Tam-tamy globalnej wioski
Pewnie już, po latach, raczej się nie dojdzie czy władze rejestracyjne miały rację, gdy w roku 2005 unieważniły zjazd Związku Polaków na Białorusi, w wyniku którego miejsce dotychczasowego prezesa zajęła pani Andżelika Borys. Dość, że kazały wybory powtórzyć. Tym razem przepadła pani Borys, wygrał zaś Józef Łucznik. Władze białoruskie uznały prawomocność wyboru pana Łucznika, władze polskie – wręcz przeciwnie. Od tego momentu faktycznie działają dwie organizacje. Jedną, tą z panią Borys, uznaje RP, drugą, którą po kolejnych wyborach kieruje Stanisław Siemaszko – uznaje Białoruś. Nie byłoby problemu, gdyby nie to, że ZPnB posiada majątek, mianowicie Domy Polskie. Skoro w myśl białoruskiego prawa legalny jest związek, któremu prezesuje Siemaszko, ten zaś któremu prezesuje pani Borys, w świetle prawa nie istnieje, logiczne jest więc, iż owe domy należą się związkowi Siemaszki. Wszelako pani Borys tudzież władze Polskie – mają w tym względzie pogląd odmienny.
Nie da się ukryć – władze białoruskie p. Borys i jej działaczy mocno nie lubią. A to za zbiegowisko ukarzą grzywną lub parodniowym aresztem, a to znów poważniejszą grzywną za niedopełnienie obowiązku rejestracji działalności charytatywnej. Aby było sprawiedliwie – władze polskie nie lubią związku Siemaszki. Jego działacze mają zakaz wjazdu na teren RP. Poświadczenia o polskości nie są honorowane przy wydawania Kart Polaka.
Określeniem najbardziej dyskredytującym związek Siemaszki jest w polskiej prasie zdanie „lojalny wobec władz”, lub w wersji ostrzejszej – „lojalny wobec reżimu Łukaszenki”. A jakiż on może być? Jego członkami są obywatele Białorusi, podlegli białoruskiemu prawu, i działający w jego ramach. Mogą być w opozycji wobec aktualnych władz, ale jako obywatele państwa, nie zaś ci, którzy mają mocodawców w Warszawie.
Strasznie jestem ciekaw, co by było, gdyby wzorem pani Borys, która oświadczyła, że celem jej i jej związku jest walka z reżimem Łukaszenki, któryś z działaczy związku polskich Białorusinów w mińskiej telewizji podobnie zdefiniował swoje cele, że mianowicie chciałby obalić rząd Tuska i kraj przekształcić na wzór Białorusi?
Tak się złożyło, że władze polskie nie lubią aktualnie rządzących na Białorusi. Popierają tych, co chcą zmienić. Władze, ale i system polityczny, sojusze itp. Odciągnąć od Rosji, zbliżyć do UE, a w perspektywie też do NATO. Niewykluczone, że tak się stanie.
Mniemać wszakże, ze przyczyni się do tego pani Borys, nadmierne zadufanie.
Jest tak, niestety, że mniejszość zmuszona jest do swego rodzaju podwójnej lojalności – wobec nacji i państwa. Źle jest, gdy musi miedzy nimi wybierać. Jeszcze gorzej – gdy staje się narzędziem gry politycznej. Gdy przez nację dominującą może być traktowana jako piąta kolumna, przez swych rodaków zaś jako środek presji na nielubiany reżim.
Polaków na Białorusi jest, wedle różnych szacunków, od 400 do 800 tysięcy, w ZPnB w szczytowym okresie było ponad 21 tysięcy, ilu jest teraz w obu związkach – bliżej nie wiadomo. Nie zdziwiłbym się, gdyby od obu stronili.
Bo tak naprawdę – nie ich to spory. I nie o ich interesy toczy się ta gra.
A.K.Waśkiewicz
- 02/04/2010 15:45 - Dziki kraj
- 02/04/2010 15:41 - Z dziejów pewnej wojenki
- 25/03/2010 23:52 - Przewrót kopernikański
- 19/03/2010 17:09 - W służbie wartości
- 11/03/2010 19:16 - Jak to w Pińsku było
- 26/02/2010 06:20 - IV – RP bis
- 19/02/2010 08:02 - Polityczny tasiemiec: wygaszone emocje, wypaleni aktorzy
- 19/02/2010 08:00 - Prezydenckie wyścigi
- 19/02/2010 07:57 - Tym razem poetów zabrakło
- 17/02/2010 15:32 - Czy Polacy nadal kochają westerny?