Jak opozycja w Polsce traktuje w rzeczywistości walkę z tzw. mową nienawiści – analizują w nowym wydaniu tygodnika publicyści i dziennikarze „Sieci”. Z jednej strony finansowany przez PO SokzBuraka, a z drugiej wciągniecie na listę wyborczą Klaudii Jachiry, która w swoich pseudoartystycznych performensach jest w stanie obrazić każdego.
Aleksander Nalaskowski w artykule „Opamiętajcie się!” opisuje niebezpieczny trend szargania wszystkich najważniejszych wartości przez politycznych showmanów pokroju Janusza Palikota. Przypomina bulwersujące akcje tego polityka. Pamiętam jego show w Sali Kongresowej, owo wejście przy muzyce z „Gwiezdnych wojen” i lżenie biskupów („pasibrzuchów”) przy rechocie rodzącego się mainstreamu. Nikt z jego otoczenia się wtedy nie opamiętał, nikt nie powiedział: „Tak nie wolno!”.
Retoryka i sposób działania Palikota znalazły następców. Krytycznie o kościele katolickim wypowiedział się Leszek Jaźdżewski, a przysłuchiwał się temu wszystkiemu Władysław Kosiniak-Kamysz. Ale najostrzejszy i najbardziej wulgarny przekaz miał dopiero nadejść. Pojawił się w postaci pani Jachiry.
To ten typ obrzydliwości, któremu służy wszystko. Zarówno krytyka, jak i pochlebstwa. Bo ważne, aby być w mediach, „aby nazwiska nie przekręcali”. Ona ma sławę, miejsce na liście, a opozycja kolejne usta, które wyrażają to, czego innym powiedzieć nie wypada.
Dziennikarz pisze o całkowitym braku reakcji i krytyki ze strony środowiska, które wpuściło Jachirę do politycznego świata. Dlatego prognozuje, że dalej będzie ona obrażać wszystkie świętości i drwić z powagi śmierci. Nalaskowski nie kryje oburzenia zaostrzającym się językiem w debacie politycznym. Dziwi się, że opozycja tak często atakuje ludzi za wygląd, kpiąc między innymi ze wzrostu polityka prawicy lub szkalując jego rodzinę.
Marek Pyza i Marcin Wikło w artykule „Platforma hejterska” wracają do tematu podjętego w poprzednim numerze „Sieci”, w którym ujawnili, kto kryje się za profilami SokzBuraka i jaki związek z nim ma Platforma Obywatelska. Po ujawnieniu finansowania przez PO najbardziej hejterskiej części Internetu politycy opozycyjnej partii nabrali wody w usta. Pyza i Wikło wskazują na także na sondaże.
Walkę PO o głosy najlepiej podsumowują sami Polacy. W sondażu IBRiS tylko 4,8 proc. badanych stwierdziło, że formacja Schetyny ma najlepszą kampanię. Na prowadzoną przez PiS wskazało aż 57,1 proc. Polaków. Pozostałe komitety nie osiągnęły w tej ankiecie 5-proc. wyniku. Co gorsze dla PO – ta tendencja się pogłębia. […] Nic więc dziwnego, że gdy dodatkowo ujawniliśmy, że SokzBuraka stworzył etatowy dziś pracownik PO, główna siła opozycyjna próbowała to przemilczeć. Politycy Platformy jak jeden mąż zaprzeczali, by znali Kozaka-Zagozdę, ale jakoś nikt nie podważył tego, że partia go zatrudnia. Jak więc to możliwe, że nikt go nie zna? Ani skarbnik (który mu przecież płaci) Mariusz Witczak, ani szef klubu parlamentarnego Sławomir Neumann, ani ich koledzy. Czy będą w tej sprawie na tyle transparentni, że ujawnią swoje billingi, by udowodnić, że nie mają regularnych kontaktów z Kozakiem-Zagozdą? Jeden Marcin Kierwiński przed kamerą telewizji wPolsce.pl „nie wykluczył”, że go zna – piszą dziennikarze.
W artykule „Wróg według »Wyborczej«” Konrad Kołodziejski omawia artykuły w „Czarnej księdze PiS” publikowane w „Gazecie Wyborczej”:
Po przejrzeniu najnowszej »Czarnej księgi PiS« umysł nieodparcie podąża w stronę skojarzeń z »zaplutym karłem reakcji«. Ten słynny plakat pochodzący z okresu wdrażania władzy ludowej byłby doskonałą ilustracją publikacji wydanej właśnie przez »Gazetę Wyborczą«”. Autor opisuje retorykę stosowaną w artykułach: Wróg jest miernotą stającą na drodze historii do nieuchronnego postępu, jest parszywy, wulgarny i żeruje na najniższych instynktach. Trzeba go ciągle demaskować, zwalczać, piętnować, bo zrzuci cały kraj w otchłań i pogrąży go w nienawiści. I wtedy, i dziś stawia mu opór niewielka garstka światłych ideowców, którzy muszą zapanować nad otumanionym społeczeństwem, aby wyzwolić je z przesądów podsycanych przez żądną władzy cyniczną klikę. W walce z takim wrogiem nie warto się trzymać reguł, bo stawka jest zbyt wysoka. Kołodziejski wskazuje, że przeglądając kolejne artykuły w »Czarnej księdze PiS«, trudno znaleźć trop do jakiejkolwiek rzeczowej polemiki. Nie z powodu silnych argumentów, przeciwnie – z powodu ich braku. To poziom emocji tak wysoki, że wykracza poza ramy normalnej dyskusji. I takie zapewne jest założenie publikacji: z jej tezami po prostu się nie dyskutuje, lecz bierze się je na wiarę. Kto myśli inaczej, ten wróg. Zauważa także, że skądinąd byłby to bardzo ciekawy przyczynek do innej dyskusji – na temat poziomu frustracji i rozgoryczenia środowisk, które w ostatnich latach straciły władzę i część wpływów.
Piotr Filipczyk w artykule „Wszystkie twarze doktora Haidara” przybliża polityczną sylwetkę Riada Haidara i opisuje jego ostatnie działania. Cytuje słowa wicepremiera Jacka Sasina komentujące wypowiedzi Haidara:
„Jesteśmy wdzięczni Riadowi Haidarowi. Dziękuję mu z tego miejsca, że miał tę odwagę, żeby publicznie ujawnić, jaki jest plan, prawdziwe zamiary Koalicji Obywatelskiej. Wzywam polityków Platformy: wyjdźcie i powiedzcie Polakom, że jesteście za ograniczeniem, a de facto likwidacją programu 500+, za małżeństwami homoseksualnymi z prawem do adopcji dzieci”.
Autor wskazuje też, że działaczom PO z Lubelszczyzny wciąż trudno w to uwierzyć, ale ich nowy lider Riad Haidar rzeczywiście powiedział wszystkie te rzeczy w porannym programie Roberta Mazurka w RMF FM. Filipczyk wyjaśnia: »Zostanie dla tych faktycznie potrzebujących« – wypalił polityk na pytanie o losy 500+, gdy do władzy dojdzie dzisiejsza opozycja […]. »Ja osobiście jestem za« – powiedział z kolei bialski lekarz zapytany o to, czy jest zwolennikiem małżeństw homoseksualistów.
Autor zauważa, że właściwie wciąż nie wiadomo, dlaczego z Riada Haidara próbowano zrobić kolejną twarzą antypisu. Ani on za bardzo znany, ani popularny, ani politycznie zasłużony […]. Sporych rozmiarów hagiografia opublikowana w »Newsweeku«, nauczająca lud antypisowski o niemal świętym lekarzu, ratującym dzieci i współpracującym z Jurkiem Owsiakiem, nie spełniła zaś chyba założonych celów – była zbyt słodka, by nie zemdlić […]. Riad Haidar już kilka razy próbował wejść do dużej polityki. W 2011 r. został zaprezentowany widzom TVN w gronie… »egzotycznych kandydatów« startujących do Senatu.
W wywiadzie „Na »Legiony« marsz” Michał Karnowski rozmawia z Maciejem Pawlickim, producentem filmu „Legiony”. Pawlicki przypomina, że czytelnicy tygodnika »Sieci« pierwsi dowiedzieli się o naszym planie nakręcenia »Legionów«, wiedzą zatem, jaki cel nam przyświecał: opowiedzieć w atrakcyjny sposób o garstce chłopców i dziewcząt, którzy rzucili wyzwanie trzem imperiom. I – sądząc po reakcji widzów – to się udało. Opowiedział także o współpracy z innymi twórcami filmu: Nasze twórcze spory dotyczyły tego, jak skutecznie osiągnąć cel, tzn. zrobi film nie tylko dla widowni – z całym dla niej szacunkiem – zakochanej w polskiej historii, która mocno utożsamia się z legionistami, ich walką o niepodległość, która chce filmu wyrazistego w patosie. Dla mnie ważne było, aby był to film także dla tych, którzy niewiele o historii wiedzą, niekoniecznie się nią do tej pory interesowali, a chcą zobaczy w kinie porywającą, emocjonującą historię […]. Wyzwaniem jest skutecznie opowiada o ważnych sprawach wielu widzom.
Pawlicki podkreśla, że to obraz pokazujący nie tyle, że Polacy nie chcą wolności, ile raczej, że nie wierzą, że ona jest możliwa, na wyciągnięcie ręki, nie mają w sobie tej siły wielkiego marzenia, którą miał Piłsudski, Strzelcy i Drużyniacy. To się przełamuje, legioniści pozyskują serca Polaków, ale przejść musieli przez ten gorzki czas niezrozumienia […]. Ilu ludzi tworzyło polską kulturę w czasie zaborów? Ilu wybierało świadomie trudną ścieżkę polskości? Naprawdę nie tak wielu. W sumie kilkudziesięciu twórców opowiedziało nam Polskę, przechowało ją w głowach i sercach pokoleń i tych młodych w 1914 r. chłopaków, których rodzice, dziadkowie i pradziadkowie żyli w zniewolonym kraju.
W tygodniku przeczytać można również komentarze bieżących wydarzeń pióra Katarzyny o Andrzeja Zybertowiczów, Jerzego Jachowicza, Wiktora Świetlika, Aleksandra Nalaskowskiego, Witolda Gadowskiego, Wojciecha Reszczyńskiego, Krzysztofa Feusette, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego czy Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 30 września br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
- 01/10/2019 07:00 - Ksiądz generał Józef Wrycza. Kapelan i patriota
- 30/09/2019 18:55 - Karol Rabenda apeluje o zablokowanie budowy parkingu na Podwalu Staromiejskim
- 30/09/2019 16:38 - Westerplatte - współpraca Muzeum II Wojny Światowej i Portu Gdańskiego
- 30/09/2019 15:53 - Kulturalne atrakcje dla seniorów w Stacji Orunia
- 30/09/2019 11:51 - Kornel Morawiecki przywódca „Solidarności Walczącej”, marszałek senior nie żyje
- 29/09/2019 21:39 - Nie ma biedy w samorządzie - (PO)morska lista płac
- 29/09/2019 09:33 - Wręczono Nagrody im. ppłk. Jana Kowalewskiego
- 28/09/2019 08:42 - Kazimierz Smoliński: między rządem a samorządem
- 28/09/2019 08:27 - Marcin Strzelczyk: Liczę, że w sejmie powstanie klub parlamentarny Lewicy
- 26/09/2019 19:02 - Wojciech Lamentowicz: Między realną polityką a marzeniami