Nie ma biedy w zarządach pomorskich szpitali. Dariusz Kostrzewa, prezes koncernu handlowego "Copernicus" zarobił w ub. roku 369 tys. zł, a Jolanta Sobierańska-Grenda, prowadząca zarząd spółki Szpitale Pomorskie 375 tys. zł.
Łącznie oba te 3.osobowe gremia kosztują płatników składki zdrowotnej 2 mln złotych rocznie, dodatkowo ok. 0,5 mln to wynagrodzenie dwóch rad nadzorczych. Do organu nadzoru "Copernicusa" marszałek M. Struk powołał w czerwcu 2020 marszałka Jana Zarębskiego, który może liczyć na merytoryczne wsparcie... Teresy Zarębskiej, od lat zatrudnionej w radzie nadzorczej szpitala "Polanki". Wszystko zgodnie z 4 podpunktem 16 postulatu Porozumień Sierpniowych, by "zabezpieczyć fundusz płac (w Służbie Zdrowia - red.) w sposób umożliwiający przyznanie odpowiednich dodatków wszystkim wyróżniającym się w pracy".
Niespełna rok temu, gdy prezes Sobierańska-Grenda - jeszcze jako dyrektor branżowego departamentu autorka rynkowych atrakcji w ochronie zdrowia na Pomorzu - lamentowała w kampanii wyborczej, że "mamy koszty, mamy straty", to musiała mieć na względzie 409 tys. złotych własnego wynagrodzenia, które było kosztem spółki w sezonie finansowym 2018. Stąd rok 2019 to zaciskanie pasa i dochód roczny o 34 tys. mniejszy, choć uzupełniony o 23 tys. złotych z dodatkowych zleceń, na które każdy prezes dużej spółki może znaleźć czas. Bieda ta, na poziomie 31 250 zł co 30 dni, jest jednak względnie znośna, bo w pierwszym roku pracy w Gdyni, w 2017 roku, marszałek płacił tylko 25 tys. złotych miesięcznie.
Jolanta Sobierańska-Grenda, Prezes Zarządu Szpitale Pomorskie Sp. z o.o.
Również pozostali członkowie zarządu gdyńskiej firmy medycznej sprzedającej leczenie nie mogą na ubiegły rok narzekać, choć także ich dochody nieznacznie spadły, ale wciąż są wyższe niż na starcie działalności. Wiceprezesi Andrzej Zieleniewski i Dariusz Nałęcz zainkasowali odpowiednio 262 tys. zł i 269 tys. zł. To nadal więcej niż w 2017 roku.
Nad polityką finansową zarządu nadzór w imieniu marszałka sprawują obecnie Zbigniew Bonarski, Arkadiusz Kraszkiewicz, Elżbieta Siluk i Marcin Nowicki. Koszt miesięczny wynagrodzeń rady to ok. 18 tys złotych.
W skład rady marszałek Struk oczywiście nie powołuje osób, do których nie ma zaufania ani też pochodzących ze środowisk politycznych obcych współczesnym przekonaniom b. "towarzysza naczelnika Jastarni" w rządzie premiera Messnera, dziś zmodernizowanego konserwatysty.
Radę nadzorcza koncernu medycznego w Gdańsku o handlowej nazwie Podmiot Leczniczy "Copernicus" tworzą bliskie współpracownice marszałka w urzędzie, zastępczynie sekretarza i skarbnika: Anna Szekalska i Beata Skrobotowicz, b. radna gdańska Monika Tomaszewska, którą w medycznym koncernie gdyńskim zastąpił b. wicewojewoda z najdłuższym w historii przewodem magisterskim, Michał Owczarczak. Ostatnio zespół ten uzupełnił pierwszy marszałek pomorski Jan Zarębski, którego po kilkunastu latach odwołano z nader luksusowej - ok. 80 tys. złotych rocznie - rady nadzorczej gdańskiego lotniska. Jan Zarębski jest dobrze obeznany w sprawach funkcjonowania spółek prawa handlowego w szpitalach, bo kilka lat wcześniej marszałek do szpitala dziecięcego na Polankach powołał jego żonę Teresę Zarębską. Jak łatwo porównać, w radach nadzorczych pomorskich spółek szpitalnych przewijają się wciąż ci sami przedstawiciele lokalnej władzy, nie ma ani jednego przedstawiciela opozycji, nie ma członka niezależnego ani przedstawiciela pacjentów. Rynek takich fanaberii nie lubi...
Kontrolowany przez radę kontrolowaną przez marszałka prezes Dariusz Kostrzewa, oprócz wojskowej emerytury, zarobił za swój trud na publicznej posadzie 369 tys. złotych, więcej o 12 tys. niż przed rokiem i ponad 100 tys. więcej niż w 2015. Inflacja łagodnie obeszła się też z dochodami zastępców prezesa. Krzysztof Wójcikiewicz zarobił w 2019 ponad 299 tys. złotych, czyli 11 tys. więcej niż przed rokiem i ponad 105 tys. więcej niż w 2015. Z kolei Piotr Wróblewski, też żołnierz na emeryturze, pobrał w 2019 268 tys. wynagrodzenia, o 8 tys. zł więcej niż w 2018, a w 2015 zarobił 188 tys. złotych.
Odnotować wypada także znaczącą poprawę poziomu wynagrodzeń w spółce szpitalnej w Kościerzynie, której komercjalizacja był przedsięwzięciem pionierskim na Pomorzu. To na spotkaniach w Kościerzynie ówczesna wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń, wspierana przez rynkową entuzjastkę z departamentu zdrowia J. Sobierańską-Grendę, otwierała załodze oczy na uroki wolnego rynku. Musi być więc dobrze w szpitalu w Kościerzynie skoro prezes Marzena Mrozek przez 6 miesięcy 2018 roku otrzymała 75 tys. złotych pensji, a w ciągu 12 miesięcy roku 2019 już 227 tys zł. Czyli prawie 19 tys. miesięcznie zamiast 15. Jej zastępca, Adam Główczewski zarobił w 2019 200 tys. zł, a przez 3 miesiące 2018 roku 33 tys. zł. Czyli ponad 5 tys. zł co miesiąc więcej.
Dobry był też miniony rok dla prezes pomorskiego szpitala reumatologicznego w Sopocie, którym nieprzerwanie zawiaduje, czy to jako dyrektor, czy jako prezes, b. wiceprezydent i radna Barbara Gierak-Pilarczyk. Jej dochody wzrosły w stosunku do 2018 roku o 14 tys. zł i wyniosły 174,8 tys. zł. Także prezes Małgorzata Graban z przychodni przemysłowej w Gdańsku polepszyły się rok do roku dochody o 23 tys. zł i wyniosły 158 tys. zł. Nieznacznie mniej, ale przecież nie mało, zarobiła Małgorzata Paszkowicz, zarządzająca szpitalem dziecięcym na Polankach im. Macieja Płażyńskiego. Spółka wypłaciła jej za trud zarządzania w ub. roku 219 219 zł, mniej o 11 tys. zł niż w 2018, ale prawie 40 tys. zł więcej niż w 2017. Z nieznacznymi spadkami uposażenia musiał się także pogodzić zarząd spółki szpitalnej im. Korczaka w Słupsku. Prezesowi Andrzejowi Sapińskiemu wypłacono w 2019 250 tys. zł, czyli o 13 tys. mniej niż w 2018, a wiceprezes Anecie Barnie-Feszak 203 tys. zł, mniej o 10 tys. zł niż rok wcześniej.
Marszałek M. Struk w 40. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, na które nie powoływał się w 1988 roku przekonując towarzyszy z PZPR, że za jeden pokój ekstra zajmie się sprawami Jastarni, teraz z oddaniem realizuje ich art. 16, starając się "poprawić warunki pracy Służby Zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym" i umożliwi "podwyżkę płac wszystkim pracownikom Służby Zdrowia".
"Służbę Zdrowia" zapisano w Porozumieniach Sierpniowych z dużej litery. Strajkującym chodziło bowiem o zdrowie a nie o biznes. A jak różne to dobra wiedzą tylko chorzy bezradnie gnębieni liberalnym szaleństwem zaszczepionym przez intelektualnie bezładną minister Ewę Kopacz.
Marszałek Struk realizując postulat 16 Porozumień Sierpniowych jednocześnie sygnuje postulat 8 z 21 postulatów samorządowych, które politycy PO ogłosili czerni miejskiej do wierzenia pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców. Marzy się temu środowisku przejmowanie biznesu zdrowotnego i wprowadzanie konkurencyjnych wobec ZUS ubezpieczeń zdrowotnych. Nie o zdrowie obywateli chodzi, ale ich pieniądze i partyjny partykularyzm - zdrowie zaś to dobro wyższego rzędu, którego ochronę zapewnia obywatelom bez względu na zamożność art. 69 Konstytucji RP.
(gg,st,km)
Inne artykuły związane z:
- 30/08/2020 15:16 - Tablice pamiątkowe działaczy Wolnych Związków Zawodowych, RMP i NSZZ „Solidarność”
- 28/08/2020 18:00 - Andrzej Kołodziej: Chcieliśmy zawieźć „solidarnościową rewolucję” do robotników innych państw „bloku”
- 27/08/2020 18:34 - Karol Nawrocki: Na Westerplatte zapanuje potrzebna refleksja wokół wspólnej narodowej historii
- 25/08/2020 14:51 - Założenia Programowe dla inwestycji Muzeum Westerplatte i Wojny 1939
- 25/08/2020 13:50 - Białoruski Sierpień. „Solidarność” rusza z konwojem
- 25/08/2020 06:52 - Zmiany w pomorskim SLD: Nowacki odchodzi, bo liderowi...
- 24/08/2020 14:04 - Nauczyciele niezłomni
- 20/08/2020 07:19 - Za tydzień premiera "Życie za życiem"
- 20/08/2020 07:02 - Krzysztof Dośla: To ta sama „Solidarność”
- 17/08/2020 13:53 - Sędzia Uszacka i pomnik prałata