Po raz kolejny są bardzo zatrwożeni mieszkańcy spółdzielni mieszkaniowych. Tym razem za sprawą posłanki Lidii Staroń z Platformy Obywatelskiej, która jest główną orędowniczką noweli do zmiany przepisów prawa spółdzielczego.
Spółdzielcom nie podoba się przede wszystkim to, że nowela wymusi odłączenie się od spółdzielni budynków każdorazowo, kiedy tylko jeden z lokali zostanie wyodrębniony z jej zasobów. Stać ma się tak nawet wówczas, gdyby wszyscy inni lokatorzy byli przeciwni takiej decyzji. Obecnie, aby wyodrębnić się ze spółdzielni, potrzebna jest zgoda 51 proc. mieszkańców bloku.
Po wejściu w życie lobowanej przez część posłów noweli wystarczy, że znajdzie się jeden lokator, którego życzeniem będzie odłączenie się od spółdzielni, to wtedy może się też odłączyć cały budynek. Członkowie mieszkaniowych spółdzielni są zdania, że takie stanowisko nie powinno być wiążące dla pozostałych. Tymczasem – przed czym przestrzegają spółdzielcy - wyodrębnienie się budynku i konieczność zawiązania wspólnoty mieszkaniowej pociągać będzie za sobą niemiłe konsekwencje. Może powstać organizacyjny chaos, gdyż trzeba będzie zawrzeć nowe umowy na zaopatrzenie w ciepło, wodę czy odbiór odpadów komunalnych. Przedstawiciele pojedynczych budynków nie będą mogli występować wobec dostawców z pozycji siły, co spowodować może próby odcięcia wydzielonych bloków od życiodajnych mediów w przypadku, kiedy tylko część lokatorów przestanie płacić czynsz.
Jeśli nowela wejdzie w życie, to zdaniem spółdzielców oznaczać będzie w praktyce koniec funkcjonowania spółdzielni mieszkaniowych w Polsce. Nowela przyczyni się do wzrostu opłat i uderzy w najuboższych lokatorów. Dlatego wielu spółdzielców wyraża taką opinię, że jeśli dojdzie do zmiany przepisów, sporo osób w Polsce prędzej czy później trafi na... bruk.
Opór w PO
Co ciekawe, że do najbardziej zagorzałych adwersarzy posłanki Staroń należą parlamentarzyści i działacze PO z Pomorza, którzy otwarcie krytykują proponowane przez nią rozwiązania.
Wśród członków PO rozbieżne są opinie, co do sensowności likwidowania spółdzielczości mieszkaniowej w Polsce. Do takiego rozwiązania na szczęście nie jest przekonany koalicjant Polskie Stronnictwo Ludowe. Aby problem rozwikłać, powołano nadzwyczajną, 26-osobową komisję, złożoną z przedstawicieli wszystkich klubów parlamentarnych. Ma ona rozpocząć prace na najbliższym posiedzeniu Sejmu, 22 lutego.
Jak twierdzi, krytykujący proponowaną nowelę, pomorski poseł Jerzy Borowczak (PO), jeden z członków tej komisji, jej prace mogą potrwać do miesiąca czasu. Jak wynika z parytetu, to komisji przewodniczyć będą politycy PSL, co względnie pomyślnie wróży możliwości prowadzenia merytorycznej dyskusji, zapewnia Borowczak. - Owszem rozumiem, że wprowadzenie zmian w ustawie o spółdzielniach mieszkaniowych jest konieczne, ale nie może to oznaczać likwidacji spółdzielczości w Polsce. Borowczak nadmienia, że nie zna pomorskich parlamentarzystów z PO, którzy popieraliby nowelę w jej obecnym kształcie. Negatywnie odnieśli się do niej już m.in. posłowie Marek Biernacki, Krystyna Kłosin, Stanisław Lamczyk i Sławomir Neumann.
Zwróciliśmy się z prośbą do członków zarządów i rad nadzorczych pomorskich spółdzielni mieszkaniowych o wypowiedzi w tej kwestii.
Marian Banacki, prezes Patronackiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Gdańsku: - Spółdzielcy nie lobbują lecz przedstawiają negatywne skutki likwidacji spółdzielni, które za sobą pociąga propozycja posłanki Lidii Staroń. Według mnie opinie członków PO nie są podzielone, lecz brak jest znajomości problematyki spółdzielczej wśród wielu posłów. Posłanka Staroń lobbuje dla poparcia swoich pomysłów płynących nie wiadomo z jakich przyczyn, ale na pewno nie ze znajomości problematyki. Mamy nadzieję, że komisja nadzwyczajna podejmie merytoryczną dyskusję i przyjmie takie rozwiązania, które będą sprzyjać rozwojowi spółdzielczości, w tym szczególnie spółdzielczości mieszkaniowej. Nie chodzi tu o zadowalający kompromis, gdyż propozycje posłanki Staroń o likwidacji spółdzielni, ograniczaniu uprawnień członków spółdzielni i zwiększeniu kosztów eksploatacji, nie są w interesie spółdzielczości i spółdzielców. Trzeba wziąć pod uwagę propozycje innych klubów i stworzyć rozsądne prawo sprzyjające rozwojowi spółdzielczości, tak jak jest to na całym świecie.
Andrzej Kupidura, przewodniczący Rady Nadzorczej SM Żabianka: - Odpowiadając na prośbę o komentarz do działań grupy posłów pod „wodzą” posłanki Lidii Staroń zmierzających do „zrewolucjonizowania” spółdzielczości mieszkaniowej w Polsce, chciałbym podzielić się kilkoma uwagami. Według mnie jest to kolejna próba „położenia łapy” wszystkowiedzących wybrańców Narodu na prywatnej własności obywateli. Pierwszy przypadek to przykład radosnego działania (niestety skutecznego) z roku 2006, kiedy to ekipa, wówczas mająca patent na wszelaką mądrość, umożliwiła wykup mieszkań spółdzielczych za przysłowiową złotówkę, pozbawiając właściciela ( spółdzielców) decydowania o swojej własności. Ustawa z 1982 r. Prawo Spółdzielcze w Art. 1 § 1 stanowi, iż „ Spółdzielnia jest dobrowolnym zrzeszeniem nieograniczonej liczby osób, które prowadzi wspólną działalność gospodarczą”, zaś Art.3 mówi, że „Majątek spółdzielni jest prywatną własnością jej członków”.
Gdyby spółdzielczość nie była ogólnie akceptowana, to któż by dobrowolnie wstępował do takiego stowarzyszenia. Jakim więc prawem posłowie chcą wtrącać się do prywatnych przedsiębiorstw z demokratycznie wybranymi strukturami spółdzielni?
Działania posłanki Staroń odbierane są przez spółdzielców jako zamach na ich prawo własności, na ograniczenie ich woli, co do decyzji związanych z prywatnym majątkiem. Kuriozalne propozycje, dotyczące takiej konstrukcji prawnej, gdzie mniejszość miałaby decydujące zdanie, przeczy zasadniczej istocie demokracji. Chodzi tu o pomysł, przekształcania spółdzielni we „wspólnotę mieszkaniową” gdy w budynku, choć jedno mieszkanie zostanie wyodrębnione jako własność prywatna. Takie przekształcenie miałoby być obowiązkowe z mocy prawa, nawet choćby cała reszta mieszkańców tego budynku chciałby zachować dotychczasową strukturę.
Nie można w tej dyskusji pominąć aspektu solidaryzmu spółdzielczego umożliwiającego osiąganie takich zamierzeń inwestycyjno-remontowych z własnych środków na funduszu remontowym, na które Wspólnoty Mieszkaniowe nigdy się nie zdecydują bez potrzeby zaciągnięcia kredytów, które z natury rzeczy podniosą koszty o ok. 20 proc. Proponowane „pomysły” na spółdzielczość a’la Staroń, pod płaszczykiem „walki z ostatnimi bastionami komuny” jest oczywistym mydleniem oczu szerokiej rzeszy ludzi. Spółdzielczość w Polsce, dzięki Bogu, świętuje swoje 120-letnie urodziny i jak żadna inna konstrukcja społeczna przetrwała wszelkie zawirowania historii.
Mamy nadzieję, że rewolucja proponowana przez posłankę Lidię Staroń okaże się niewypałem i z hukiem kapiszonu spali na panewce. Nie zamierzamy biernie czekać na „trzęsienie ziemi”. Z inicjatywy Rady Nadzorczej zwrócimy się do innych Spółdzielni o wspólne działania przeciw tym, ze wszech miar szkodliwym pomysłom.
Wła-49
Inne artykuły związane z:
- 18/02/2013 09:17 - Ferie w „Łaźni” w Nowym Porcie
- 17/02/2013 15:40 - Sprzeciw wobec zamachu na spółdzielczość mieszkaniową - opinie
- 15/02/2013 14:47 - Trójmiasto nie uwolniło się od przemocy
- 14/02/2013 08:54 - Kim jest bezdomny?
- 14/02/2013 08:48 - Pacjent bez możliwości leczenia
- 13/02/2013 20:19 - Trzy inicjatywy Pomorza związane z wydobyciem gazu
- 13/02/2013 17:11 - Zatańcz przeciw przemocy
- 13/02/2013 13:00 - Na Pomorzu rosną słupki bezrobocia
- 13/02/2013 11:35 - Bauć: My się przed kamery nie wpychamy
- 13/02/2013 08:22 - SLD: Hanna Zych Cisoń powinna zrezygnować!