Z dr Krzysztofem Piekarskim, politologiem, pracownikiem naukowo-dydaktycznym w Instytucie Politologii Uniwersytetu Gdańskiego rozmawia Artur S. Górski
- Wybory do Europarlamentu stały się swoistym festiwalem, szczególnie, że startują w nich rozmaitego ciężaru celebryci oraz probierzem popularności partii politycznych. Czy nie uderza to w prestiż Parlamentu Europejskiego?
Krzysztof Piekarski: I przy krajowych wyborach na listach wyborczych pojawiają się celebryci i celebrytki. To nic nowego. Wyskoczyło tylko ich nowe pokolenie. A co do prestiżu. Mimo 10 lat w Unii Europejskiej świadomość, czym rządzi się Parlament Europejski, jakie ma zadania, jaki jest jego udział w uchwalaniu budżetu, jakie są w nim frakcje nadal jest niska.
- O Europarlamencie rzeczywiście staje się głośno przy okazji niektórych dyrektyw, czy kiedy padają cięte „bon moty”, jak „Ma pan charyzmę mokrej ścierki i wygląd niskiego rangą urzędnika” wygłoszone przez Nigela Farage'a do prezydenta Unii Hermana van Rompuya...
Krzysztof Piekarski: Cóż, Europarlament nie jest traktowany jako znaczący z punktu widzenia państwa. Partie polityczne wykorzystują to, wystawiając na listach nie polityczną druga ligę, bo są takie, które wystawiają w wyborach wszystkich swoich liderów, ale mocno urozmaicone drużyny, złożone z liderów, celebrytów, polityków na emeryturze. PO i PiS jeszcze zwlekają, a pretendenci z małych partii już prą ku Brukseli i Strasburgowi…
- Po to, by uzasadnić swoją obecność na scenie politycznej oraz by zapewnić godziwe życie sobie i najbliższemu otoczeniu?
Krzysztof Piekarski: Nie musi zadziałać mechanizm, że wygrywa najsilniejsza, czy najlepsza reprezentacja. Słabsza partia przy słabej frekwencji, skomplikowanej ordynacji i niedopowiedzeniom co do sensu wyborów może więc uzyskać ciekawy dla siebie rezultat. A przecież za kilkanaście miesięcy ich polityczny projekt może z kretesem przepaść w wyborach krajowych, nawet nie pokonując wyborczego progu.
- Pozostaje więc liczyć na kuszące apanaże z zasiadania w Europarlamencie? Rocznie deputowany zarabia brutto prawie 100 tysięcy euro. Do tego diety, ryczałt na biura i asystentów i kilometrówka. Jest o co walczyć?
Krzysztof Piekarski: Tak, to poza dyskusją! Słabo przebija się do świadomości społecznej, czym się europoseł zajmuje, a przecież przez pięcioletnią kadencję może on odłożyć nawet 1,5 miliona złotych. Ale w trakcie kampanii warto ukryć takie intencje. Przecież idziemy do Europarlamentu by Polsce zrobić jak najlepiej (śmiech).
- Nie trafia to do naszego przekonania. Co czwarty rodak uczestniczy w wyborach europejskich. Frekwencja w 2009 r. wynosiła w Unii 43 proc. Najwyższa była w karnej Belgii - 90 procent, ale na Słowacji tylko 20, a w Polsce niespełna 25 procent…
Krzysztof Piekarski: Ta przypadłość nie dotyczy więc tylko Polski. Można zaobserwować tendencję zniżkującego zainteresowania wyborami europejskimi. Kryterium uczestnictwa nie jest porywające. Mieścimy się w średniej europejskiej. Wybory będą naznaczone walkami wewnętrznymi, polaryzacją, a każda z partii będzie je traktowała jako przygrywkę do wyborów krajowych, chcąc zmierzyć skalę poparcia i zdolność do mobilizowania elektoratu.
- Czy w skali Europy nastąpi skręt ku koncepcjom socjalnym? Wtedy PiS, łącząc konserwatyzm z postulatami socjalnymi, a może i SLD będą atrakcyjniejsze niż zużywająca się PO?
Krzysztof Piekarski: W sferze obyczajowej PiS jest konserwatywne, ale w sferze gospodarczej bywa tam obecny duch bolszewicki (śmiech). Partia Jarosława Kaczyńskiego sięga po retorykę solidarnościową, a PO może mieć trudności ze wyborczym skonsumowaniem sześciu lat swojej władzy. Mamy tylko 51 miejsc do podziału. Zakładam, że ponad połowę zbiorą PiS i PO. Pozostałymi podzielą się mniejsi gracze, w tym SLD. Reszta pretendentów zostanie w kraju. Jeszcze są trzy miesiące do wyborów i dopiero zacznie się dziać…
- Czy wzmocnią się europejskie skrzydła nurtu socjalnego z jednej, a separatystycznych eurosceptyków z drugiej strony?
Krzysztof Piekarski: W skali Europu większy akcent zostanie chyba położony na partie europejskiej lewicy, prospołeczne, socjaldemokratyczne. Eurosceptycy też mają swoje drużyny. Nastąpi zatem podział zero - jedynkowy i osłabienie „centrum”.
- Tym bardziej, że silne są tendencje separatystyczne np. w Szkocji, Katalonii, jest rozczarowanie do Unii w krajach przechodzących kryzys, Front Narodowy we Francji nie spuszcza z tonu, kontestując otwarcie się na emigrantów...
Krzysztof Piekarski: Separatyzm wyraźnie się objawia wobec ogólnej niechęci do europejskiej biurokracji, a także emigrantów szukających miejsca w Unii. Szwajcarzy nie są co prawda w UE, ale w referendum wskazali, że mają dość emigrantów. W innych krajach część sceny politycznej zajmują partie ksenofobiczne, wypisujące na swoich sztandarach wstrzymanie emigracji, a nawet wydalenie emigrantów.
- Polsce fala emigrantów nie grozi, chyba, że Ukraina ulegnie destabilizacji. Jak pan ocenia perspektywy przesilenia na Ukrainie? Czy sprawy pójdą w stronę sektora obywatelskiego, czy nacjonalistycznej tradycji?
Krzysztof Piekarski: Oni budują swoją mitologię walki o „samostijną” Ukrainę, a jej zachód jest rezerwuarem idei nacjonalistycznych, ale kierunek zmian zdecyduje się w Kijowie. Pojawiło się nowe pokolenie kombatantów Majdanu. To oni będą aspirowali do zajęcia miejsca tych, których przeszłość jest metrykalnie, ale i mentalnie, w „Sowietskom Sojuzie” a politycznie w pierwszych latach niepodległości Ukrainy. To oni podyktowali zwrot w tej dynamicznej sytuacji i chcą co najmniej kontrolować budowę nowego porządku. Ukraina gospodarczo tonie i konieczne są programy pomocowe oraz plany naprawcze. Bez Rosji też trudno sobie wyobrazić poukładania sytuacji. Moskwie ciężko rozstać się z Ukrainą, która odejdzie do Unii, z segmentu wspólnej kultury i historii w inny klimat.
- 02/03/2014 14:33 - Kolejne 105 000 dzieci ma kota na punkcie mleka
- 02/03/2014 14:01 - Pomorski SLD - z wyborczą perspektywą
- 28/02/2014 19:53 - Przekazanie szkoły w Kokoszkach prywatnemu podmiotowi jest nielegalne – brzmi pismo Ministerstwa Edukacji
- 28/02/2014 13:22 - Sesja Rady Miasta Gdańska: mniejsze opłaty za segregowane śmieci, powiększenie cmentarzy
- 27/02/2014 19:44 - Podatkiem w garaże. Obiecanki cacanki premiera Tuska
- 26/02/2014 14:05 - Szpitalne naprawianie przez zwalnianie
- 26/02/2014 11:35 - Kwiatkowska-Falkowska: Boimy się o pacjentów, którymi sami prędzej czy później będziemy
- 26/02/2014 11:28 - Solidarni z Ukraińcami
- 25/02/2014 15:00 - Kukliński: fakty przeczą mitom
- 25/02/2014 13:55 - Ratujmy Oliwę