Pamiętam jak w czasach mojej działalności opozycyjnej w Solidarności marzyliśmy o Wolnej Polsce. O takiej Polsce prawdziwie naszej, współtworzonej, a nie narzuconej odgórnie. Takiej, w której mielibyśmy realny wpływ na jej kształt. Przez wiele lat marzenie to wydawało się nie tylko odległe, ale wręcz nierealne. Pamiętam też bardzo dobrze emocje podczas pierwszych wyborów. Oto udało się nam uzyskać coś, o co od tak dawna walczyliśmy. Możemy dokonywać prawdziwych, świadomych wyborów. Tworzyć, zmieniać, działać.
I co?
I wydawać by się mogło, że szybko nacieszyliśmy się tą wolnością i jak znudzone dziecko zabawkę trochę porzucamy ją w kąt. Podczas wyborów, czyli w czasie, gdy możemy wziąć sprawy w swoje ręce i prawdziwie zdecydować o naszych losach, dopada nas frustracja i zniechęcenie. Efektem tego jest niska frekwencja. Problem ten niestety w szczególności dotyczy wyborów do Parlamentu Europejskiego, w których bijemy europejskie rekordy. Przyjrzałem się niedawno informacjom na temat frekwencji w poszczególnych krajach Unii Europejskiej i przyznaję, że dane te są zasmucające. W 2004 roku zajęliśmy drugie, zaś w 2009 trzecie miejsce od końca w całej Unii. Średni poziom frekwencji we Wspólnocie oscyluje w granicach 45%, w Polsce jest to mniej więcej połowa tego wyniku, czyli 20-24%.
Przyznam szczerze, że nie do końca jestem w stanie zrozumieć, co jest przyczyną takiego zjawiska. Przecież gdy przyglądamy się sondażom mówiącym o zadowoleniu Polaków z członkostwa w UE, to zdecydowana większość respondentów mówi, że cieszy się z naszej przynależności do Wspólnoty. Skoro więc odpowiada nam fakt, że jesteśmy częścią wspólnej Europy, dlaczego jest nam obojętne to, kto nas w niej reprezentuje? Przecież to właśnie od kompetencji, doświadczenia i skuteczności naszych posłów zależy, czy interes Polski będzie właściwie reprezentowany i czy podejmowane na poziomie wspólnoty decyzje będą miały korzystny wpływ na naszą gospodarkę i społeczeństwo.
Podczas moich spotkań z mieszkańcami regionu zawsze staram się przekonywać, że w Brukseli zapadają ważne decyzje i warto mieć na nie wpływ. Mam nadzieję, że za 2 dni udowodnimy mieszkańcom Unii Europejskiej, że interesuje nas wspólna Europa, interesuje nas nasz los w jej ramach. Dlatego 25 maja nie odpuszczajmy - głosujmy!
Jan Kozłowski
- 15/06/2014 20:00 - Tusk do dymisji - państwo nie istnieje
- 11/06/2014 11:36 - Budyń z sokiem malinowym: W lipiec upał, w listopadzie jeszcze bardziej, a GPEC ciągle grzeje
- 11/06/2014 11:32 - Paliszewski: Obywatel już nie jest bezbronny przed Policją, strażą miejską i innymi organami ścigania w sprawach o wykroczenia
- 04/06/2014 10:40 - 4 czerwca 1989 – 35 procent wolności
- 29/05/2014 16:18 - Budyń z sokiem malinowym: Od ubytku głowa nie boli, a na pewno nie prezydenta
- 16/05/2014 17:37 - Okiem europosła: Unia Europejska MŚP stoi
- 14/05/2014 15:31 - Prof. Longin Pastusiak: Jak Amerykanie tuszowali prawdę o Katyniu
- 09/05/2014 18:28 - Okiem europosła: Stawiajmy na młodzież
- 09/05/2014 18:00 - Prof. dr hab. Longin Pastusiak: Globalny podsłuchiwacz
- 05/05/2014 15:00 - Budyń z sokiem malinowym: Krewetki prezydenckie przełamane nutą pieprzu cayenne