2890 spraw rozwodowych, 1996 zawartych związków małżeńskich i 40 rezygnacji ze ślubu cywilnego – tak przedstawiał się ruch gdańszczan między Urzędem Stanu Cywilnego a sądem w roku 2013. - Kiedyś celem życia było założenie rodziny i wychowywanie potomstwa. Teraz skupiamy się bardziej na zaspokajaniu własnych potrzeb - tłumaczy socjolog Janusz Erenc.
Małżeństwo
Uznawane za sakramentalny znak miłości między kobietą a mężczyzną, choć obecnie zawarcie związku małżeńskiego nie zawsze świadczy o płonącym uczuciu, ale o obowiązku lub przymusie. Ludzie coraz częściej promują życie bez zobowiązań, a przed ołtarzem stają ze względu na pojawienie się dziecka lub nacisk rodziny.
Gdański Urząd Stan Cywilnego na pustki jednak nie narzeka. W 2013 roku zostało zarejestrowanych 1996 związków małżeńskich. Na ślub cywilny zdecydowało się 925 par. Dlaczego? Choćby ze względu na koszty. Nie każdy młody człowiek posiada w swoim zapleczu sumę pozwalającą na zorganizowanie wesela, dlatego decyduje się na skromną uroczystość przed urzędnikiem. Wniesie jedynie opłatę skarbową, która wynosi 84 zł. Zawsze można urozmaicić ceremonię wybierając inne miejsce (poza lokalem). Należy wtedy doliczyć 11 zł za sporządzenie odpowiedniego protokołu. Istnieje również możliwość wzięcia ślubu poza granicami kraju - przed konsulem RP lub w zagranicznym USC. Opłaty są zgodne z prawem państwa, w którym małżeństwo zostało zawarte, bądź ustalane przez konsula.
Nieobce są rezygnacje ze ślubów cywilnych. W życiu zdarzają się różne przeciwności, a złożenie deklaracji jeszcze nas do niczego nie zobowiązuje. Ślub to nie umowa i w każdej chwili możemy z niego zrezygnować. W roku poprzednim odnotowano 40 takich przypadków.
Dla tych par, które wytrwają w małżeństwie 50 lat organizowane jest przyjęcie jubileuszowe, które gmina pokrywa z własnych środków. Nie obejdzie się bez warunków- małżonkowie nie mogę być karani.
Rozwody
„W żadnych okolicznościach wartość małżeństwa, tego nierozerwalnego związku miłości dwojga osób, nie może być poddawana w wątpliwość. Jakiekolwiek rodziłyby się trudności, nie można rezygnować z obrony tej pierwotnej miłości, która zjednoczyła dwoje ludzi i której Bóg nieustannie błogosławi. Małżeństwo jest drogą świętości, nawet wtedy, gdy staje się drogą krzyżową”- mówił Jan Paweł II.
Nie wszyscy walczą o miłość. Sąd Okręgowy w Gdańsku uwzględnił w całości lub części aż 2 890 spraw rozwodowych, zaś USC naniósł w aktach wzmianki o orzeczeniu rozwodu w sprawie 917 par.
- Rozwód następuje, gdy sąd stwierdzi, że zachodzą przesłanki z Artykułu 56 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, czyli zupełny i trwały rozkład pożycia - wyjaśnia Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Czym jest zupełny i trwały rozkład pożycia ? Do dnia dzisiejszego zwrot ten nie został jasno sprecyzowany. Używając go możemy mieć na myśli więzi ekonomicznych (miejsce zamieszkania), dbanie o wzajemne potrzeby życiowe, współdecydowanie o domowych finansach, a co najważniejsze więzi emocjonalne łączące małżonków.
Jeżeli zdecydujemy się na rozwód musimy wziąć pod uwagę poniesienie kosztów. Sama opłata skarbowa plasuje się na poziomie 600 zł, zaś w niejednokrotnych przypadkach należy jeszcze opłacić adwokata, który świadcząc swoje usługi uszczupli nasz portfel o jakieś 2 000 zł.
Separacja
Niektórzy decydują się na separację, którą od rozwodu różni m. in. niemożność zawarcia kolejnego związku małżeńskiego, zmiany nazwiska, nieograniczony okres płacenia alimentów oraz koszt i szybkość prowadzonego postępowania. Dodajmy, że przy zgodnym wniosku małżonków separacja może zostać orzeczona już na pierwszej sprawie. Taka separacja jest korzystniejsza również ze względu na koszty, które są sześciokrotnie niższe niż rozwód i wynoszą 100 zł. Oczywiście sytuacja jest inna, gdy separacja jest sporna (procesowa). Opłaty są wyższe i mogą pochłoną tyle gotówki co rozwód.
W 2013 roku naniesiono 29 wzmianek o orzeczeniu separacji, zaś sąd uwzględnił 212 spraw, z czego 32 o separację na podstawie zgodnych żądań małżonków.
Koniec bajki?
Z powyższych statystyk wynika, że bajkowy morał „żyli długo i szczęśliwie” przestaje obowiązywać w rzeczywistości. Coraz więcej małżeństw decyduje się na rozwidlenie wspólnej drogi życia, natomiast stających przed ślubnym kobiercem jest ok. 30 % mniej. Jeżeli wykres demograficzny będzie utrzymywał się na podobnym poziomie, za kilkanaście lat wszyscy będą mieli w aktach odpowiednią adnotację-rozwodnik. Dlaczego tak się dzieje?
Wpływ na to zjawisko mają z pewnością zmiany obyczajowe. Powoli zaczyna się akceptować życie „na kocią łapę”, a urodzenie dziecka w związku nieformalnym nie jest już społecznie szykanowane. Dodatkowo młodzi ludzi decydują się na wspólne mieszkanie długo przed ślubem, czego nie zaznało starsze pokolenie.
- Klasyczna forma rodziny ulega przeistoczeniu. Zmienia się obyczajowość i w efekcie powtarzanie, że rodzina jest podstawową komórką społeczną odchodzi w przeszłość – stwierdził socjolog Janusz Erenc.
Kolejnym czynnikiem są względy ekonomiczne. Młodzi ludzie coraz częściej dążą do samospełnienia. Przed założeniem rodziny chcą zdobyć wyższe wykształcenie, pewną i dobrze płatną pracę. Jest to nie lada wyzwanie, choćby ze względu na niepewność rynkową i ubóstwianie przez pracodawców „umów śmieciowych”. Poza tym ślub wiąże się z ogromnym nakładem finansowym, a nie każdy wyraża chęć zaciągnięcia kredytu na zorganizowanie wesela. Oszczędzanie pieniędzy zajmie trochę czasu i tym samym młode pary odkładają uroczystość lub decydują się wyłącznie na ślub cywilny.
- We dwójkę łatwiej jest się utrzymać, ale to nie rekompensuje innych trudności, które z życiem razem są związane. Myślę, że dużo ludzi nie daje sobie rady, nie sprawdza się - powiedział socjolog. - Kiedyś celem życia było założenie rodziny i wychowywanie potomstwa. Teraz skupiamy się bardziej na zaspokajaniu własnych potrzeb.
Następnym powodem jest zmniejszająca się liczba osób w wieku 25-30 lat, a to oni najczęściej formalizują związek. Wpływ ma na to zarówno niż demograficzny, jak i emigracja młodych w pogoni za pieniądzem i lepszym życiem.
Poza tym społeczne przyzwolenie dosięgnęło kwestii rozwodów. Nie jest już wstydem bycie wielokrotnym małżonkiem/ą, a stało się tak za sprawą naszych zachodnich sąsiadów.
- Kiedyś kobieta nie pracowała i była zależna od mężczyzny. Bez niego nie miałaby możliwości zaspokojenia swoich życiowych potrzeb. To działało też w drugą stronę. Mężczyzna nie mógł zostawić żony, bo było to okropne z punktu widzenia społecznego i piętnowane. Był on zobowiązany, że ją utrzyma i obroni - wyjaśnia Janusz Erenc. - Równouprawnienie kobiet w istotny sposób ten system zachwiało - dodał na zakończenie.
Żaneta Stasiowska
- 24/01/2014 17:40 - Skimming czyli uważaj przy bankomacie
- 24/01/2014 17:35 - Urzędnicy jak listonosze
- 24/01/2014 16:55 - Brytyjska inwazja. Nowi wykonawcy na Open'er Festival
- 23/01/2014 19:30 - Urzędy dobrego bytu?
- 23/01/2014 19:23 - Milller: Liberalna koncepcja skompromitowała się
- 22/01/2014 18:16 - Budowa wiaduktu PKM nad ul. Słowackiego w Gdańsku
- 22/01/2014 12:23 - Otwarto Centrum Powiadamiania Ratunkowego
- 21/01/2014 15:08 - Martin Schulz do gdańskiej „Solidarności”: sytuacja społeczna wielu Europejczyków jest poważnym problemem
- 20/01/2014 16:36 - Dwa budynki Alchemii oddane do użytku
- 19/01/2014 11:50 - Fundacja z Pompą przekazała sprzęt Oddziałowi Hematologii Dziecięcej