Wyczekiwany Szczyt NATO w Wilnie raczej więcej przyniósł korzyści Wschodniej Flance w tym Polsce niż Ukrainie. Punkt 45 ogłoszonego podczas spotkania komunikatu głosi „modernizację” NATO-wskich „zdolności nuklearnych” oraz „poszerzenie” udziału państw członkowskich. To znak dla naszego kraju, że rozpoczyna się proces (przedtem poprzedzony debatą) powolnego włączania Polski do programu nuclear sharing, czyli obecności broni atomowej na terenie naszego kraju pod kontrolą USA. Doceniono rolę Polski we wzmacnianiu potencjału sił zbrojnych (istnieje realna możliwość, że za 7 lat będziemy mieli najsilniejszą armię w UE) i idąc za naszym przykładem nakazano pozostałym państwom podnieść wysiłek finansowy na obronność, by wreszcie osiągnąć 2 % PKB. Podjęto ustalenia, że nie ma odwrotu z tej drogi i w dodatku, jak twierdzą eksperci, kraje bogate takie jak Niemcy powinny wesprzeć te biedniejsze (np. Litwa) w budowie i utrzymaniu wojska. Szczyt jednoznacznie stwierdził również, że „najbardziej znaczącym i bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników oraz pokoju i stabilności w obszarze euroatlantyckim” jest obecnie Rosja. Czyli jasno zdefiniował przeciwnika z czym jakiś czas temu był jeszcze problem.
Jeśli chodzi o Ukrainę, to prezydent Wołodymyr Zełeński nie krył swojego rozczarowania brakiem konkretnego zaproszenia jego kraju do Sojuszu Atlantyckiego. Co prawda zrezygnowano z konieczności uzyskania tzw. Planu Członkostwa (MAP), co - zgodnie z deklaracją szefa NATO Jensa Stoltenberga - powoduje, że akcesja w miejsce „dwustopniowej”, będzie miała charakter jednego kroku. Skraca to procedury, które np. w przypadku niektórych krajów trwały aż 20 lat. Jednak dla Ukrainy najważniejszy zapis zawarto w zdaniu: „Będziemy w stanie zaprosić Ukrainę do Sojuszu, gdy sojusznicy wyrażą na to zgodę i zostaną spełnione warunki”, a to oznacza, że kwestia przystąpienia Kijowa do Sojuszu nie została podczas tego Szczytu de facto postanowiona. Co stanie się kiedy np. wojna się skończy, a nie będzie jednoznacznej zgody wszystkich członków (np. Niemiec, co jest bardzo prawdopodobne) na akcesję Ukrainy do Paktu Północnoatlantyckiego. Tu NATO zostawia pole politykom, którzy będą frymarczyć dopuszczeniem do Sojuszu Kijowa podczas ewentualnych negocjacji pokojowych z Moskwą. Niestety ta bariera nie została w Wilnie przełamana. Zełeński choć jest w sytuacji, że musi grać wysoko musi pogodzić się z realiami polityki Zachodu, który go wspiera. Taka jest rzeczywistość.
Andrzej Potocki
- 28/07/2023 14:31 - Posterunek Straszyn: Pani Joanny bajki z mchu i paproci
- 26/07/2023 07:54 - Latarką w półmrok: Poseł Janowski wieszczył: jeden wielki polski koncern
- 22/07/2023 08:42 - Posterunek Straszyn: Turów fedruje dalej
- 19/07/2023 16:39 - Nowa rezolucja PE to nie pomoc dla opozycji w kampanii. To tratwa ratunkowa po przegranych przez nią wyborach
- 17/07/2023 09:30 - Latarką w półmrok: Laczki Tuska
- 15/07/2023 10:12 - Dwóch chłopczyków
- 08/07/2023 19:18 - Posterunek Straszyn: Niekontrolowanej imigracji stanowcze NIE!
- 06/07/2023 19:33 - Akapit wydawcy: Iluzja gminnej kontroli - samo(nie)rządzić?
- 02/07/2023 18:21 - Uczynić ziemię rajem
- 30/06/2023 13:20 - Latarką w półmrok: Przyrzeczenia Tuska, "błogosławieństwa" Webera - kogo gniecie Polska?