Plac przy Muzeum II Wojny Światowej będzie nosił imię prof. Władysława Bartoszewskiego, a nie, tak jak wnosili radni PiS - rotmistrza Witolda Pileckiego. Budżet miasta na rok 2017 został uchwalony, choć nie poparła go opozycja. Niestety sesja nie obyła się bez sporów wśród radnych. W rezultacie w spotkaniu opłatkowym Rady Miasta Gdańska nie uczestniczyli radni Prawa i Sprawiedliwości.
W Nowym Ratuszu po raz kolejny pojawili się Młodzi Demokraci. Tym razem z transparentem, na którym widniało zdjęcie prof. Władysława Bartoszewskiego oraz jego słowa: "Warto być przyzwoitym". Na sali obrad obecni byli dyrektorzy Muzeum II Wojny Światowej prof. Paweł Machcewicz i dr Janusz Marszalec oraz poseł na Sejm I i II kadencji mecenas Jacek Taylor.
Na początku sesji uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 8 zaśpiewali radnym "Kolędę dla Gdańska".
Po koncercie uczniów przyszedł czas na przyjecie porządku obrad. Wpłynął m.in. projekt klubu PiS nadania placowi przed Muzeum II Wojny Światowej imienia rotmistrza Witolda Pileckiego. Projekt, poprzez głosowanie, nie został przyjęty do porządku obrad. Za przyjęciem głosowało 11 radnych, 17 było przeciwnych, 2 wstrzymało się od głosu.
Następnie prof. Machcewicz opowiedział radnym o obecnej sytuacji Muzeum II Wojny Światowej. Prace budowlane są na ukończeniu - zakończą się prawdopodobnie w styczniu. Po uzyskaniu stosownego zezwolenia, jeśli nie pojawią się żadne przeszkody, muzeum będzie mogło zacząć pracę pod koniec lutego lub na początku marca. Przewodnicząca klubu PO Aleksandra Dulkiewicz zapytała dyrektora Machcewicza jak wygląda sytuacja na linii muzeum - Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zarówno Muzeum, jak i Rzecznik Praw Obywatelskich złożyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego skargę na zarządzenie ministra, które mówiło o połączeniu Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte. W listopadzie WSA wstrzymał zarządzenie ministra, jednak, jak mówił dyrektor Machcewicz, minister nie zamierza respektować wyroku WSA, gdyż może się od niego odwołać.
- Ta sprawa jest bezprecedensowa i bardzo dla nas trudna - mówił dyrektor Machcewicz. - Nie wiemy, co się wydarzy.
Potem przyszedł czas na oświadczenia klubowe. Jako pierwsza przemawiała przewodnicząca klubu PO Aleksandra Dulkiewicz, która, w świetle ostatnich wydarzeń w Sejmie, przywitała obecnych na sali przedstawicieli mediów oraz śledzących sesję na żywo internautów.
- Cieszę się bardzo, że Pan przewodniczący nie zgłasza takich zapędów jak przewodniczący innych izb w naszym kraju - powiedziała Aleksandra Dulkiewicz.
Przewodnicząca odczytała także trzeci postulat strajkujących Sierpnia '80, który mówił o przestrzeganiu konstytucji, wolności słowa i mediów. Aleksandra Dulkiewicz podkreśliła także, że uchwalana podczas sesji uchwała budżetowa na rok 2017 jest najważniejsza w całym roku. Dodała, że nie są znane koszty przyjętego przez sejm projektu reformy prawa oświatowego, ale gdański samorząd szacuje, że będzie to ok. 25 mln zł. Mimo wszystko zapisu na ten temat nie ma w budżecie na rok 2017, bo nie wiadomo jakie będą ostateczne koszty. Przewodnicząca zwróciła również uwagę na dewastację Pomnika Poległych Stoczniowców, która miała miejsce kilka dni temu, mówiąc, że nie wiadomo kto się tego dopuścił.
- Ten, kto wyłączył światło - krzyknęła radna Anna Kołakowska.
Aleksandra Dulkiewicz powiedziała, że skoro radna Kołakowska ma taką wiedzę, powinna zwrócić się do odpowiednich organów.
Następnie oświadczenie wygłosił przewodniczący klubu PiS Kazimierz Koralewski, który mówił, że Prawo i Sprawiedliwość jest w Radzie Miasta Gdańska opozycją cierpliwą i nigdy, przez tyle lat, nie dopuściło się blokowania mównicy, pomimo "ataku anarchistów", którzy wtargnęli do sali obrad i wówczas musiały interweniować służby porządkowe. Przypomniał także potknięcia poprzedniej władzy m.in. "pisane na kolanie darmowe podręczniki" oraz ograniczanie telewizji Trwam przez poprzednią władzę. Przewodniczący odniósł się również do słów Władysława Bartoszewskiego, "Warto być przyzwoitym", które pojawiły się na transparencie wywieszonym na galerii.
- Czy to było przyzwoite sprzedać GPEC, gdańskie przedsiębiorstwo komunalne? Wtedy nikt takiego hasła na tej sali nie przytaczał. Dzisiaj średnio 20 milionów rocznie, a w ubiegłym roku nawet 60 milionów złotych netto, wypłynęło z kieszeni gdańszczan w większości do mieszkańców Lipska. Czy to było przyzwoite tak działać w interesie gdańszczan? - mówił Kazimierz Koralewski.
Kazimierz Koralewski dodał, że władzom Lipska kupno GPEC-u zwróciło się z dużą nadwyżką. Poruszył także temat nadwyżki z tzw. "opłaty śmieciowej", na którą radni PiS-u zwracali uwagę już jakiś czas temu, a która wynosi rocznie kilkadziesiąt milionów złotych. Przewodniczący wygłosił także słowa skierowane do śp. rotmistrza Witolda Pileckiego.
- Panie rotmistrzu Witoldzie Pilecki zawsze dla nas będziesz wzorem żołnierza, bohatera, a II wojna światowa będzie nam się kojarzyć z okupacją dwóch sąsiednich krajów. Okupacja jednego z tych krajów skończyła się dopiero w latach 90. Wielu Polaków zostało wyzutych ze swojej ojczyzny. Byliśmy przesiedlani, przepędzani, gnębieni, nękani przez komunizm, przez ościenne państwo. Tym była dla nas II wojna światowa i odczuwaliśmy jej skutki i pewnie odczuwamy je jeszcze do dzisiaj. Każda rodzina w Polsce nosi ślady tej wojny. Rotmistrzu zostaniesz dla nas wzorem, zostaniesz dla nas bohaterem i zawsze będziesz nam się kojarzył z II wojną światową i z tym, że zachowałeś się jak trzeba - powiedział Kazimierz Koralewski.
Aleksandra Dulkiewicz stwierdziła, że słowa przewodniczącego Koralewskiego są przykre, gdyż dla radnych PO rotmistrz Pilecki też jest bohaterem, a jego postać będzie upamiętniona w Muzeum II Wojny Światowej na wystawie. Dodała także, że proces sądowy w sprawie GPEC-u się zakończył i wszyscy zostali uniewinnieni.
Głos w sprawie GPEC-u zabrał także wiceprezydent Andrzej Bojanowski, który powiedział, że to przedsiębiorstwo było spółką deficytową w momencie sprzedaży, a władze miasta znalazły po prostu inwestora z kapitałem.
Kazimierz Koralewski zwrócił uwagę na to, że gdy prezydent Paweł Adamowicz objął swoje stanowisko w 1998 roku, to nagle w 2002 roku okazało się, że GPEC jest tak deficytowy, że trzeba go sprzedać. Ponadto prezydent Adamowicz został beneficjentem sprzedaży, ponieważ został przewodniczącym Rady Nadzorczej i zainkasował około 0,5 mln zł z tego tytułu.
Wiceprezydent Bojanowski zauważył, że GPEC już wcześniej był deficytowy i rzeczywiście ma prywatnego inwestora, ale 18% udziałów nadal należy do Gminy Miasta Gdańsk.
Wreszcie przyszedł czas na uchwały. Na pierwszy "ogień" poszły uchwały dotyczące Wieloletniej Prognozy Finansowej Miasta Gdańska oraz budżetu miasta na rok 2017. Wieloletnią prognozę przyjęto stosunkiem głosów: 22 za i 10 przeciw. Jeśli chodzi o uchwałę budżetową radni PO określali ją mianem "rozważnej i odpowiedzialnej, ale rozwojowej". Przewodniczący Komisji Strategii i Budżetu RMG Piotr Borawski powiedział, że największe zagrożenia dla przyszłorocznego budżetu miasta leżą w reformie edukacji oraz programach społecznych proponowanych przez rząd, bo na to samorządowi zabraknie pieniędzy. Przewodniczący klubu PiS Kazimierz Koralewski powiedział, że to właśnie dzięki dotacjom ze strony rządowej udaje się realizować takie inwestycje jak most na Wyspę Sobieszewską oraz przebudowa ulicy Kołobrzeskiej i to z zaoszczędzonych, dzięki tym środkom, pieniędzy można np. zająć się oświetleniem gdańskich ulic. Kazimierz Koralewski dodał także, że budżet wyglądałby o wiele lepiej gdyby nie sprzedaż GPEC-u, który zysk dał raz, a teraz miasto traci profity.
Radna Dorota Dudek zwróciła uwagę na pewne niedoprecyzowania w budżecie m.in. te dotyczące 71 tys. zł dla wydziału kadr, gdzie 18 tys. stanowią nagrody jubileuszowe, nieścisłości jeśli chodzi o składki ZUS oraz wydanie 100 tys. zł na poradnik dla mieszkańców w sprawie efektywnego wydatkowania energii elektrycznej. Radna Anna Kołakowska powiedziała z kolei, że nie zabraknie pieniędzy na zmiany w systemie oświaty ze względu na uregulowanie systemu podatkowego i m.in. podatku VAT.
- Skończy się złodziejstwo, znajdą się pieniądze na wszystko - powiedziała Anna Kołakowska.
Radny Piotr Dzik, który reprezentuje przedsiębiorców, apelował, by nie "skakać sobie do oczu". Dodał, że wszyscy widzą, iż Gdańsk zmienia się na lepsze. Wiceprzewodniczący RMG Wojciech Błaszkowski powiedział, że wpływy z VAT-u nie mają większego znaczenia dla budżetu miasta. Radny Mariusz Andrzejczak stwierdził, że Gdańsk jest karany przez rząd poprzez blokowanie środków dla miasta. Po długiej dyskusji radny Wojciech Stybor (PO) powiedział, że spodziewał się, że radni PiS-u wystosują konkretne zarzuty wobec budżetu. Radna Dorota Dudek (PiS) powiedziała, że, zgodnie z życzenie radnego Stybora, PiS jako opozycja będzie pilnował każdej złotówki, która będzie składała się na budżet.
Ostatecznie 22 radnych poparło uchwałę budżetową, 10 było jej przeciwnych.
Kontrowersje pojawiły się podczas dyskusji na temat nadania placowi przy Muzeum II Wojny Światowej imienia Władysława Bartoszewskiego.
- Jest jedną z osób, dzięki której Muzeum II Wojny Światowej powstaje - mówiła Aleksandra Dulkiewicz, która referowała uchwałę.
Radni PO twierdzili, że nie można nazwać placu imieniem rotmistrza Witolda Pileckiego, ponieważ w Gdańsku jest już ulica o tej nazwie - co prawda Szczepana Pileckiego, również bohatera narodowego, ale nadanie takiej nazwy placowi, według słów radnych PO, mogłoby wprowadzić dezinformację. Imię rotmistrza Pileckiego można w tej chwili nadać co najwyżej szkole.
Dyrektor muzeum prof. Paweł Machcewicz powiedział, że Władysław Bartoszewski to jeden z najwybitniejszych Polaków. Ponadto prof. Bartoszewski przekazał muzeum osobiste pamiątki związane z II wojną światową. Dyrektor dodał także, że jako historyk będzie wspierał wszelkie inicjatywy upamiętnienia rotmistrza Witolda Pileckiego. Odniósł się również do społecznej inicjatywy gdańszczan, by teren wokół muzeum nazwać historycznym imieniem Wiadrowni i zapowiedział wsparcie pomysłu.
Radny Łukasz Hamadyk stwierdził, że sytuacja odrzucenia projektu uchwały w sprawie nadania placowi przed Muzeum II Wojny Światowej imienia Witolda Pileckiego była niebywała.
- Ja wiem czemu baliście się konfrontacji polskiego bohatera z człowiekiem, który Polakami gardził, bo podczas wojny to bardziej oskarżał Polaków, niż Niemców. Część naszego społeczeństwa nazywał "bydłem", czy "motłochem". To tak w ramach chrześcijańskiej postawy - powiedział Łukasz Hamadyk.
Dodał także, że Władysław Bartoszewski został zwolniony z obozu koncentracyjnego Auschwitz, co, według radnego, było zastanawiające.
Przewodniczący RMG Bogdan Oleszek zaapelował, by unikać słownych podziałów m.in. określeń "nasz", "wasz" bohater.
Radna Anna Kołakowska powiedziała, że nadanie imienia Witolda Pileckiego szkole to za mało i rotmistrz powinien być upamiętniony także na Głównym Mieście. Ponadto widząc na balkonie jednego z radnych dzielnic radna Kołakowska zapytała, czy jest on wnukiem "dygnitarza komunistycznego". W odpowiedzi z galerii usłyszała: "Pani jest niepoważna". Przewodniczący Bogdan Oleszek powiedział, że z wnioskiem o nadanie nazwy im. prof. Bartoszewskiego wystąpiła dyrekcja muzeum. Potem dodał, że mężczyzna z galerii, do którego zwróciła się radna Kołakowska, nie ma nic wspólnego z jej pytaniem. Radny PiS-u Jaromir Falandysz wystąpił z wnioskiem formalnym, by uchwałę odesłać do komisji i dać radnym miesiąc na zastanowienie. Propozycja została odrzucona poprzez głosowanie - 10 radnych było za odesłaniem, 20 przeciw, 1 się wstrzymał. Radny Piotr Borawski zażądał, by radna Anna Kołakowska przeprosiła obrażonego radnego dzielnicy. Radna odpowiedziała, że jej słowa były pytaniem i od razu w pytaniu zaznaczyła, że jeśli się myli, to przeprasza. Radni PO zarzucili radnym PiS-u obrażanie innych. Nie zgodził się z tym radny Łukasz Hamadyk.
- Jeśli cytowanie innych jest obrażaniem, to gratuluję - powiedział radny Hamadyk.
Radna Emilia Lodzińska powiedziała, że radni PiS-u dzielą i zawsze szukają dziury w całym. Odniósł się do tego radny Piotr Walentynowicz, który powiedział, że nie zgadza się na takie generalizowanie, bo on nikogo nie obraził. Radna Anna Kołakowska powiedziała, że klub PiS nikogo nie dzieli, a ma jedynie odmienne zdanie i zgodnie z demokracją ma prawo o tym mówić.
- Dwa różne zdania to nie konflikt. To rozmowa - powiedziała radna Kołakowska.
Ostatecznie plac przed Muzeum II Wojny Światowej będzie nosił imię prof. Władysława Bartoszewskiego. Decyzję podjęto podczas głosowania stosunkiem głosów: 21 za, 10 przeciwko. Podjęcie uchwały zostało nagrodzone owacją radnych klubu PO.
Podczas sesji podjęto także uchwały dotyczące m.in. zmian w uchwałach o przedszkolach na ulicy Damroki i Dąbka (zmieniono datę otwarcia na 1 września 2017) oraz Programu Profilaktyki i Rozwiązania Problemów Alkoholowych oraz Przeciwdziałania Narkomanii.
Na zakończenie sesji głos zabrał radny Piotr Gierszewski, który zwrócił się do obecnego na sali wiceprezydenta Piotra Kowalczuka w sprawie odpowiedzi na interpelację radnych PiS-u, dotyczącej podróży wiceprezydenta na protest ZNP w Warszawie. Radni zawarli w interpelacji trzy pytania, na które, ich zdaniem, nie otrzymali jednoznacznej odpowiedzi. Ponadto odpowiedź przyszła z trzydniowym opóźnieniem, po interwencji radnego Gierszewskiego.
- Nie wiem czy to pech, czy nie. Dostaliśmy odpowiedź na interpelację, w której zawarliśmy trzy krótkie, konkretne pytania dotyczące udziału zastępcy prezydenta Pana Piotra Kowalczuka w manifestacji. Czy był jedynym przedstawicielem, jakie to zadania własne gminy na podstawie ustawy samorządowej podczas tego wyjazdu realizowała. Panie przewodniczący pierwszy raz się zdarzyło, ale gdyby nie moja interwencja po trzech dniach, nie dostaliśmy żadnej prolongaty, odpowiedzi. Trzy dni spóźniona odpowiedź na interpelację to raz i gdyby nie interwencja u Pana dyrektora biura to prawdopodobnie z tą odpowiedzią moglibyśmy jeszcze dłużej czekać. To pierwsza uwaga. Ja nie wiem jak należy Państwa pytać, żeby dostawać wszystko w terminie. Czy to jest jakieś celowe działanie, czy nie? Pytania były wyjątkowo proste - mówił Piotr Gierszewski.
- Ale ta odpowiedź przyszła? - dopytał przewodniczący Bogdan Oleszek.
- Ta odpowiedź z trzydniowym opóźnieniem oczywiście dotarła, natomiast sama odpowiedź jest wyjątkowo kuriozalna - powiedział radny Gierszewski.
Ponadto radny Gierszewski dodał, że w odpowiedzi na interpelację napisano, że reklamowanie Gdańska w postaci obecności wiceprezydenta na manifestacji była "opłacalna", bo to po prostu reklama miasta w Polsce.
- My nie prosiliśmy również o informację na temat reformy edukacji, o której pisze Pan zastępca prezydenta. To takie bicie piany, z której wynika, że brakuje nam 55 milionów, żeby tę reformę przeprowadzić. O ironio sąsiedzi jakoś dziwnie takich problemów finansowych nie widzą. To nie ma w ogóle nic wspólnego z zapytaniem i interpelacją, którą napisaliśmy we trójkę jako radni. Chciałem poinformować, że w takim przypadku nie wiem co robić dalej, bo dla mnie to nie jest odpowiedź na interpelację konkretna. Mało tego odnoszę wrażenie jakby miał nastąpić jakiś ciąg dalszy tej interpelacji. Naprawdę powiem szczerze, że wyjątkowo niemerytorycznie urzędnicy podeszli do bardzo poważnych trzech pytań, które konkretnie napisaliśmy jako radni do Urzędu Miasta. Przykro mi jest, że tak się traktuje wyjazdy, jak to jedna z gazet nazwała "ekskluzywne wyjazdy na manifestacje" zastępcy prezydenta miasta Gdańska. To są nasze publiczne pieniądze i uważam, że należy do tego podchodzić wyjątkowo poważnie i każda złotówka Panie zastępco prezydenta jest parząca - powiedział Piotr Gierszewski.
Jako pierwsza odpowiedziała sekretarz miasta Gdańska Danuta Janczarek.
- Jeżeli chodzi o termin udzielenia odpowiedzi na interpelację, to bardzo uprzejmie przepraszam Pana i Państwa, ale nie było to zamierzone. Mamy inną możliwość - możemy wystąpić o przedłużenie i nieraz korzystamy, także to nie było zamierzone. Był to przypadek, za co przepraszam. Natomiast istnieje również taka instytucja, że jeżeli Pan radny, czy Państwo radni nie jesteście zadowoleni z udzielonej odpowiedzi, to można się dopytać i my wtedy będziemy się dalej ustosunkowywać - powiedziała Danuta Janczarek.
Następnie odpowiedział wiceprezydent Piotr Kowalczuk.
- Wszystkie odpowiedzi na pytania znajdują się w interpelacji. Bardzo proszę, aby zechciał Pan ją upublicznić. Bardzo dziękuję, że mój wyjazd na zaproszenie na legalną manifestację, która mówi o przyszłości edukacji w Polsce, zwrócił Pana zainteresowanie. Właśnie ten wyjazd, natomiast nie cała debata o edukacji. Gorąco zapraszam - dzisiaj gdańscy rodzice będą też debatować o godzinie 17:00 na Długim Targu. Jest to oficjalne zaproszenie dla wszystkich gdańszczan - powiedział wiceprezydent Kowalczuk.
Po zakończeniu sesji odbyło się spotkanie opłatkowe radnych. Niestety ze względu na nieprzyjemną atmosferę, która panowała na sesji, radni PiS-u nie wzięli w nim udziału.
Karolina Rabiej
Inne artykuły związane z:
- 20/12/2016 21:27 - Świąteczne wydanie "Gazety Gdańskiej"
- 20/12/2016 20:52 - Dośla za Struka pokieruje pracami Wojewódzkiej Rady Dialogu Społecznego
- 20/12/2016 13:17 - 250 "Paczek dla Seniora"
- 20/12/2016 12:05 - Maciej Łopiński odwołany
- 20/12/2016 00:16 - Rodzice mówią NIE reformie edukacji - protest na Długim Targu
- 19/12/2016 13:33 - Wiceprezydent Kowalczuk nawołuje do protestu za pomocą SMS-a
- 18/12/2016 20:05 - Iluminacja parku i szopka oliwska
- 18/12/2016 18:57 - Strefy płatnego parkowania - bezprawne utrapienie w Oliwie i Aniołkach
- 18/12/2016 12:25 - P. Walentynowicz kandydatem Polska Razem na prezydenta Gdańska
- 18/12/2016 00:00 - Świąteczny stoisko TPG w Madisonie