Rozmowa z dr inż. Kazimierzem Janiakiem, prezesem Stowarzyszenia Krzewienia Edukacji Finansowej w Gdyni
- Odnieśmy się do aktualnej sytuacji ekonomicznej kraju. Mamy do czynienia ze wzrostem gospodarczym, ale wielu Polaków odczuwa skutki kryzysu finansowego. Czy winę za obecną sytuację ponoszą instytucje finansowe, czy również my sami?
Kazimierz Janiak: Odpowiedzialność za obecną sytuację gospodarczą całego świata, w tym Polski, ponoszą przede wszystkim instytucje finansowe. Uszczegóławiając, jest to wina niejednokrotnie nieodpowiedzialnego, globalnego myślenia o finansach z pominięciem interesu społecznego. Wzrost gospodarczy w Polsce, który jest na poziomie 1-2 procent jest wzrostem słabo odczuwalnym przez polskie społeczeństwo. W konsekwencji kryzys jest odczuwalny przez prawie wszystkie rodziny. Możliwości ekonomiczne Polaków w znacznym stopniu się obniżyły.
- Coraz częściej mamy w Polsce do czynienia ze zjawiskiem zwanym przez ekonomistów wykluczeniem finansowym. Czym ono jest i ile osób statystycznie dotyka?
Kazimierz Janiak: Problem wykluczenia finansowego dotyka osób, które nie mają możliwości korzystania z oferowanych produktów finansowych. W Polsce ten problem dotyka nawet 40 % społeczeństwa, czyli jest bardzo znaczący. Wykluczenie finansowe w dalszej konsekwencji może skutkować wykluczeniem społecznym, które w świadomości społecznej jest już bardzo groźnym zjawiskiem. Na ten problem składa się oczywiście wiele czynników. W czasie kryzysu wiele miejsc pracy zostaje zlikwidowanych. W konsekwencji dochody osiągane przez rodziny ulegają drastycznemu obniżeniu. Oddaje to stopa bezrobocia, która w tym czasie systematycznie rośnie. Poza tym wynagrodzenia w dobie kryzysu nie wzrastają tak szybko jak wskaźnik inflacji. Realna wartość naszych zarobków jest coraz mniejsza. Inną kwestią jest przyszłoroczna podwyżka VAT. Mówi się, że VAT wzrasta o jeden punkt procentowy, ale rzeczywista podwyżka sięga aż pięciu procent. Trzeba się również liczyć ze wzrastającymi cenami nośników energii i paliw. To wszystko przekłada się na sytuację ekonomiczną polskich rodzin, ponieważ ceny wielu towarów i usług są zależne od ceny nośników energii i paliw. Konsekwencją tego są mocno odczuwalne przez społeczeństwo podwyżki.
- W ocenach ekonomistów Polacy mają coraz większe problemy ze spłaceniem zaciągniętych kredytów. Czy ten problem w ostatnim czasie uległ pogłębieniu?
Kazimierz Janiak: Procent niespłacanych kredytów w Polsce ulega niestety systematycznemu zwiększeniu. Jak już wspomniałem ma na to wpływ wzrost kosztów codziennego życia polskiej rodziny. Inną kwestią jest realny spadek dochodów osiąganych z pracy zarobkowej, w kontekście wyższego niż wzrost dochodów, wzrostu poziomu inflacji. Nie wiemy również do końca jak obecny kryzys uderzy jeszcze w polskie przedsiębiorstwa. Ekonomiści często podkreślają, że wciąż jesteśmy zagrożeni drugą falą kryzysu. To wszystko przekłada się na to, że jeżeli wcześniej polskie rodziny miały możliwość regularnego spłacania kredytów, to obecnie ta płynność została zachwiana. To w konsekwencji może prowadzić do tego, że dłużnik straci możliwość spłacania kredytów i tym samym dotknie go proces wykluczenia finansowego.
- Czy są pewne pułapki finansowe, w które nieświadomie wpadamy i w jaki sposób ich unikać?
Kazimierz Janiak: Przede wszystkim musi mieć świadomość całości osiąganych przez nas dochodów. Do tych wartości środków pieniężnych musimy dostosowywać nasze możliwości, które są związane ze zobowiązaniami finansowymi. Oczywiście bardzo ważna jest ciążąca na nas wszystkich odpowiedzialność. Dzisiaj wiele instytucji finansowych niejednokrotnie w sposób nieodpowiedzialny zachęca nas do korzystania z różnego rodzaju usług finansowych. Banki i instytucje parafinansowe kuszą i zachęcają ludzi do zaciągnięcia u siebie kredytu, często używają do tego chwytliwych, ale nie mających pokrycia w rzeczywistości sloganów reklamowych. Ludzie często nie czytają zawieranych z bankiem umów, lub robiąc to w sposób pobieżny, nie widzą ukrytych pułapek. W konsekwencji kiedy przychodzi szara rzeczywistość dnia codziennego i trzeba te wysokie odsetki spłacać, często żałują, że zdecydowali się na wzięcie takiego kredytu. Wiele osób myśli również, że będąc już w jakiejś pułapce finansowej, kiedy wezmą kolejny kredyt na spłatę poprzednich zobowiązań, wyjdą ze spirali zadłużenia. Są to bardzo złudne działania, ponieważ chociaż chwilowo uciekamy od zaciągniętych zobowiązań, to w konsekwencji wpadamy w jeszcze większe zobowiązania finansowe. Mogą być one dla nas już nie do spłacenia.
- Mówiliśmy, że instytucje finansowe w nieodpowiedzialny sposób zachęcają nas do brania kredytów. Wszyscy rozumiemy, że kierują się zyskiem, ale czy nie powinny kierować się również pewną odpowiedzialnością społeczną?
Kazimierz Janiak: Oczywiście instytucje finansowe są w pewnym sensie instytucjami zaufania społecznego, stąd odpowiedzialność jaka na nich spoczywa jest większa niż przeciętnych firm. Zobowiązanie jakie zawieramy w umowie, powinno być zobowiązaniem obydwu stron. Oczywiście występują różnego rodzaju rekomendacje, które instytucje finansowe muszą wypełniać. Wiemy, że wchodzi już rekomendacja T, która w sposób zasadniczy ogranicza możliwości przyznawania kredytów. Niestety są instytucje finansowe i parafinansowe, które w sposób nieodpowiedzialny, stosując lichwiarskie zasady, kuszą i oferują swoje produkty. Takie zobowiązania są później bardzo często nie do uniesienia przez kredytobiorców. Myślę, że instytucje nadzoru powinny bacznie przyglądać się takim działaniom i w odpowiedni sposób na nie reagować.
- Czy w pana ocenie grozi nam drugie dno kryzysu?
Kazimierz Janiak: Takie niebezpieczeństwo zawsze istnieje. Pamiętajmy, że nasza gospodarka ma wiele powiązań. Bardzo ważne jest dla nas wyjście z kryzysu gospodarek Węgier i Grecji. Ciągle niepewna jest sytuacja Irlandii i Hiszpanii. Dużym zagrożeniem jest również możliwość zamrożenia budżetu UE, która to propozycja została przedstawiona przez premiera Wlk. Brytanii Davida Camerona, a jest obecnie popierana przez Niemcy, Francję, Holandię i Finlandię. Wejście tej propozycji w życie będzie skutkowało ograniczeniem środków pomocowych, wpływających realnie na nasz wzrost gospodarczy. Jeżeli budżet UE zostanie zamrożony, oznacza to zmniejszenie poziomu inwestycji w Polsce, które to do tej pory wyrównywały różnice w poziomie życia między starą, a nową Europą, co w konsekwencji może wpłynąć na ograniczenie miejsc pracy w naszym kraju. To wszystko może odbić się na naszej sytuacji gospodarczej i w konsekwencji spowodować dramatyczne pogorszenie się sytuacji ekonomicznej polskich rodzin. Mam nadzieje, że do takiego scenariusza jednak nie dojdzie.
Rozmawiał Tomasz Wrzask
- 05/01/2011 09:47 - I edycja konkursu „Sarmatia”
- 03/01/2011 18:42 - Nie było wojny służb
- 29/12/2010 12:45 - Prokuratura i CBA wchodzą do Teatru Miniatura
- 28/12/2010 17:52 - GIK interweniuje – jest przejście na ul. Kalinowej
- 24/12/2010 13:01 - Czy urzędnicy komentują w sieci zamiast pracować?
- 23/12/2010 16:57 - Budżet Gdańska wśród ostrych sporów - czeka nas 365 milionów deficytu
- 22/12/2010 20:59 - Chińska wycieczka syna premiera Donalda Tuska za publiczne pieniądze - czy mamy "słońce Szanghaju"?
- 22/12/2010 13:50 - Mandat za nieodśnieżony chodnik?
- 21/12/2010 22:26 - Nie będziemy mieli gdzie się leczyć?
- 17/12/2010 20:33 - Przychodnia w zawieszeniu