił się dotąd w ruch intelektualny tak, jak to miało miejsce w Wielkim Romantyzmie, to stwierdzić można, że to, co dzieje się w kulturze, zatrzymało się na poziomie małego romantyzmu krajowego, romantyzmu popularnych stereotypów i wzruszeń. Podobna diagnoza wymaga działania. Przede wszystkim przetworzenia niebywałego rozmachu emocjonalnego i ekspresyjnego w wielki ruch intelektualny. (…)”
- Czy po 30 latach prof. Maria Janion nadal podtrzymuje tę diagnozę? – zapytała Lidia Makowska realizatorkę filmu.
- Przed rozpoczęciem Kongresu Kultury Polskiej w 2009 roku realizowałam film „Kongres niedokończony” i poprosiłam panią Profesor o ustosunkowanie się do tych słów - powiedziała Agnieszka Arnold. I Maria Janion stwierdziła, że nic się nie zmieniło, że w Polsce ten wielki ruch emocjonalny roku 1980 nie zamienił się dziś w żaden ruch intelektualny. Tę niemoc znalezienia języka, który opisałby współczesność, szczególnie było widać na Kongresie Kultury Polskiej w 2019 roku, gdzie wszyscy biorący udział w dyskusjach panelowych – intelektualiści, ludzie kultury, mówili równolegle i rozumieli zupełnie co innego pod pojęciem kultury. Nie było na kongresie wrześniowym żadnej poważnej debaty intelektualnej o stanie kultury polskiej.
Patronka ruchu feministycznego
- Więc mnie się wydaje, że – niestety – te słowa pani Profesor, są aktualne do dziś – kontynuowała Agnieszka Arnold. - Można mówić o nowym języku, którym opowiada się o współczesności, nowej narracji w sztuce – plastyce, w teatrze - Jarzyny, Lupy, w ostatnich filmach, myślę o „Wojnie polsko – ruskiej”, „Domu złym”. Widać przełom, nową narrację, w przeróżnych relacjach społecznych, w powstającym w ogromnej mierze dzięki profesor Janion, ruchu: feministycznym, gejowskim, lesbijskim. Natomiast jeśli chodzi o świat nauki o przestrzeń intelektualną – dalej jesteśmy niemi, takie odnoszę wrażenie.
- Ciekawa jestem jak to wygląda na Uniwersytecie Gdańskim, czy oszukujemy nowego języka, jak poszukujemy i czy wykorzystujemy myśl Maria Janion?– zapytała Lidia Makowska.
- Do Marii Janion dochodziłam dwutorowo - powiedziała Monika Popow, historyczka literatury, doktorantka na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Gdańskiego.- Z jednej strony - krytyka literatury, teoria literatury i romantyzm. Z drugiej – kształcenie feministyczne i wtedy korzystałam z zupełnie innych lektur, innych źródeł. Jeżeli spojrzeć na herstorię polskiej nauki, czy historię piszących ją kobiet – wszystko zaczyna się otwierać. Maria Janion na pewno w nas jest, my jednak nie kształcimy się w poczuciu, że Maria Janion jest cały czas również dla nas. Mamy poczucie chyba straty, ja to odczuwam z perspektywy studiowania kilka lat temu.
Uczmy się być wolnymi ludźmi
- Myślę, że to bardzo skomplikowane - powiedziała prof. dr hab. Ewa Graczyk dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego. – Uważam, że mogliśmy zawiązać pewien sojusz, nieformalne stowarzyszenie popierające się bardzo, ale mało grup to robi, bardzo trudne o to jest w środowisku młodego Uniwersytetu Gdańskiego, sfrustrowanego, bardzo to wszystko utrudniało życie. Może jako grupa nie uzyskaliśmy tyle ile mogliśmy uzyskać. Natomiast pojedynczo każdy z nas, myślę, że robi swoje, mam poczucie, że się rozwijam, że to co mam do zrobienia robię coraz lepiej, chociaż oczywiście, można powiedzieć, że to jest dość późny rozwój. Ale jak się zastanawiam i patrzę na losy kobiet, które piszą i tworzą, widzę, że one bardzo często są opóźnione w stosunku do mężczyzn, im jest o wiele trudniej osiągnąć ten głos. Tu nie ma się co ani usprawiedliwiać ani też kajać, tak po prostu jest i trzeba dźwigać los.
- Jestem dumny, że byłem, jestem do dziś uczniem pani prof. Marii Janion - powiedział siedzący na sali Wojciech Książek. – Powinniśmy robić dobrze to, co przekazywała nam pani Profesor. Byłem ministrem edukacji w rządzie Jerzego Buzka, interesują mnie szkoły, poznałem wielu wspaniałych polonistów, którzy wykonują pracę u podstaw w szkołach. Oni polską młodzież uczą wolności, tego, żeby byli świadomymi obywatelami. Pani Profesor nam zawsze mówiła „uczmy się być wolnymi ludźmi”. I to przesłanie dzisiaj – niezależnie od sytuacji - jest nadal ważne. Bądźmy mądrymi Polakami, światłymi obywatelami wolnej Rzeczpospolitej. Myślę, że cząstkę tej wolności pani Profesor nam przysporzyła. I za to Jej dziękujemy!
Katarzyna Korczak
- 16/03/2010 07:36 - „Zwodnica” pojedzie na 30. Warszawskie Spotkania Teatralne
- 15/03/2010 16:47 - Wejherowo w fotografii Janusza Uklejewskiego
- 14/03/2010 20:55 - Malarze polscy w Londynie
- 10/03/2010 08:10 - „Pierogi” w Plamie
- 09/03/2010 14:10 - „Zwyczajne szaleństwa” po raz setny
- 05/03/2010 06:40 - 11. finał nagród podróżniczych KOLOSY
- 03/03/2010 13:09 - Gdański Purim
- 03/03/2010 07:42 - Rockowy Gdańsk: COMA, ACID DRINKERS, LIPALI
- 02/03/2010 19:46 - „All inclusive” po raz setny!
- 02/03/2010 08:22 - Rewolucja jest kobietą