To, że grozi nam atak ze strony Federacji Moskiewskiej jest chyba jasne dla każdego. Mówią o tym eksperci, znani politycy, generalnie wszyscy, którzy interesują się konfliktem na Ukrainie. Zagrożenie do tego stopnia jest poważne, że moment ewentualnego ataku na państwa NATO wymienia się 5-7 lat, choć ostatnio pojawiają się głosy, że może to nastąpić nawet w przyszłym roku. Podstawowym pytaniem jest jak długo Kijów wytrzyma ataki Moskali. Bowiem nie sądzę, żeby Moskwa chciała otwierać drugi front zanim nie rozprawi się z pierwszym przeciwnikiem. I wcale nie musi to być klęska Ukrainy. Kremlowi wystarczy zawrzeć pokój czy rozejm na swoich warunkach tzn. Krym i Donbas zostaną uznane jako ziemie należne Moskwie. A taka sytuacja może nastąpić niebawem, kiedy pomoc Zachodu dla walczącej Ukrainy stanie się zbytnim obciążeniem dla budżetów państw zarówno Unii Europejskiej, ale przede wszystkim USA.
Dlatego rząd Prawa i Sprawiedliwości rozglądał się za zakupami uzbrojenia. Musiały zostać spełnione dwa warunki: odpowiednia jakość sprzętu i jeszcze chyba ważniejsze – terminy dostaw. Padło na Koreę Południową. Dlaczego? Ponieważ Niemcy i ich czołgi Leopard mają stosunkowo długie terminy realizacji. Właśnie Norwegowie podpisali niedawno kontrakt obejmujący dostawy 54 czołgów Leopard 2A7 wraz z opcją na 18 kolejnych maszyn. Zasadnicze dostawy mają zostać zrealizowane w latach 2026-2031. A to ledwo 72 czołgi. My potrzebujemy więcej niż tysiąc. Dlatego kontrakt z Koreą jest tak istotny. Niestety obecny rząd w osobie szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza stwierdził, że kontrakt z Seulem stoi pod poważnym znakiem zapytania. Oto pełna wypowiedź ministra: „Jest część wykonawcza, ramowa i zabezpieczenie finansowe. Oferta, którą w części przedstawili Koreańczycy, kredytowania, jest nie do zaakceptowania”. Dodał, że jest ona zbyt słaba i „niemożliwa do zrealizowania”, ponadto nie jest na tyle atrakcyjna aby ją realizować. Były szef resortu Mariusz Błaszczak, który rozpoczął negocjacje z Koreańczykami we wpisie na Twitterze słusznie zauważył, że: „Skoro zdaniem kierownictwa MON oferta jest nieatrakcyjna, to należy ją negocjować ze stroną koreańską, a nie chodzić po mediach i narzekać”. Ocenił też, że wszystko wskazuje na to, że rzeczywistą intencją Kosiniaka-Kamysza i Cezarego Tomczyka jest zerwanie rozmów dotyczących kolejnych umów wykonawczych na czołgi K2 i armatohaubice K9. Dodał, że jeśli do tego dojdzie – będziemy mieć do czynienia z działaniem na szkodę bezpieczeństwa polski i polskiego przemysłu zbrojeniowego, ponieważ wspomniany sprzęt docelowo miał być produkowany właśnie w Polsce. Jeśli takie są rzeczywiste zamiary nowego rządu, a Moskwa zaatakuje, to w tej sytuacji nie mamy szans nawet na twardą obronę.
Andrzej Potocki
- 23/02/2024 19:20 - Gdański bigos: Lecha Bądkowskiego bardzo brak
- 21/02/2024 15:49 - W szponach Mefistofelesów
- 17/02/2024 09:34 - Posterunek Straszyn: Dobry ruch szefostwa PiS-u
- 16/02/2024 15:54 - Gdański bigos: Zbyt wiele ciszy wokół muzeum
- 15/02/2024 20:04 - Akapit wydawcy: Manekin w Berlinie
- 04/02/2024 14:42 - Posterunek Straszyn: Jak dać się pokonać bez walki
- 31/01/2024 19:54 - Akapit wydawcy: Dogmaty liberała - cena i wola nabywcy
- 28/01/2024 14:00 - Posterunek Straszyn: Niebezpieczne działania Adama Bodnara
- 25/01/2024 16:26 - Akapit wydawcy: Praworządnie po śmierć...
- 21/01/2024 17:52 - Posterunek Straszyn: Szczyt w Davos, a przyszłość...?