Z Kazimierzem Koralewskim, przewodniczącym Klubu Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miasta Gdańska, przedsiębiorcą rozmawia Artur S. Górski
- Po 15 latach od wodnego kataklizmu, który pustoszył miasto w 2001 roku znów powódź dotknęła miasto. Niderlandzkie instalacje przeciwpowodziowe przez wieki wystarczały, ale nie w XXI wieku. Nad współczesnym Gdańskiem wisi fatum?
Kazimierz Koralewski: Ostatnie piętnaście lat pokazało, że niewiele zostało zrobione w zakresie ochrony przeciwpowodziowej w Gdańsku. Mieszkańcy odczuli skutki tych pozornych działań miejskich władz. Nie ma systemu monitoringu zbiorników retencyjnych. Zbyt optymistycznie szacowane były prognozowane opady deszczu. Okazało się, że na takie natężenie opadów i ich długotrwałość, jak w lipcu tego roku, zbiorniki nie były zaplanowane i przygotowane. Przecież one są potrzebne właśnie na wypadek tak intensywnych deszczów. A Gdańsk 14 lipca znalazł się znów pod wodą. Najgorzej wyglądało to we Wrzeszczu. Niestety, zginęli też dwaj jego mieszkańcy.
- Od lipca 2001 roku w naszym mieście powstało kilka zbiorników retencyjnych, a prezydent Gdańska podkreśla wielkość nakładów na zabezpieczenia przed powodzią…
Kazimierz Koralewski: Podając zawyżone dane o nakładów na ochronę przeciwpowodziową. Ponieważ kwoty te obejmują wydatki miasta na kanalizację deszczową, a ta nie jest instalacją przeciwpowodziową. Kanalizacja służy przecież temu, aby woda z jezdni spłynęła kanałami, pod ulice i chodniki. W Gdańsku zaś potrzebna jest wodna retencja, czyli takie przygotowanie infrastruktury, które skutecznie zgromadzi nadmiar wody i ją skutecznie zatrzyma.
- Gdańskowi chyba potrzeba jest myśl inżynieryjna. Oto lipcowa powódź rozmyła sztandarowy pomorski projekt komunikacyjny rządzącej tutaj PO, czyli PKM. Niderlandzkie umocnienia, budowane w XVI wieku wytrzymywały, ale deszczowa woda uszkodziła nasypy Pomorskiej Kolei Metropolitarnej i ruch pociągów został zawieszony…
Kazimierz Koralewski: Przedwojenny nasyp kolejowy Brętowo – Niedźwiednik, a przecież uszkodzone zostały też inne miejsca, stał przez lata i żadna nawała go nie zdemolowała…
- Wiadukt kolejowy na trasie Wrzeszcz – Kokoszki - Stara Piła został wysadzony przez wycofujący się Wehrmacht, ale w 2016 roku linia PKM została przerwana przez deszcz…
Kazimierz Koralewski: Samego nasypu żadna nawała nie naruszyła ani wtedy, ani do dzisiaj, gdy nowy nasyp spłynął przy pierwszej wielkiej ulewie. Poczynił przy tym sporo szkód na okolicznych działkach. Skłania to do oceny, iż PKM jest obcym ciałem w strukturze miasta. Czekam na odpowiedź na pytanie, czy sam projekt był właściwie przygotowany. Jakim to sposobem mogły spłynąć nasypy? Przecież to jest zgroza. Mieszkańcy tej części miasta czują się zagrożeni. O podróżnych nie wspominając. Gdańszczanie dyskutują, zastanawiają się, zadają pytania i powinni doczekać się odpowiedzi…
- Mieszkańcy też zastanawiają się nad skutkami rozmaitych decyzji tych samych od lat miejskich włodarzy. Oto na przykład saksońsko-gdańskie Gdańskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej kolejny rok z rzędu odnotowuje wzrost dochodowości. Wynik netto Gdańskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej osiągnął rekordowy w dziejach spółki poziom. Stadtwerke Leipzig GmbH zapłacił za GPEC li tylko wartość czterokrotnej rocznej dywidendy, która płynie do Saksonii…
Kazimierz Koralewski: Cóż, sprzedaż GPEC obciąża rządzącego od dwóch dekad prezydenta Adamowicza i poddawaną tylko pewnym retuszom jego ekipę. Zyski ze sprzedaży ciepła gdańszczanom, z usługi komunalnej, płyną do Niemiec. To świadczy o nieudolności i braku wizji prezydenta miasta. Przed czternastu laty mówiliśmy prezydentowi Adamowiczowi, że sprzedawana była kura znosząca złote jajka. To on i jego polityka oraz zarządcza nieporadność doprowadziły ten zakład do strat w 2002, 2003 roku. Te straty miały być argumentem za prywatyzacją, a w rzeczywistości sprzedażą GPEC miastu Lipsk. To on, ponosząc odpowiedzialność polityczną za sposób zarządzania GPEC, był ojcem chrzestnym tamtej transakcji – operacji sprzedaży GPEC...
- To błąd trudny dzisiaj do naprawy. Jeśli dodamy doń problemy Pawła Adamowicza z nieujawnionymi źródłami dochodów, jego majątku, a nawet byli partyjni koledzy z Platformy Obywatelskiej już go nie bronią i jedynie rzecznik prasowy tłumaczy kuriozalnie, że to jest jego prywatne życie, ta ilość kont pana prezydenta i ile ma oszczędności to jest prywatna sprawa, PiS będzie dążyło do odwołania prezydenta Adamowicza?
Kazimierz Koralewski: Prawo i Sprawiedliwość nie od dzisiaj ocenia prezydenta Pawła Adamowicza, jako nieudolnego i marnującego miejski potencjał wysokiego urzędnika, który dba bardziej o własny interes, niż interes gminy. Jednak referendum za jego odwołaniem powinno być ruchem społecznym, wychodzącym od mieszkańców Gdańska, nie zaś inicjatywą PiS, którą ktoś, i sam prezydent Adamowicz, mógłby opisywać jako działanie tylko polityczne. O ile taki miejski proces się pojawi i inicjatywa będzie poważna, to PiS referendum poprze.
- 02/08/2016 07:05 - Co i gdzie na tegorocznym Jarmarku Św. Dominika
- 01/08/2016 20:14 - wSIECI: Tajemnica fortuny prezydenta Gdańska
- 01/08/2016 12:57 - Kupcy na trzy tygodnie przejęli władanie w Gdańsku
- 30/07/2016 08:34 - Test kaw w kawiarniach na Starym Mieście
- 27/07/2016 21:14 - Wystawa "Lux in Oriente - Lux ex Oriente" w Bramie Zielonej
- 26/07/2016 14:09 - Owczarczak a nie Piotrusiewicz za Zych-Cisoń
- 26/07/2016 06:26 - 756 Jarmark Św. Dominika tuż-tuż…
- 25/07/2016 23:09 - Światowe Dni Młodzieży: pielgrzymi wyjechali z Gdyni do Krakowa
- 25/07/2016 15:13 - H. Zych-Cisoń odwołana - a Polanki na rynek?
- 25/07/2016 07:43 - Szpital na Polankach - komu marszałek da zarobić miliardy?