Prezydent Andrzej Duda własnoręcznie podpisał ustawę budżetową. A potem? A potem skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej. Co to dało? Nic! Budżet podpisany i o to chodziło. Reszta bez znaczenia. Pieniądze trafią do ludzi, nic tego nie zatrzyma — stwierdził, kpiąc sobie z Prezydenta RP, Donald Tusk. W ten sposób swoją decyzją Andrzej Duda dał wolną rękę Donaldowi Tuskowi do bezprawnego ataku na Trybunał Konstytucyjny, którego celem ma być obalenie obecnego TK i powołanie następnego już w odnowionym składzie – bez sędziów nazywanych przez dawną opozycję, a obecny reżim, dublerami. Jutro, czyli w czwartek 1 lutego, podczas posiedzenia Sejmu wg schematu sprawdzonego w zamachu na TVP zostanie, z dużym prawdopodobieństwem, podjęta uchwała o nieważności Trybunału Konstytucyjnego w obecnym składzie. A dalej ruszą „silni ludzie”, by fizycznie rozpędzić najwyżej usytuowaną w hierarchii wymiaru sprawiedliwości instytucję. Prezydent miał dwie możliwości.
Pierwsza - nie podpisywać budżetu i po skierowaniu do TK czekać na werdykt. Trybunał miałby na to wg Konstytucji RP 2 miesiące. Jeśli TK stwierdziłby niekonstytucyjność ustawy budżetowej, to rząd musiałby przedstawić nowy projekt budżetu (już zgodny z Konstytucją) i cała procedura zaczęłaby się od początku. Ponieważ, jako uzasadnienie skierowania wniosku do TK Prezydent podał niekonstytucyjność polskiego parlamentu, który dziś działa i uchwala ustawę budżetową w niepełnym składzie 458 (bez posłów Kamińskiego i Wąsika) deputowanych, zamiast konstytucyjnie 460, to szansa na nieuznanie zgodności uchwalonego budżetu z ustawą zasadniczą przez TK była by prawie 100 procentowa. Co to dałoby obecnej opozycji? Wzmocnienie pozycji szykującego się do obrony Trybunału Konstytucyjnego i wreszcie zmuszenie Sejmu (tu konkretnie marszałka Szymona Hołownię) do umożliwienia powrotu dwóm posłom do sejmowych ław. Jeśli nie, sytuacja staje się nierozwiązywalna, bowiem ustawodawca nie przewidział takiej sekwencji wydarzeń (nielegalne wykluczenie dwóch deputowanych z obrad). Wtedy jedynym rozwiązaniem stało by się rozwiązanie Parlamentu i nowe wybory na co wg mnie koalicja 13 grudnia nie ma specjalnej ochoty.
Druga możliwość, przed którą stanął Prezydent, to ta, którą wybrał. Podpisał ustawę budżetową i następnie skierował do TK. W ten sposób zatwierdził swoim podpisem prawdopodobnie niekonstytucyjny budżet i dał reżimowi pole do wszelkich manewrów wymierzonych w likwidację Trybunał Konstytucyjnego w obecnym składzie. Nic i nikt nie jest już bowiem w stanie powstrzymać łamiącemu prawo i Konstytucję rządowi ataku na TK pod kierownictwem Julii Przyłębskiej. Najlepiej skomentował to Donald Tusk, który prześmiewczo zareagował na prezydencki manewr.
Co na takiej decyzji zyskał Andrzej Duda? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytanie. Możemy tylko patrzeć jak teraz będzie upadał ostatni bastion praworządności, jakim jest Trybunał Konstytucyjny. A na końcu wezmą się za Urząd Prezydenta RP, by obalić bądź mocno ograniczyć władzę niezłomnej, jak sam siebie określał, Głowy Państwa.
Andrzej Potocki
- 21/02/2024 15:49 - W szponach Mefistofelesów
- 17/02/2024 09:34 - Posterunek Straszyn: Dobry ruch szefostwa PiS-u
- 16/02/2024 15:54 - Gdański bigos: Zbyt wiele ciszy wokół muzeum
- 15/02/2024 20:04 - Akapit wydawcy: Manekin w Berlinie
- 08/02/2024 18:31 - Posterunek Straszyn: Niebezpieczna gra MON-u
- 31/01/2024 19:54 - Akapit wydawcy: Dogmaty liberała - cena i wola nabywcy
- 28/01/2024 14:00 - Posterunek Straszyn: Niebezpieczne działania Adama Bodnara
- 25/01/2024 16:26 - Akapit wydawcy: Praworządnie po śmierć...
- 21/01/2024 17:52 - Posterunek Straszyn: Szczyt w Davos, a przyszłość...?
- 18/01/2024 19:25 - Komisja Europejska już się nie wtrąca, a Martin Weber chwali „żelazną miotłę” Tuska