Rozmowa z Jackiem Saryusz-Wolskim, europosłem PiS, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy
- Donald Tusk w swoim exposé zapewniał, że jego rząd nie zgodzi się na zmiany w traktatach unijnych, tymczasem przy pierwszej okazji, gdy można było wyrazić swój sprzeciw na Radzie Ministrów, jego przedstawiciel milczał jak zaklęty. Dlaczego?
Jacek Saryusz-Wolski: Dlatego że jego prawdziwe intencje są takie, jak twierdziłem od początku, żeby poprzeć te zmiany, natomiast twierdzenie że jest im przeciwny, to tylko mydlenie oczu. Powinien był jego wiceminister 18 grudnia na radzie do spraw ochrony środowiska podtrzymać sprzeciw, który wcześniej jeszcze na poziomie Komitetu Stałych Przedstawicieli, czyli ambasadorów przy Unii, zgłosił rząd premiera Morawieckiego. Do protokołu, dla pozoru, zgłoszono zastrzeżenia, które nie mają żadnego formalno- prawnego znaczenia. Tym samym nowy rząd zgodził się na kolejny krok w procedurze i wszystko zmierza ku temu, że premier Tusk pozwoli na dalsze procedowanie w sprawie zmiany Traktatów UE.
- Kolejny moment, w którym ewentualnie polski rząd mógłby wyrazić swój sprzeciw, to następna Rada Europejska.
Jacek Saryusz-Wolski: Będzie nadzwyczajna Rada Europejska 1 lutego, żeby podjąć kwestię, która spadła z agendy ostatniego szczytu. Chodzi o rewizję7-letniego budżetu, któremu sprzeciwiły się Węgry. Mogą dopisać do agendy również i kwestię traktatową, a kolejna regularna Rada Europejska byłaby dopiero w marcu, pod egidą nowej prezydencji, belgijskiej, która sprzyja zmianom traktatów. Jeśli chodzi o sprzeciw Węgier wobec rewizji budżetu, przedstawia się to w ten sposób, że nie jest to tylko kwestia zablokowania przez Orbána 50 mld euro dla Ukrainy. Jest jeszcze cały potężny wielomiliardowy pakiet, w którym są ukryte trzy nowe podatki – od ETS-u, śladu węglowego i od zysku przedsiębiorstw. Trzy podatki, które zamiast spływać do skarbców narodowych, miałyby lądować w budżecie Unii i służyć na spłaty funduszu pocovidowego, z którego pochodzi KPO. Te podatki zasługują na weto, ponieważ są elementem budowy superpaństwa i potęgi Komisji Europejskiej.
- Czy to oznacza, że Orbán uratował Tuska przed tłumaczeniem się w kraju, dlaczego nie wyraził sprzeciwu wobec tych dodatkowych podatków, które pośrednio obciążają obywateli i zmniejszają wpływy do budżetu państwa?
Jacek Saryusz-Wolski: Przede wszystkim Orban odwrócił uwagę od wszystkiego, co nie dotyczy Ukrainy. Celowo w informacji o wynikach szczytu 18 grudnia Charles’a Michela, przewodniczącego Rady Europejskiej najważniejsze było te 50 miliardów euro dla Ukrainy, przykrywające tę resztę, czyli nowe podatki, a przecież to są ogromne pieniądze, które miałyby zasilać budżet unijny i uniezależniać Brukselę od składek członkowskich, czyli od państw członkowskich - a o to przecież chodzi. Pobrane przez Brukselę nowe podatki nie wpłynęłyby do budżetów państw członkowskich, a poza tym Unia chciałaby wkroczyć w od zawsze zawarowaną kompetencję każdego suwerena, czyli w sferę podatkową. Wspólny budżet, wspólne podatki i wspólny dług w Ameryce to ten moment, zwany hamiltonowskim, kiedy narodziły się Stany Zjednoczone jako państwo. To jest finansowa twarz przewrotu ustrojowego Unii.
- Tusk z Brukseli, jak piszą media mu sprzyjające, wrócił z tarczą, czyli z 5 mld euro. To były pieniądze nie obciążone żadnymi zobowiązaniami ze strony Polski w postaci kamieni milowych, tylko z określonym celem wydatkowania – na energię odnawialną, czyli wiatraki. Ale przy okazji składania dalszych wniosków o uruchomienie pieniędzy z KPO mieliśmy sprzeczne sygnały. Z jednej strony, że Komisja Europejska i Parlament Europejski nie mają żadnych kompetencji, żeby ingerować w system ustroju sadów w krajach członkowskich, a wkrótce potem wypowiedź komisarza Reyndersa, że wypłata środków z KPO zostanie uruchomiona, jeżeli kamienie milowe dotyczące tzw. praworządności zostaną wykonane przez Polskę. To są te kamienie milowe czy ich nie ma?
Jacek Saryusz-Wolski: Po pierwsze od wypłacania pieniędzy właściwym kompetencyjnie jest komisarz do spraw budżetu Johannes Hahn i ważna jest jego wypowiedź, że problemy, bariery i przeszkody, by wypłacić Polsce pieniądze znikły, że teraz znajdą sposób, żeby te pieniądze wypłacić. I to jest miarodajne. Potem się KE spostrzegła, że takie uruchomienie pieniędzy bez żadnych faktycznych, prawnych, instytucjonalnych zmian w Polsce, których Komisja wymagała od rządu Morawieckiego i odstąpienie od tego wymagania jest oczywistym przyznaniem się, że był to jeden wielki blef i nie chodziło o żadne zmiany i tak zwaną praworządność, tylko o zmianę rządu i że największym kamieniem milowym, którego spełnienie rozwiązuje wszystkie problemy, była zmiana rządu z rządu PiS na rząd Tuska. Kiedy się połapali, ze to dość samooskarżająco wygląda, bo oznacza niedozwoloną interwencję w demokratyczny proces wyborczy poprzez wywieranie presji finansowej, to wtedy wypuszczono komisarza Reyndersa, który powiedział, że oczywiście wypłacimy, ale nad wymogami dla wypłaty trzeba jeszcze popracować. Będzie to zatem gra pozorów i udawanie, że te wymogi zostały spełnione.
- Ostateczne stanowisko Tuska w sprawie zmiany traktatów przed nami, ale czy wcześniej nie będzie się rozstrzygała sprawa paktu imigracyjnego. I co w ogóle się dzieje z paktem imigracyjnym?
Jacek Saryusz-Wolski: Cały czas się dociera.
- Mamy jasne stanowisko poprzedniego rządu w tej sprawie, że jest przeciwny. A jak zachowa się Tusk w tej sprawie?
Jacek Saryusz-Wolski: Nikt w Brukseli nie spodziewa się jakiegokolwiek oporu ze strony rządu Donalda Tuska. Na ostatnim szczycie cała uwaga była skupiona na Orbánie, który wygrał, bo odzyskał swoje pieniądze z funduszu odbudowy i ma perspektywę otrzymania kolejnych, ponieważ zastosował bardzo prostą zasadę - skoro wy blokujecie moje pieniądze, to ja zablokuję wasze, jakkolwiek byście na to nie pomstowali. Natomiast na śniadanie, na którym wymyślono trik z tak zwaną konstruktywną nieobecnością Orbana w czasie głosowania nad rozpoczęciem negocjacji w sprawie akcesji Ukrainy do UE, śniadaniu głównych graczy, czyli Schulza, Macrona, von der Leyen i Michela, Tusk był wielkim nieobecnym. Polski rząd nie jest już potrzebny do żadnych rozgrywek i układanek, bo jest wiadome, że zrobi wszystko co będzie od niego oczekiwane. Rola Polski w UE w tej chwili bardzo dołuje. Jeżeli zaś chodzi o pakt migracyjny, nastąpiło odejście od jednomyślności, wbrew niegdysiejszej decyzji Rady Europejskiej i decyzje w tej materii są podejmowane metodą faktów dokonanych w trybie większościowym i te rozstrzygnięcia będą przeforsowane. Polska pójdzie śladem Niemiec, które wcześniej wraz z rządem premiera Morawieckiego pakt blokowały, ale się wycofały, także nawet bez głosu Polski pakt przejdzie. Być może pozwolą Tuskowi na jakieś pozorne protesty, ale to dla wyniku głosowania nie będzie miało żadnego znaczenia. Pozwolą mu się różnić w sprawach mało ważnych, natomiast w sprawach zasadniczych będzie musiał się zachowywać zgodnie z oczekiwaniami Berlina i Brukseli.
- Właściwie to Tusk w czasie swojej pierwszej wizyty w Brukseli nic nie załatwił. Może pojechał po to, żeby dostać od von der Leyen zielone światło na posprzątanie po PiS-ie „żelazna miotłą” i zrobienie ostatecznego porządku z prawicą w Polsce, bez względu jakie antydemokratyczne metody zastosuje?
Jacek Saryusz-Wolski: Sądzę że taki placet ma od dawna, nie musiał po to jeździć. Po 5 mld też nie, bo one by zostały i tak uruchomione bez względu na to, kto po wyborach by w Polsce rządził. Natomiast przyzwolenie na to, żeby „wyplenić” PiS, wyrugować prawicę z polskiej sceny politycznej Tusk miał w postaci tej bondowskiej „licencji na zabijanie” od czasu, kiedy na kongresie EPP von der Leyen mu życzyła, żeby wrócił jako premier. Ta wizyta miała być w odbiorze tej naiwnej części opinii publicznej show, wielkim comebeckiem, a to była pokazówka, filmik z biegiem po schodach po domniemane pieniądze. To wszystko jest PR-em, do niego została zredukowana obecność Tuska, który nic nie osiągnął, natomiast odpuścił te rzeczy, które powinien oprotestować, czyli nowe unijne podatki i procedowanie zmiany Traktatów.
- Wiele mówimy o zagrożeniach, które niesie możliwość zmiany traktatów, że tracimy suwerenność w kluczowych dla państwa sprawach i samodzielność w najważniejszych decyzjach, ale gdyby miał pan wymienić takie trzy najgorsze zagrożenia dla zwykłego obywatela, to co by to było?
Jacek Saryusz-Wolski: To że nie będzie Polski jako państwa, tylko będzie Polska zredukowana do pozycji regionu. Nastąpi utrata atrybutów państwowości na skutek zmian traktatowych, które mało kto w kategoriach likwidacji państwowości postrzega. W tym przeszło stustronicowym raporcie Parlamentu Europejskiego jest zapisany cel, czyli masowe odebranie kompetencji państwom narodowym, obalenie prawie powszechne prawa weta co oznacza, że rolę suwerennego państwa zacznie pełnić owo nowe superpaństwo - ta neoUnia, a państwa staną się regionami, landami, kantonami, jakkolwiek tego by nie nazwać. W planie jest odwrócenie o 180 stopni zasady przyznania, zawartej w artykule piątym obowiązującego traktatu, który mówi że Unia ma takie i tyle kompetencji, ile państwa członkowskie w traktatach zechcą jej przyznać. Natomiast ta nowa konstrukcja mówi o tym, że to państwa członkowskie mają takie i tyle kompetencji, ile neo-Unia zechce im przyznać. Tracimy wpływ na własne życie, nie Polacy będą decydowali o kluczowych sprawach społecznych, gospodarczych, bezpieczeństwa, tylko ktoś z zewnątrz. Ci, którzy uważają, że to nie ma znaczenia, bo będziemy i tak Europejczykami, powinni sobie zadać pytanie, kto będzie miał interes, żeby dbać o interesy Polski: niech pomyślą dlaczego kiedyś nasi przodkowie walczyli z rozbiorami, w powstaniach, nie chcieli żyć pod sowiecką, ani niemiecką okupacją, bo choć w innej rzeczywistości, w innych przebraniach, grozi nam podobne ograniczenie wolności i samostanowienia. Kto inny miałby decydował o naszej armii, granicach, finansach, ocenach, walucie, pensjach, emeryturach, wiatrakach, benzynie, zdrowiu, nauczaniu naszych dzieci i wielu innych sprawach.
- 30/12/2023 21:25 - Po siedzibą TVP Gdańsk: w obronie wolności słowa
- 27/12/2023 12:45 - Józef Orzeł: Czekając na nowy PiS
- 27/12/2023 10:27 - W tygodniku „Sieci”: Stan zamordyzmu
- 23/12/2023 12:05 - Nie ma biedy w senacie... Pomorskie obrachunki
- 23/12/2023 11:56 - Calecon czyli... niewymowne
- 22/12/2023 17:46 - Salon dziennikarski wpolsce.pl: o reżimie Tuska
- 21/12/2023 21:00 - Stanowisko dziennikarzy pomorskich: to zamach na prawa obywateli
- 21/12/2023 15:59 - Rada programowa TVP 3 Gdańsk: bezprawie rządu
- 20/12/2023 19:38 - Świąteczne wydanie "Gazety Gdańskiej"
- 20/12/2023 17:02 - Paweł Jabłoński: w sprawach strategicznych musimy potrafić się porozumieć