Stawką telewizyjnych debat jest pozyskanie wyborców przez przeciągnięcie na swoją stronę wahających się, głosujących w pierwszej turze na innych kandydatów lub tych, którzy pozostali w domach 10 maja br. W niedzielę wieczorem obejrzeliśmy debatę pretendentów do fotela prezydenta RP, czyli ubiegającego się o ponowny wybór Bronisława Komorowskiego i kandydata PiS Andrzeja Dudy, zwycięzcy pierwszej tury wyborów.
Rywalizacja w debacie jest o tyle istotna, iż wielu wyborców nie wie na kogo zagłosuje. Jeśli któryś z kandydatów skuteczniej przekona do siebie młodzież – wygra.
Były takie debaty, które wpisały się w historię. Jak choćby ta z listopada 1988 roku debata między Lechem Wałęsą, wówczas liderem „Solidarności” a Alfredem Miodowiczem, szefującym koncesjonowanym związkom zawodowym. Nawet gen. Czesław Kiszczak stwierdził, że wynik debaty zachwiał "dotychczasowym status quo”. W 1995 roku Aleksander Kwaśniewski wykorzystał cechy osobowości Lecha Wałęsy i sprowokował jego wybuch, a wyborcy Wałęsę ukarali za arogancję.
Z kolei w 1960 roku to John Fitzgerald Kennedy wyszedł zwycięsko z serii telewizyjnych debat i z wyborczej konfrontacji mimo, że to doświadczony wiceprezydent USA Richard Nixon prowadził w sondażach.
Bronisław Komorowski, jako historyk o tym wydarzeniach pewnie słyszał. Przed drugą turą nie mógł już uniknąć bezpośredniego zwarcia z kontrkandydatem. Poświęcił więc wraz ze swoimi sztabowcami kilka dnia na przygotowanie się do debaty. Podpisał tylko na tle szybu wentylacyjnego jedną ustawę i zadzwonił do swoich „przyjaciół” z komitetu honorowego z prośbą o wsparcie. Duda w tym czasie jeździł po Śląsku i spotykał się w Katowicach z Piotrem Dudą, liderem „Solidarności” i Janem Guzem, przewodniczącym OPZZ.
Po I turze faworytem wydaje się Andrzej Duda. Czy przekona też tych, którzy się wahają? Jeśli nie popełni większych błędów, a jego sztab „nie przyśnie” ma szansę na wygraną, której nie dawano mu jeszcze kilak tygodni temu.
Musi być jednak bardziej asertywny. Ba! Bardziej radykalny. Tymczasem podczas debaty nie był wyposażony w spisany program wyborczy Komorowskiego z 2010 r., którego ten nie zrealizował. Nie przycisnął Bronisława Komorowskiego pytaniami o WSI i próbę zniszczenia Romualda Szeremietiewa, który po latach został przez sąd oczyszczony z wszelkich zarzutów.
Duda nie wykorzystał sytuacji, kiedy to Komorowski mówił o prawach obywatelskich w przeddzień wprowadzenia restrykcyjnych mandatów i kar za wykroczenia, a sam urzędujący prezydent pochodzi z partii, za rządów której założono rekordową ilość podsłuchów. Przypomnijmy też, że to właśnie Bronisław Komorowski chciał ograniczenia prawa Polaków do demonstracji.
Z kolei Bronisław Komorowski musi odzyskać poparcie ponad dwóch milionów wyborców z 2010 roku, którzy tym razem na niego nie zagłosowali.
Podobnie, jak jego koledzy z Kancelarii, wywodzący się w Unii Demokratycznej z równą im nonszalancją i poczuciem własnej wartości oraz przewagi intelektualnej Komorowski nie znalazł powodów, by konkretnie odpowiadać na opinie o polityce gospodarczej, zagranicznej i historycznej. Poszedł zaś na zwarcie, w którym nie przestrzegał reguł debaty, przerywał kontrkandydatowi agresywnymi sformułowaniami. Na tym tle Duda wydał się nazbyt „wycofany”, chociaż sprowokować się nie dał.
Urzędujący prezydent sięgnął więc po wypróbowany środek perswazji. Mianowicie przekonuje, że jego „zgodzie i bezpieczeństwu” zagraża PiS i oczywiście… Andrzej Duda.
ASG
- 26/06/2015 20:29 - Fakty i Pogłoski (10)
- 26/06/2015 20:27 - Okiem Borowczaka: „Klęska urodzaju” (część 1)
- 02/06/2015 20:31 - Latarka w półmrok: Nóż Petru
- 21/05/2015 20:00 - Młodzi i niezdecydowani, czyli krajobraz pokolenia Y przed drugą turą
- 18/05/2015 20:03 - Latarką w półmrok: Wybrać Dudę, żeby wybrano SLD
- 16/05/2015 20:33 - Neptun do wyburzenia, czyli jak miasto niszczy swoją historię. Znowu
- 12/05/2015 12:59 - Czas zmian nadchodzi!
- 03/05/2015 05:39 - Latarką w półmrok: Treny majowe czyli trupy w szafie PO
- 30/04/2015 18:13 - Niech się święci 1 Maj!
- 25/04/2015 16:48 - Fakty i Pogłoski (9)