Dla feudalnych władców, sprawujących przez stulecia kontrolę nad Gdańskiem nie miało większego znaczenia, jakim językiem mówią w domu mieszkańcy tego miast i jego okolic. Wraz z włączeniem do Królestwa Prus w 1793 r. i zniszczeniem przez to państwo gdańskiej autonomii stworzono system, w ramach którego sukcesywnie wzmacniano niemiecką akulturację mieszkańców, czyniąc większość z nich do 1918 r. osoby o niemieckiej świadomości narodowej. Prawo pozwalało jednak na funkcjonowanie polskich instytucji i tysiące osób kultywowało w nich swoją polskość. Tak działo się również po utworzeniu drugiego Wolnego Miasta Gdańska w 1920 r. Co ciekawe, mimo szybkiego rozwoju portu gdyńskiego, który pod względem przeładunków prześcignął już na początku lat trzydziestych, port gdański, także w tym ostatnim wolumen obrotu towarowego kilkakrotnie przewyższał wtedy wielkości zarejestrowane w 1913 r. Mimo tego gdańscy Niemcy nieprzerwanie wyrażali żal z powodu funkcjonowania poza Rzeszą. Ale ani oni, ani Rzesza do 1938 r. nie byli w stanie naruszyć status quo określonego podczas konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r. Nie oznaczało to jednak, że porzucili marzenia o ponownym wcieleniu obszaru Wolnego Miasta do Niemiec. To zadanie ze zwielokrotnioną siłą realizowali zwolennicy Hitlera, którzy przejęli władzę w 1933 r. Jako brunatni rewolucjoniści pragnęli to zrobić szybko, osiągając stan, którego nie udało się stworzyć ich „zbyt miękkim” rodakiem, nadającym ton sprawom publicznym w poprzednich dekadach. Dawny niemiecki nacjonalizm okresu II Rzeszy i pierwszych lat WM odesłano do lamusa. Nadszedł czas totalnej, ostatecznej germanizacji.
Do dziś nie ustają rozważania na temat tego, ilu Polaków mieszkało w Gdańsku w dwudziestoleciu międzywojennym. Niektórzy Niemcy podawali, że w 1923 r. Polaków nie było więcej niż 3,7%. Inni oceniali, że spośród około 400 tys. mieszkańców Wolnego Miasta około 6% mówiło w 1934 r. po polsku. Z kolei polski analityk w 1928 r. szacował udział osób deklarujących narodowość polską lub obywatelstwo polskie na 9,1%. Było to według niego 35755 osób, wśród nich ponad połowa miała polskie obywatelstwo (19660). Polacy mieszkali przede wszystkim w Gdańsku i Sopocie. Byli oni największą i niewątpliwie bardzo widoczną oraz wyrazistą mniejszością narodową w Gdańsku przed wybuchem drugiej wojny światowej, lecz ani liczebnie, ani pod względem zaangażowania w życie gospodarcze i kulturalne nie byli w stanie zdystansować niemieckiej większości.
Porządek prawny, według którego funkcjonował Gdańsk, gwarantował ludności niemieckiej odgrywanie pierwszoplanowej roli i daleko posuniętą samodzielność w kształtowaniu fizjonomii kulturowej miasta nad Motławą. W pierwszej połowie 1919 r., ale też i w kolejnych latach dawał o sobie znać lęk, że Polska może dzięki poparciu mocarstw lub ich neutralności siłą zaanektować miasto i port, by zdobyć dogodny punkt oparcia nad Bałtykiem.
Propagandowa walka z „polskim zagrożeniem” trwała na gdańskiej scenie politycznej z różnym natężeniem nieprzerwanie do 1939 r.
Hitlerowcy z powodzeniem zjednywali dla swojego ruchu i struktur organizacyjnych kolejne tysiące mieszkańców. Populistyczne hasła i przedsięwzięcia socjalne przekonywały tych, których warunki bytowe pogorszyły się w porównaniu z okresem przed powstaniem WM. Inni wiązali się z partią władzy, by zachować stanowisko w administracji, otrzymać je lub awansować. Jeszcze inni bali się przeciwstawić totalitarnej sile politycznej wykorzystującej środki administracyjne do realizacji swojej wizji niemieckiej racji stanu, wkraczając m.in. do szkół, urzędów czy zakładów pracy. W konsekwencji, w przededniu II wojny światowej procentowy udział członków NSDAP w lokalnym społeczeństwie przewyższał wielkości znane z Rzeszy. W 1935 r. jeden na 18,6 obywateli gdańskich i jeden na 11,1 potencjalnych wyborców do gdańskiego quasi parlamentu był członkiem partii hitlerowskiej. W Niemczech odpowiednie liczby wynosiły 1:26,4 i 1:18,5.ÂÂ Można przyjąć, że w okresie późniejszym sytuacja w tym względzie jeszcze bardziej się pogorszyła, gdyż od czerwca 1934 do końca września 1938 r. szeregi NSDAP wzrosły z 21861 do 48345 członków. W tym samym czasie ogólna liczba mieszkańców, włącznie z Polakami, Żydami i osobami nieletnimi, w wyniku migracji zmniejszyła się do około 390 tys. osób, co oznacza, że odsetek dorosłych Niemców powiązanych z narodowym socjalizmem przekraczał wielkości odnotowane trzy lata wcześniej.
Z przekonania, z powodu konformizmu i ze strachu prawie 49 tys. obywateli Wolnego Miasta opowiedziało się za ideologią sprzeczną z gdańską tradycją koegzystencji grup różnych narodowości, religii i wyznań z okresu I Rzeczypospolitej. Pierwszą ofiarą tej nowej tendencji padli Żydzi, którzy z powodu szykan i terroru masowo emigrowali, tak że od 1929 do połowy sierpnia 1939 r. ich liczba zmniejszyła się na terenie Wolnego Miasta z około 11 tys. do 1,5 tys. osób. Od jesieni 1938 r. głównym celem ataki stali się Polacy. Mieli zniknąć z gdańskiej przestrzeni publicznej. I w okresie niespełna roku ich liczba zaczęła się zmniejszać, co dotyczyło przede wszystkim osób z polskim obywatelstwem, a wśród nich żon i dzieci pracowników polskich instytucji czynnych na omawianym obszarze. Zjawisko to w największym stopniu wystąpiło latem 1939 r., kiedy w powietrzu czuło się już wojnę. Jednocześnie mężczyźni trwali na swoich posterunkach, potwierdzając wolę obrony polskiego stanu posiadania w Gdańsku. Trwały też na miejscu polskie rodziny z gdańskim obywatelstwem, tak jak czyniły to w latach 1793-1719. Nie wiemy, ilu Polaków było na obszarze Wolnego Miasta, gdy niemieckie formacje zaatakowały Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte, Pocztę Polską w Gdańsku, wkroczyły do innych polskich instytucji, domów i mieszkań. Dzięki żmudnym badaniom historyków znamy nazwiska około sześciuset naszych Rodaków, którzy za obronę polskości w Wolnym Mieście zapłacili życiem i wiele wiemy o tych, którzy wojnę przeżyli, ale doświadczyli gehenny w niemieckich więzieniach i obozach koncentracyjnych. Kilka tysięcy osób ugięło się w obliczu terroru, trwając w gdańskiej małej ojczyźnie z narzuconym niemieckim obywatelstwem aż do końca panowania Trzeciej Rzeszy w Gdańsku. Po wojnie część z nich uczestniczyła w odbudowie i budowie polskiego Gdańska.
Trwające 150 lat działania niemieckich nacjonalistów, występujących czy to pod znakiem czarnego orła czy hakenkreuza, a marzących o „niemieckim Gdańsku”, nie ziściły się. Ale najbliżsi osiągnięcia totalnego wymiaru tego celu byli oni w okresie między 1 września 1939 r. a końcem marca 1945 r. Dlatego tak ważna dla nas, polskich gdańszczan, jest pamięć o tragicznych następstwach wojennego ataku Trzeciej Rzeszy na Polskę, jedynego gwaranta pełnego rozwoju naszej małej ojczyzny.
Grzegorz Berendt
- 30/08/2025 13:56 - Akapit wydawcy: Niemieccy bandyci
- 21/08/2025 18:01 - Gen pruski!?
- 21/08/2025 17:55 - Gedania i Grass - gdańskie nieczułości
- 13/08/2025 16:49 - Z torebki Jakubowskiej: Kłamstwa kontra internetowe tsunami
- 04/08/2025 14:52 - Zaślubiny z Narodem i co dalej?
- 28/07/2025 19:35 - Z torebki Jakubowskiej: Strachy na Lachy czy totalna wojna?