Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz na konferencji prasowej, przy pomocy socjotechnicznych zabiegów starał się zneutralizować lęki pacjentów i obawy środowiska lekarskiego związane z wprowadzeniem tzw. ustawy refundacyjnej. Ministerstwo przystąpiło, pod naciskiem środowisk medycznych i mediów do naprawiania własnych błędów. Jednak ani lekarze, ani pacjenci w ministerialne zapowiedzi nie wierzą.
- Leki stosowane u pacjentów po przeszczepach, w leczeniu astmy oskrzelowej dzieci, w łagodzeniu bólu towarzyszącego chorobom nowotworowym oraz paski do glukometrów znalazły się na liście refundacyjnej - zapewnił minister Bartosz Arłukowicz i zapowiedział, że na listę refundacyjną trafią kolejne leki.
W roli „czarnego charakteru” wystąpiły koncerny farmaceutyczne. Według Arłukowicza, nowa ustawa refundacyjna w pewnych sprawach narusza interesy koncernów farmaceutycznych. Dlatego też - zaznaczył - od kilku miesięcy mamy do czynienia z chaosem medialnym. Minister zdrowia zwrócił uwagę, że chodzi o branżę wartą wiele milionów złotych, a osoby, które czerpią z niej zyski, będą broniły starych zasad.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podkreślił, że ustawa refundacyjna ułatwi pacjentom dostęp do leków. Określi też, według ministra, przejrzyste zasady finansowania leczenia oraz usztywni ceny leków Wraz z wprowadzeniem nowych przepisów skończy się "Dziki Zachód" w kwestii cen.
- Stoję po stronie pacjentów nie koncernów farmaceutycznych, które próbują zatrzymać ustawę porządkującą politykę lekową. Chcę by o terapii decydowali lekarze eksperci, a nie koncerny i przypadkowe „błyskające” promocje. Chcemy zagwarantować wszystkim równy dostęp do leków – zapewniał Arłukowicz.
Zdaniem ministra ustawa refundacyjna wprowadza zasady równego dostępu do leków i jasnej polityki wobec koncernów farmaceutycznych Zapowiedział też prowadzenie dalszych negocjacji w celu obniżenie cen leków.
- Ustawa przyjmuje elementarny porządek na rynku leków refundowanych. To swoista konstytucja rynku leków w Polsce – stwierdził Arłukowicz.
Arłukowicz zaznaczył, że celem ustawy refundacyjnej nie jest szukanie oszczędności. - To bardzo trudna ustawa, zmieniająca funkcjonujący od lat w Polsce system, prace nad tą ustawą trwały od lat. Ta ustawa przede wszystkim wprowadza porządek na rynku leków i refundacji w Polsce – przekonywał minister zdrowia, podkreślając, że nowe przepisy wprowadzają sztywne ceny leków. Arłukowicz zapowiedział również, że będzie bronił nowej listy leków i" nie ugnie się przed nikim".
- To, że ministerstwo zdrowia przystąpiło do naprawiania własnych błędów pod naciskiem głosów ekspertów i zaniepokojonych pacjentów to bardzo dobrze, ale to nie wszystko. To co dotyczy chorych zostało naprawione w niewielkim stopniu. Nadal nie wszystkie paski do glukometrów będą refundowane, analogi krótko działające przy leczeniu cukrzycy będą droższe. Minister nie zapowiedział wprowadzenia mechanizmów osłonowych dla pacjentów. Minister bardziej chroni budżet NFZ niż pacjentów. Przecież wcześniej głosował przeciwko tej ustawie wie więc jakie ona zawiera błędy, a jednocześnie zapowiada, że będzie tej ustawy bronić jak niepodległości – ocenia w rozmowie z nami Marek Balicki, były minister zdrowia w rządach Millera i Belki.
Z kolei jeden z gdyńskich ordynatorów, który jak mówi chce pozostać anonimowym, by nie spotkać się z zarzutem, że jest recenzentem ministra uważa, że minister Arłukowicz przeszedł obok wielu innych problemów ochrony zdrowia.
- Chorzy będą ofiarami tego zamieszania – ocenia gdyński medyk.
Przypomnijmy, że lista leków refundowanych została opublikowana w przedświąteczny piątek. Zniknęło z listy 847 medykamentów do tej pory dofinansowanych przez NFZ.
Teraz ministerstwo przywraca niektóre z nich na listy leków refundowanych. Na liście znalazły się więc leki immunosupresyjne, stosowane u pacjentów po przeszczepach oraz leki stosowane w prewencji zakażeń.
Refundowane będą również niektóre paski do glukometrów, te stosowane przez pacjentów z intensywną insulinoterapią. Będą one dostępne za odpłatnością ryczałtową 3,20 zł. Będą one dostępne m.in. dla dzieci, pacjentów z cukrzycą typu I, kobiet ciężarnych z cukrzycą oraz dla pacjentów używających pomp insulinowych. Pozostałe paski będą dostępne za dopłatą - 6,16 zł.
Minister zapewniał też, że pacjenci będą mieli dostęp do leków stosowanych w leczeniu bólu.
Bartosz Arłukowicz zapewnił też, że de facto spadły ceny 32 z 38 insulin.
Pomorska wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń od lat zaangażowana w stowarzyszeniach diabetologicznych podziela jednak niepokoje pacjentów.
- Pacjenci od lat czują się niespokojni. Stres potęguje chaos informacyjny i wprowadzanie zmian w ostatniej chwili. Tego nie da się wytłumaczyć tajemnicą negocjacji. Warto by listy leków refundowanych były sporządzane nie raz na koniec roku, ale przynajmniej raz na pół roku. Medycyna kroczy naprzód. Pojawiają się nowe medykamenty i wiele nowych medycznych technologii. Od lat wskazujemy inne źródła oszczędności niż leki refundowane. Stawiamy na edukację pacjentów. Polityka lekowa to nie tylko domena ministra zdrowia, ale i ministra finansów. Jak rencista ma płacić za leki, skoro mizerna renta nie wystarcza nawet na przeżycie? – stwierdza Zych-Cisoń.
Wicemarszałek pomorska obarcza też ministerstwo winą za wywołaną wśród pacjentów panikę.
- Rozumiem negocjacje cenowe, ale dlaczego pacjent ma się denerwować brakiem pewności, czy w ogóle stać go będzie na trapię. Od lat kolejni ministrowie borykają się z listami leków refundowanych Rodzi się problem braku zaufania. Pacjenci są zagubieni a chorym potrzebny jest przecież spokój – dodaje wicemarszałek.
A co z receptami wystawionymi do końca roku z terminem realizacji po 1 stycznia?
Minister zdrowia zapewnił, że nie stracą one "swojej wartości merytorycznej" po 1 stycznia, ale będą realizowane w oparciu o nowy system refundacji. Arłukowicz po wielokroć zapewniał, że system jest korzystny dla pacjenta, bo po raz pierwszy lekarstwa mają stałe ceny i marże. Mimo to eksperci rynku farmaceutycznego twierdzą, że zmiany w terapii będą dotyczyły setek tysięcy chorych.
Z kolei ORL w Gdańsku rekomendowała, by od 1 stycznia lekarze stawiali na receptach pieczątki: "Refundacja leku do decyzji NFZ". Bartosz Arłukowicz poinformował, że prezes NFZ Jacek Paszkiewicz wydał polecenie dyrektorom oddziałów wojewódzkich Funduszu, by takie recepty były finansowane.
Naczelna Rada Aptekarska nie podjęła jeszcze decyzji w sprawie realizacji recept z pieczątką: "Refundacja do decyzji NFZ" . Aptekarze obawiają się, że po realizacji tych zostaną obciążeni karami umownymi.
ASG
- 30/12/2011 17:32 - Prezydent Sopotu oskarżony
- 30/12/2011 09:20 - Parada PES na podsumowanie programu „Nowe tramwaje dla Gdańska”
- 30/12/2011 09:17 - Jubileusz par małżeńskich
- 30/12/2011 09:12 - Pojazdy ratownicze przekazano pomorskim strażakom
- 30/12/2011 09:10 - Wojewoda powołał członków Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych
- 30/12/2011 00:08 - Pomorscy lekarze nie ufają ministrowi zdrowia
- 29/12/2011 10:22 - Magiczne miejsce na mapie wędrowca czyli „Lisewski Dwór”
- 29/12/2011 08:43 - Aleja Vaclav Havel zakorkowała Gdańsk
- 28/12/2011 18:13 - Zapowiedź strajku służb podległych MSW
- 28/12/2011 09:17 - Balicki: Nie uporządkujemy ochrony zdrowia brudnopisem