Z woli Opatrzności już ponad tysiąc lat przychodzi nam trwać na styku dwóch cywilizacji: turańskiej i bizantyjskiej, przez większość czasu granicząc z dwoma sąsiadami Niemcami i Rosją, zawsze - niczym rzymskie Triarii - zmagając się z nimi o byt, niepodległość, wręcz o biologiczne przetrwanie. Czas ten, niemal równy naszej państwowości umożliwia nie tylko zrozumienie ich celów, ale i mentalności, która nigdy nie była nam przyjazna.
Przeszłość i teraźniejszość, przesycona w ostatnich laty wysokiej rangi wydarzeniami w polityce międzynarodowej oraz wypowiedziami kluczowych niemieckich polityków, nie pozwala przejść nad tym wszystkim obojętnie. Z mojego punktu widzenia należy zastanowić się, czy nie jest budowany – opakowany w gładkie frazesy i współczesny język – scenariusz znany już z przeszłości.
Fryderyk Wielki, Król Prus, Elektor Brandenburgii mawiał o Polakach, że „to głupie społeczeństwo z nazwiskami na -ski zasługuje tylko na pogardę”, „Polacy są próżni, pyszałkowaci, gdy im szczęście sprzyja, czołgający się w nieszczęściu. Dla zdobycia pieniędzy gotowi są do największych podłości, ale po ich uzyskaniu wyrzucają je za okno”.
Otto von Bismarck, Premier Prus, Kanclerz Rzeszy, wielki wróg Polski, patron Komisji Kolonizacyjnej mającej za cel germanizację ziem polskich zagrabionych w ramach rozbiorów, wzywał: „Bijcie Polaków, aby im odeszła ochota do życia”, „Jeśli chcemy istnieć, nie pozostaje nic innego, jak ich wytępić”.
Gauleiter Albert Forster, namiestnik Rzeszy i Szef NSDAP w okręgu Gdańsk, krzyczał do zgromadzonych przed wejherowskim ratuszem Niemców: „Musimy ten naród wytępić, od kołyski począwszy. Oddaję wam Polaków w wasze ręce”.
Do dziś pamiętam wypowiedź niemieckiej europosłanki Katariny Barley, która w jednym z wywiadów powiedziała, że …” państwa takie, jak Polska i Węgry trzeba finansowo zagłodzić”… przeszyła dreszczem miliony zwykłych ludzi, dla których takie słowa przywołują w pamięci los ich rodzin, doświadczonych przez niemieckich oprawców.
Z kolei wypowiedzi do niedawna ministra spraw zagranicznych Niemiec Heiko Maasa, namawiającego do zlikwidowania prawa weta dla państw członkowskich UE, bo jak stwierdził "ci, którzy to robią, w krótkiej lub w dłuższej perspektywie igrają ze spójnością Europy", to jawny atak na interesy państw członkowskich, ich niezależny głos, w konsekwencji suwerenność. A w dziwnej bliskości do niej przemówienie w Bundestagu, Alexandra Gaulanda, jednego z posłów Alternatywy dla Niemiec (AfD), który podczas debaty w związku z rocznicą napaści Niemiec na Związek Radziecki, nazwał pakt Ribbentrop-Mołotow „słuszną decyzją Stalina”, sugerując, że to postawa Polski zmusiła Stalina do porozumienia się z Hitlerem.
Florian Czarnyszewicz, jeden z moich ulubionych pisarzy, w „Nadberezyńcach”, ustami jednego z bohaterów powieści pisał o armii Niemieckiej…”że to jest tylko dzicz zorganizowana w pułki i zaprawiona do mordu, wiecznie głodna, chciwa, okrutna”… Było to o dziesięciolecia przed obozami śmierci, komorami gazowymi, ludobójstwem pomorskim, rzezią warszawskiej Woli. I tak można by długo niestety wymieniać.
Często przypominam sobie też słowa niemieckiego pastora luterańskiego Martina Niemöllera, napisane w 1942r. w obozie koncentracyjnym Dachau, i wówczas, i dziś mocno odnoszące się do jego współobywateli:
”Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem przecież Żydem.
Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem przecież komunistą.
Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem. Nie byłem przecież socjaldemokratą.
Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem przecież związkowcem.
Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było”.
Dla nas przez setki lat te słowa materializowały się w całym ich okrucieństwie, co daje moralne prawo i obowiązek, aby zawsze na wypowiedzi czy działania niemieckich polityków reagować z całą mocą ich rozumienia i oceny. Dziś, jak nigdy wcześniej, na Niemcach leży ciężar udowodnienia nam, że ich słowa to tylko pomyłka, przejęzyczenie, a nie odradzające się w ich świadomości pruskie czy niemieckie upiory przodków, że „gen pruski„ to jedynie opowieść z przeszłości, a nie na nowo realne myślenie o chęci ponownej dominacji nad innymi…
Piotr Grzybowski
- 21/08/2025 17:55 - Gedania i Grass - gdańskie nieczułości
- 13/08/2025 16:49 - Z torebki Jakubowskiej: Kłamstwa kontra internetowe tsunami
- 04/08/2025 14:52 - Zaślubiny z Narodem i co dalej?
- 28/07/2025 19:35 - Z torebki Jakubowskiej: Strachy na Lachy czy totalna wojna?
- 27/07/2025 10:53 - Z torebki Jakubowskiej: Ludzie listy piszą (jeszcze), Adam Bodnar postanowił nie być gorszy, a potem wywiesił białą flagę