Fuzja Orlenu z Lotosem wzbudziła spore emocje wśród gdańskich samorządowców. Rzecz jasna były to emocje negatywne, bowiem wszystko co zrobi rząd RP, a także nadzorowane przez niego spółki Skarbu Państwa pochodzi od złego. Pomorscy samorządowcy, ekonomiści wespół z politykami opozycji zwołali w trybie pilnym na 15 lipca sabat podczas, którego miano odsądzić od czci i wiary prezesa koncernu Daniela Obajtka oraz poddać gruntownej, merytorycznej krytyce „groźne” konsekwencje przejęcia Lotosu przez PKN Orlen. Co do krytyki gruntownej, to rzeczywiście miała ona miejsce, gorzej wypadło z krytyką merytoryczną. W zwołanej z tej okazji konferencji prasowej przed siedzibą Grupy Lotos na gdańskich Rudnikach uczestniczyli m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz i marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. "To jest zamach na Lotos a nie żadna fuzja" – grzmiał z emfazą europoseł Janusz Lewandowski.
- Lotos to duma Pomorza, bardzo ważna organizacja dla Pomorza – ciągnął dalej Lewandowski. - Zamach na Lotos, bo to nie jest żadna fuzja, to jest jeden z dowodów że PIS poczyna sobie na pomorskiej ziemi jak kolonizator na podbitych terenach. Nie złamał morale i duszy ludności, więc zabiera aktywa. (…) To jest rozbiór, rozparcelowanie Lotosu, Lotos traci sieć stacji benzynowych i inne aktywa na których ma być wyhodowany inny konkurent, raczej zagraniczny, w dodatku temu konkurentowi trzeba zafundować terminal w Szczecinie. Ja tu sensu gospodarczego nie widzę.
Być może to tylko rozpaczliwa potrzeba pieniędzy dla budżetu. Jeżeli nie, to widzę w tym polityczny odwet na niepokornym regionie, który nigdy nie dał się oszukać i nie głosuje po myśli Jarosława Kaczyńskiego.
Jak widać w „expose” Lewandowskiego zostały wykorzystane wszystkie chwyty retoryczne narracji Platformy Obywatelskiej w stosunku do rządzących. Było o „dumie Pomorza”, o PiS-ie jako kolonizatorze ziem pomorskich, było o niezłamanym morale elektoratu gdańskiego po przegranych 6 raz z rzędu wyborach i wreszcie o rzekomej nędzy w budżecie (cytując klasyka - „piniędzy nie ma i nie będzie”). Wielki finał mowy musiał skończyć się pstryczkiem w prezesa Kaczyńskiego i podkreśleniu bohaterskiej postawy trójmiejskich wyborców, którzy w większości nie głosują po jego myśli.
Potem zabrał głos marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk - My się na to nie zgadzamy Lotos z punktu widzenia samorządu terytorialnego to jest 70 mln złotych wpływów z podatku CIT – straszył Struk. - Nie chcemy tracić podatków, znakomitej kadry, nie chcemy tracić firmy której potencjał był przez lata na Pomorzu budowany. (…) Co z ludźmi, którzy tu pracują? - utyskiwał marszałek.ÂÂ - To są podatnicy miasta Gdańska, to wykwalifikowana kadra, która przyjeżdża tu z różnych miejsc. Jeśli wykastruje się Lotos z działalności, to będzie w pewnym stopniu zakładem petrochemicznym. Co z badaniami naukowymi, co z grupą kapitałową Lotos Asfalt, Lotos Paliwa, Lotos Biopaliwa, Lotos Terminale, Lotos Paliwa Lotnicze? Komu zostaną sprzedane, kto przejmie budowany przez Polki i Polaków majątek? I tak by ta feeria oskarżeń trwała jeszcze długo, gdyby nagle na konferencji nie pojawił się sam prezes Orlenu Daniel Obajtek w towarzystwie prezesa Grupy Lotos Pawła Jana Majewskiego oraz grupy około 30 pracowników obu koncernów. W siedmiu punktach obalił na głowę narracje samorządowców mówiąc:
- Celem przejęcia Lotosu przez PKN Orlen nie jest osłabienie Pomorza, lecz budowa nowego, silniejszego koncernu, który będzie miał zdolność szybszego rozwoju i konkurowania na rynkach europejskich.
- Suma podatków z tytułu CIT płaconych dotąd przez Lotos na Pomorzu nie będzie niższa, a najprawdopodobniej wzrośnie, dzięki rozwojowi produkcji.
- Nie tylko nie będzie zwolnień grupowych, ale co najmniej utrzymany będzie na Pomorzu poziom zatrudnienia - pod względem ilościowym i jakościowym.
- Lotos nadal będzie sponsorował sport na Pomorzu.
- Pieniądze pozyskane przez Skarb Państwa z transakcji sprzedaży Lotosu do Orlenu będą spożytkowane na dokapitalizowanie płockiego koncernu.
- Wyznaczony przez Komisję Europejską warunek pozbycia się 80 proc. - a więc prawie 400 - stacji paliw należących do Lotosu, według Daniela Obajtka nie oznacza ich sprzedaży, lecz zamianę z zagranicznym kontrahentem, który je przejmie, w zamian oddając Orlenowi stacje paliw w innych krajach europejskich.
- Straty w istniejącej sieci stacji paliw Lotosu w kraju Orlen zamierza uzupełnić poprzez budowę 500 nowych stacji - ich lokalizacje są już wyznaczone
Następnie w zwięzły sposób, jak dzieciom w przedszkolu, Obajtek wytłumaczył samorządowcom i pozostałym, że wzmacnianie i koncentracja kapitału takich spółek jest stałą praktyką na całym świecie oraz właściwą drogą do pomnażania zysku. Przy okazji przypomniał obecnemu tam posłowi Aziewiczowi jak niegdyś zalecał prywatyzacje (czyt. sprzedanie w ręce zagranicznego kapitału) właśnie Grupy Lotos. Z kolei w kontekście mentora samorządowego biznesu na Pomorzu Lewandowskiego, prezes Orlenu zwrócił uwagę na jego udział w 2011 roku na konferencji prasowej premiera Rzeczypospolitej, na której użył stwierdzenia, że Lotos może być nawet Rosjanom sprzedany (sic!). Widać jak mówi staropolskie porzekadło „zapomniał wół jak cielęciem był”, podobnie jak gdańscy samorządowcy, kiedy sprzedali miejską spółkę GPC Niemcom, a teraz 7 mln zł zamiast Gdańska kasuje miesiąc w miesiąc miasto Lipsk. Co do utraty zysków z podatków płaconych przez Lotos Obajtek wyjaśnił, że - Obawy Państwa są zupełnie nieuzasadnione w tym zakresie. Te same podatki, nawet większe, spłyną do budżetu miasta. Po to kupujemy Lotos, by go rozwijać. Po to kupujemy Lotos, by rozwijać przemysł petrochemiczny. Po to kupujemy Lotos, aby, to o czym przed chwilą mówiliście, by mieć pieniądze na nowoczesne technologie. Po to kupujemy Lotos, żeby w końcu nie dublować się w badaniach i rozwoju. Ale racjonalne argumenty nigdy nie trafiały do władz Gdańska, tak jak w przypadku konfliktu o Westerplatte czy kilku innych. Do świadomości towarzystwa nie dociera, że lepszy silniejszy koncern niż słabszy - rozdrobniony. Że zyska na tym polska racja stanu (budżet), a w tej sytuacji również per saldo miasto Gdańsk. Za trudne? Nie! Tylko ważniejsze jest, że znów ktoś z partii rządzącej (czyt. znienawidzonego PiS-u) do „naszego folwarku” wchodzi w szkodę i chce zaprowadzać swoje porządki. Bo najważniejszy jest nasz interes i naszej Partii. A jak głosiło hasło za komuny „Naród z Partią, a Partia z Narodem”. Bo Partia to My! Nawet kiedy w grę wchodzi interes państwa polskiego i interes wszystkich Polaków. Na szczęście tym razem w porę zjawiła się kawaleria, przerywając przedłużający się nieco festiwal bajek z mchu i paproci dla własnego elektoratu.
Andrzej R. Potocki
- 30/07/2020 17:50 - Akapit wydawcy: Ryje ludu podłego
- 29/07/2020 15:54 - Rosvita Stern: Zlot grunwaldzki w 1910 roku w Krakowie
- 29/07/2020 15:43 - Samotny bój Warszawy. Rozszarpany kwiat narodu
- 24/07/2020 15:58 - Widziane z Sopotu: Pustosłowie?
- 23/07/2020 16:43 - Latarką w półmrok: Jeden głos na... uboczu
- 10/07/2020 19:55 - „Wspólna Polska” – realizacja hasła wyborczego Rafała Trzaskowskiego w praktyce na dwa dni przed głosowaniem
- 10/07/2020 15:10 - Widziane z Sopotu: Jak Karnowski pomnik w Sopocie stawiał
- 09/07/2020 17:34 - Akapit wydawcy: Piąty kisiel po Tusku
- 03/07/2020 15:31 - Widziane z Sopotu: Między turami
- 02/07/2020 18:31 - Akapit wydawcy: (PO)d mostem w Tczewie