Donald Tusk postanowił położyć kres pojawiającym się w przestrzeni publicznej pomysłom oddania liderowania PO Rafałowi Trzaskowskiemu i zaprosił go do udziału w swoim tour de Pologne na etapie Biała Podlaska.
Sugestie, że Tusk już nic więcej dla PO nie ugra i nie przebije szklanego sufitu 30% w sondażach a także nie uda mu się jednak (choć nadzieja ciągle się tli) stworzyć jednej listy opozycji, bo to jedyna szansa wygrania z PiS, pojawiają się nie tylko w komentarzach nawet sprzyjających mu mediów, ale także polityków jego partii, anonimowo zwierzających się zaprzyjaźnionym dziennikarzom.
Trzaskowski pomoże wygrać Tuskowi?
Wspólny występ na spotkaniu z mieszkańcami Białej Podlaskiej miał położyć kres tym podważającym jedność partii pomysłom i udowodnić, że Rafał Trzaskowski uznaje przywództwo Tuska i jakiekolwiek knowania, by go zastąpić, są mu obce. Poza tym, jak stwierdził rzecznik partii, Jan Grabiec:
„Rafał Trzaskowski na pewno pomoże nam wygrać z PiS. Będzie jeździł po Polsce, przekonywał, jak inni nasi politycy, żeby głosować na PO”.
Z tą aktywnością Trzaskowskiego należy jednak być ostrożnym, bo z kolei Tomasz Siemoniak pytany, czy od tej pory Rafał Trzaskowski będzie towarzyszył Tuskowi w każdym wyjeździe nieco ostudził ten zapał wykorzystania w pełni w kampanii prezydenta Warszawy:
„Nie sądzę, by tak było. Zadeklarował swoją pomoc, wsparcie, to było bardzo spektakularne. Ale ma swoje obowiązki, jest prezydentem Warszawy”.
Oczywiście trudno było spodziewać się, że samo pojawienie się Trzaskowskiego u boku Tuska sprawi, że słupki w sondażach oszaleją i nagle PO (KO) stanie się liderem w przedwyborczych sondażach. Trzaskowski jest wiceprzewodniczącym PO, politykiem znanym i pojawiającym się regularnie w mediach, więc o wyciągnięciu jakiegoś królika z kapelusza, który nagle oczaruje wyborców i przechyli szalę zwycięstwa raczej nie myślano. Jedynym celem było przecięcie tych rozważań o przekazaniu przez Tuska berła Trzaskowskiemu, bo one siały ferment w dołach partyjnych i podważały pozycję Tuska jako jedynego lidera, który może poprowadzić PO (KO) do zwycięstwa.
Czy PiS boi się Trzaskowskiego?
Argumentem zwolenników „nagłej zmiany miejsc” było przekonanie, że PiS boi się Trzaskowskiego w tej roli, bowiem jest on politykiem o wysokim stopniu zaufania a w jego przeszłości nie ma aż tak wielu punktów zaczepienia do negatywnej kampanii, jak w przypadku Donalda Tuska, którego polityczny życiorys jest skrupulatnie udokumentowany w telewizyjnych archiwach i ochoczo wykorzystywany do komentowania jego wielu współczesnych wypowiedzi, łagodnie mówiąc, często mijających się z prawdą. Także pamięć o niewątpliwym sukcesie w II turze wyborów prezydenckich w postaci liczby uzyskanych głosów mógł dawać nadzieję na to, że Rafał Trzaskowski jest w stanie zgromadzić większe poparcie niż Tusk. Tylko że Trzaskowski wybory prezydenckie przegrał i to, a nie liczba zdobytych głosów jest miernikiem jego skuteczności. Trzeba także pamiętać o tym, że w owych wyborach, w II turze, Trzaskowski był swoistą ”jedną listą opozycji”, a wiele głosów było oddanych nie za prezydentem Warszawy, ale przeciwko urzędującemu prezydentowi Polski. Wybory parlamentarne mają zupełnie inną specyfikę i w okręgach wyborczych, jeśli nie będzie wspólnej listy opozycji, ostra walka pomiędzy kandydatami PO(KO), PSL, Polski 2025, Nowej Lewicy i kandydatów z innych list bez względu na to, czy Tusk czy Trzaskowski stoi na czele PO(KO), będzie miała miejsce. Wspomóc ich może tylko jasny, prosty i zachęcający przekaz programowy, a tego na razie potencjalni wyborcy ugrupowania Tuska wypatrują jak kania dżdżu.
Czy Tusk upokorzył Trzaskowskiego?
Obserwując wspólny występ Tuska i Trzaskowskiego w Białej Podlaskiej warto przeanalizować nie tylko to, co mówili, ale także mowę ciała obu polityków, bo choć niektóre gesty będące pozawerbalnym komunikatem dla odbiorców można wyćwiczyć, to jednak oszukać całą mową ciała się nie uda. Widać było tę „energię, zapał i sympatię dla szefa”, która emanowała z Trzaskowskiego a poważnie mówiąc, minę człowieka, który nie chciał, ale musiał.
Jeśli dodamy do tego opinię nie tylko sekretarza generalnego PiS, Kazimierza Sobolewskiego, że:
„Trzaskowski został upokorzony na oczach swoich wyborców. Jeśli ktoś mówi, że osoba stojąca obok ma kilkadziesiąt kontroli CBA w urzędzie i 16 spraw prowadzonych przeciwko urzędowi, to większego upokorzenia trudno doświadczyć”
oraz słowa Tuska o „zatruwanych rzekach”, które niekoniecznie musiały kojarzyć się słuchaczom z tłumem aktywistów PiS przebranych za złote algi i zabijających życie w Odrze, ale np. z katastrofą oczyszczalni ścieków Czajka w Warszawie, to trudno uznać że etap tour de Pologne w Białej Podlaskiej zakończył się równoczesnym przejechaniem mety przez obu liderów.
Jeśli rzeczywiście Trzaskowski chce budować swoją pozycję w długiej perspektywie prezydenckich wyborów w 2025 roku, to raczej rzadko powinien wsiadać na rower i towarzyszyć Tuskowi w tym opozycyjnym peletonie, bo raczej nic nie wskazuje na to, że PO (KO) uda się ucieczka z tego peletonu i przekroczenie mety na jesieni z dużą przewagą nad pozostałymi drużynami.
Aleksandra Jakubowska
- 06/05/2023 20:27 - Posterunek Straszyn: Po co pozwalać na takie rzeczy?
- 04/05/2023 11:47 - Katastrofa klimatyczna i psychiczna. Depresje wśród młodzieży i dorosłych
- 03/05/2023 18:55 - Dzień Flagi: Noszę dumnie polskie barwy, jak rycerze, jak żołnierze
- 03/05/2023 18:35 - Ustrój państwa
- 29/04/2023 14:01 - Posterunek Straszyn: Jazda po Szymonie
- 25/04/2023 11:00 - Akapit wydawcy: Zielona opresja - Europa fellahów?
- 22/04/2023 06:39 - Posterunek Straszyn: Lempart, „Babcia Kasia” i Biedroń znowu przy boku Tuska
- 18/04/2023 06:59 - Akapit wydawcy: Dwa lica Brukseli...
- 16/04/2023 15:14 - Posterunek Straszyn: Macron w politycznym przedszkolu
- 14/04/2023 14:43 - Katyń 1940. Zdrada i zbrodnia wobec prawdy