Z dr Krzysztofem Piekarskim, politologiem z Uniwersytetu Gdańskiego rozmawia Artur S. Górski
- Wybory z 4 czerwca 1989 r. i ich rocznica to dla nas początek reglamentowanej rewolucji czy święto demokracji?
Krzysztof Piekarski: Ocena zależy od dzisiejszych sympatii. Konteksty nadawane tej dacie zależą od afiliacji politycznych. Bieżąca polityka ma wpływ na oceny więc ta data siłą rzeczy dzieli a nie łączy. Każdy wybierze z niej to, co dla niego odpowiednie. Dla jednych będzie to święto, dla innych pakt z siłą nieczystą…
- Opozycja demokratyczna mogłaby zyskać więcej układając się z „czerwonym diabłem” na zmienionych latem i jesienią 1989 roku warunkach, gdy system się zachwiał też w innych krajach? Czy też opozycja zbytnio była wylękniona i nie licytowała wyżej?
Krzysztof Piekarski: Ani władza PRL, ani też ówcześni pretendenci, nie do końca zdawali sobie sprawę z tego co się stanie 4 czerwca ani co się stało owego 4 czerwca. Tadeusz Mazowiecki wspominał, że jego obóz był równie przerażony wynikiem wyborów co władza. W tym tkwi problem oceny, który sprowadzał się do tego, że jedna i druga strona, chcąc w miarę spokojnie skonsumować wynik, szła na kompromisy. Z tego też wynikał tekst i propozycja Adama Michnika „Wasz prezydent nasz premier” z początku lipca.
- Mimo, że sam Jaruzelski ogłosił w czerwcu, że nie będzie kandydował na prezydenta, ale przy poparciu jakoby uzyskanym ze strony Gorbaczowa i Busha zmienił zdanie…
Krzysztof Piekarski: Przypatrywano się nam też uważnie. Zapewne szło o to by podzielić się władzą i dać sobie czas. Rewolucja więc jeśli u nas była to taka lajtowa (śmiech).
- Wojciech Jaruzelski miał zostać prezydentem, bo tak dyktował zawarty układ?
Krzysztof Piekarski: Jestem zwolennikiem tezy, że tamten polityczny proces był bardzo dynamiczny. To stało się zbyt szybko by zaplanować i zorganizować układanie przyszłości gdzieś w Magdalence czy w którymś urzędzie. Z drugiej strony, przyjmując nawet, że ekipa Jaruzelskiego - pamiętajmy PZPR nie była wówczas monolitycznie zjednoczona - była skłonna oddać władzę to było to niemożliwe ze względu na naszych sąsiadów, szczególnie tych z Moskwy. Wolę więc ocenić ten proces nie jako układ, ale szukanie złotego środka na ewolucyjne zmiany. Był też opór wśród odchodzącego obozu, w tej jego części, która nie rozumiała, że to ruch do przodu…
- Takie wychodzenie z PRL by zachować mimo to wpływy np. w gospodarce?
Krzysztof Piekarski: Zapewne też. Było to przepoczwarzanie się PRL w coś nowego.
- W sferze symboli…
Krzysztof Piekarski: Chociażby. Po pół roku był orzeł w koronie i Rzeczpospolita Polska.
- Na naszą transformację z PRL w RP wpływała sytuacja międzynarodowa. Czy zgoda na zjednoczenie Niemiec, która miała zapaść w wyniku kilku po 1985 roku rozmów Gorbaczowa i Reagana była kluczowa, bardziej niż to co robiła rodzima opozycja? W końcu Gorbaczow odrzucił doktrynę Breżniewa…
Krzysztof Piekarski: Nie można przegapić tego momentu, od którego będzie zależała nasza przyszłość. Nastąpił splot zdarzeń. Destrukcji ulegał cały obóz socjalistyczny. Przy okazji Niemcy załatwili sobie kwestię zjednoczenia. Uznano za niebyły w tym fragmencie układ jałtańsko-poczdamski. W ramach tego dealu z Niemcami zjednoczone państwo niemieckie uznało za nieodwracalną granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej. Chyba jednak nie przewidziano upadku Związku Radzieckiego…
- Kreml zrezygnował z doktryny interwencji, a Gorbaczow był i jest pozytywnie oceniany u nas i na całym Zachodzie…
Krzysztof Piekarski: We własnym kraju już dużo gorzej. Sądzono, że jest on równie kochany wewnątrz ZSRR jak na zewnątrz. A tak nie było. Rosjanie nienawidzili Gorbaczowa. Były też frakcje wewnątrz KPZR, jak frakcja Jelcyna. W końcu ZSRR upadł.
- Jednak komunizm, co prawda w dość specyficznej formie komunizmu wojennego w mariażu z wolnym rynkiem, trwa w Chinach. 4 czerwca 1989 roku to też data masakry studentów na placu Tian'anmen, kończąca kilkutygodniowe manifestacje proreformatorskie. Chiny są gospodarczą potęgą więc prawa człowieka tak bardzo Zachodu tam nie obchodzą…
Krzysztof Piekarski: Dwa tygodnie przed masakrą był z wizytą w Pekinie Michaił Gorbaczow. Krwawa łaźnia pokazała, że są granice, poza które ówczesne władze chińskie nie wyjdą. Europejski obóz demoludów ulegał rozpadowi, ale Chiny pokazały, że nie zamierzają przyłączyć się do tego procesu i wybrały drogę, którą do dzisiaj się posuwają z ponad 60-milionową partią komunistyczną u władzy. Są politycznym dinozaurem, niezwykle sprawnym gospodarczo.
- 06/06/2016 20:55 - "Noc Bibliotek" w PBW pod znakiem retro
- 05/06/2016 08:46 - Majątki gdańskich radnych
- 04/06/2016 23:38 - Otwarcie sezonu na ulicy Elektryków
- 04/06/2016 21:31 - Krzysztof Dośla: Niezależnie od tego kto kieruje państwem, Polacy będą potrzebowali „Solidarności”
- 02/06/2016 20:16 - Prezydencki urobek
- 01/06/2016 19:09 - Z okazji Dnia Dziecka uczniowie gdańskich podstawówek wcielili się w role radnych Rady Miasta Gdańska
- 31/05/2016 18:07 - Po XXIV sesji Rady Miasta Gdańska: bilety komunikacji miejskiej będą droższe, powstaną nowe strefy płatnego parkowania
- 31/05/2016 12:01 - Noc Bibliotek 2016
- 30/05/2016 22:13 - O kryzysie migracyjnym i granicach otwartości Europy w ECS
- 30/05/2016 15:18 - Przed XXIV sesją Rady Miasta Gdańska