Czy jako naród jesteśmy świadomi nadciągających zagrożeń; o naiwności w patrzeniu na swoją przyszłość; czy realny interes Polski trafił do lamusa polityki rządzących i o wierze, która nie może nas opuszczać - o tym w rozmowie z prof. Grzegorzem Górskim, prawnikiem, wykładowcą akademickim, analitykiem
Piotr Grzybowski: Można chyba nazwać „eksplozją spraw” to, co obserwujemy w naszym rejonie Europy. Które ocenia Pan jako najważniejsze?
Grzegorz Górski: Najważniejszym problemem pozostaje oczywiście tocząca się wojna ukraińsko – rosyjska i jej konsekwencje dla ewolucji układu sił w Europie. Ale jest to oczywiście fragment konfliktu o charakterze globalnym, którego osią jest konfrontacja USA i ChRL. Europa jest tu kluczowa, bowiem to jednak stąd eskalowały wydarzenia, które przekształcały się w konflikty o charakterze globalnym w XX wieku. My jesteśmy niestety w „oku cyklonu” i – także niestety – przestaliśmy mieć wpływ na to co się wokół nas dzieje. Także na to, co z tej wielkiej gry wynika dla nas. Ale tak zadecydowali Polacy – oddali władzę w ręce ludzi, których jedyną ambicją jest to, aby takie decyzje podejmowali za nich inni.
- Które z nich są dla nas zagrożeniem?
Grzegorz Górski: Tak jak wskazałem, zarówno tocząca się wojna, to jaki będzie jej wynik i to co się stanie z Ukrainą w następstwie decyzji głównych graczy – bo już nie naszej, ale też podobnie na własne życzenie Ukrainy. Jednak koniec wojny tak jak on się jawi obecnie, a więc bez uwzględnienia jakichkolwiek polskich interesów, będzie oznaczał dla nas lawinę nowych problemów. Niestety, większości z nich ani polskie elity polityczne, ani większość polskiej opinii publicznej w ogóle sobie nie uświadamia.
- A czy jakieś są szansą?
Grzegorz Górski: Mieliśmy wielką szansę na europejską podmiotowość, na grę w ekstralidze, na realne decydowanie nie tylko o sobie, ale też o regionie środkowo – europejskim i nawet szerzej. Sami tę szansę odrzuciliśmy – trochę jak w „Weselu” symboliczny „złoty róg”.
- Czy bezpowrotnie?
Grzegorz Górski: Koniunktura w relacjach międzynarodowych nie pojawia się często – jest naprawdę „darem Bożym”. My ten „dar” odrzuciliśmy, wybraliśmy bycie podnóżkiem. Oczywiście historia widziała różne sytuacje, nieoczekiwane zwroty, nagłe upadki, spektakularne sukcesy. Wszystko jest możliwe, ale jest podstawowy warunek, aby szanse wykorzystywać. Ci co decydują muszą chcieć kierować się polskimi interesami jako nadrzędnym celem. Bez tego nic się samo nie stanie.
- Nowy rząd wpłynął w nurt polityki brukselskiej. Czy oznacza to koniec kształtowania własnej polityki w regionie?
Grzegorz Górski: Rząd ogłosił, że dla niego nadrzędną sprawą jest „reaktywacja trójkąta weimarskiego”. To oznacza, że żadnej inicjatywy w regionie środkowoeuropejskim nie będzie przejawiał, bowiem Niemcy uznają ten obszar za podporządkowaną sobie „Mitteleuropę”. Tego się pogodzić nie da – to jest ogień i woda. Ta deklaracja oznacza całkowitą kapitulację z polskiej podmiotowości w regionie. Bowiem w tym regionie, nikt od Polski nie oczekuje by była pasem transmisyjnym woli Berlina, Paryża czy Brukseli. Takie transmisje każdy załatwi sobie sam. Oczywiście trzeba tu być sprawiedliwym – to poprzedni rząd po lutym 2022 roku oddał w istocie tę sprawę bez walki. Sparaliżowanie V 4 przez bezsensowny i nic nie dający spór z Węgrami o sprawy, które nie miały dla Polski rozstrzygającego znaczenia, był tu solidnym kopniakiem dla całego regionu. Teraz nowy rząd nie musi już nic robić. Po co ma odbudowywać zgliszcza po poprzednikach.
- Czy mamy szansę na zbudowanie dobrych, partnerskich i uczciwych relacji z RFN?
Grzegorz Górski: Nie z jednej podstawowej przyczyny. To nie leży w interesie całej niemieckiej elity politycznej, bowiem reprezentuje ona protekcjonalny stosunek do Polski. To wynika z tego, że niemieckie ośrodki polityczne – wszystkie, niezależnie od swojej barwy poza AfD – skorumpowały i całkowicie uzależniły od siebie wszystkie główne siły polityczne w Polsce poza PiS i Konfederacją. To po co im „dobre i uczciwe relacje”, skoro ostatecznie wystarczy podsypać trochę pieniędzy i bezczelnie ingerować w proces wyborczy, żeby zapewnić sobie rządy wasali. Oczywiście to nie leży w długofalowym interesie niemieckim, ale oni rozumują jak Bismarck. Liczy się tu i teraz. Ja sobie wyobrażam, że dobre i uczciwe stosunki polsko – niemieckie zmieniłyby wiele w Europie i dały jej nowe impulsy. Takie partnerstwo dałoby finalnie obu stronom olbrzymie korzyści. Ale Niemcy po prostu tego nie chcą i ze swoimi utrwalonymi pokoleniowo pruskimi wizjami są przekonani, że Polacy mogą być wyłącznie ich parobkami. I ciągle mogą liczyć na spore zastępy Polaków, którym to bardzo odpowiada.
- Spodziewa się Pan powrotu do naszych rozmów z Rosją?
Grzegorz Górski: Jeśli to nastąpi, to będzie po prostu krokiem następczym za Berlinem. Póki Berlin nie da sygnału, nikt z obecnych polskich władz nie wyrwie się przed szereg. A potem pozostanie tylko rytualne przyklepanie decyzji, jakie podejmą Niemcy. Oczywiście zakładając, że Niemcy zdołają tę kombinację przeprowadzić, do końca 2024 roku. Mam jednak fundamentalne wątpliwości co do tego, czy zechce tego Rosja. Niemcy, a w konsekwencji my, będą musiały za to szaleństwo słono Moskwie zapłacić.
- Koncepcja na Państwo wg koalicji rządowej?
Grzegorz Górski: Był kiedyś taki zespół SBB. To był skrót od Szukaj – Burz – Buduj. Teraz to są tylko dwa pierwsze elementy. I paradoksalnie skrót od nich, też wiele mówi. Przynajmniej tym co mają lepszą pamięć.
- Kto jest w koalicji kierowcą, a kto jedynie pasażerem?
Grzegorz Górski: Rząd i ta cała koalicja służą wyłącznie realizacji osobistych planów politycznych Donalda Tuska. Ponieważ kurczą się nadzieje na dobrą robotę w Brukseli, pozostaje męczyć się w Polsce. Czy to już oznacza sterowanie ku prezydenturze? Mam takie wrażenie. W każdym razie jest jeden kierowca i cała zgraja pasażerów.
- Słychać na prawicy porównania obecnej sytuacji do upadku obozu piłsudczykowskiego w międzywojniu. Czy to uprawnione?
Grzegorz Górski: Tu nie ma żadnej analogii. Naprawdę, żadnej.
- Choć może zaskakiwać - nie w kierownictwie PiS, ale w tzw. „dołach” padają pytania - co dalej. Czy widzi Pan jakiś pomysł na przyszłość?
Grzegorz Górski: Trudno mi to oceniać, nie mam żadnych danych, aby wypowiadać się o celach kierownictwa PiS. Co do „dołów”? Też moja wiedza jest ograniczona. Jedno jest pewne – Polska potrzebuje dobrej opozycji, bo to jaką miała opozycję od 2015 do 2023 roku było tragedią.
- PiS ustami swoich polityków komunikuje, że jest jedynym obozem realnej siły na prawicy. Podobnie to Pan ocenia?
Grzegorz Górski: Na dzisiaj trudno polemizować z takim poglądem.
- A czy jest miejsce dla nowej partii prawicowej, może ruchu społecznego wokół wartości konserwatywnych?
Grzegorz Górski: W moim odczuciu nie ma na to szans.
- Prawica czasami dość mocno i zdecydowanie kieruje do Prezydenta oczekiwanie działania, czy spodziewa się Pan takich?
Grzegorz Górski: Sądzę że nie i nadzieje na to lepiej jak najszybciej zresetować.
- Reset konstytucyjny - konieczny, możliwy?
Grzegorz Górski: Konieczny, ale w istniejących uwarunkowaniach całkowicie niemożliwy.
- Podczas ubiegłotygodniowej wizyty w Warszawie, Premier Finlandii Petteri Orpo nazwał sytuację bezpieczeństwa w regionie krytyczną. Dlaczego nasi politycy unikają, może boją się jasnej, tak czytelnej komunikacji do społeczeństwa?
Grzegorz Górski: Widać mają poważniejsze sprawy na głowie. Trudno mi to komentować, bo bardzo mnie to boli.
- Wojna z Rosją to scenariusz realny?
Grzegorz Górski: Jak najbardziej i – niestety – nie jest to tak odległa perspektywa, jak wydaje się większości.
- Zatem ile czasu nam zostało, co powinniśmy robić?
Grzegorz Górski: Niedużo i – znowu niestety – przy tym rządzie i przy tej atmosferze politycznej może się okazać, że w nawale „poważnych bojów wewnętrznych” nawet nie zauważymy, że coś się stało. Może dowiemy się z „Die Welt”, że ktoś tam już coś rozstrzygnął i żyjemy w „nowej rzeczywistości”. Jeszcze kilka miesięcy temu to było niemożliwe, ale dzisiaj nie wykluczałbym tego. W końcu w 1792 roku mało kto w ówczesnej Polsce w ogóle zauważył, że była jakaś wojna i że były jej jakieś konsekwencje. I wcale nie dlatego, że informacje rozchodziły się wolniej. Co bym doradzał? Modlitwę. Trzeba przeprosić Pana Boga za to, co robiliśmy w ostatnich latach, jak wspólnie zmarnowaliśmy wielką szansę. Może się zlituje nad nami.
Rozmawiał Piotr Grzybowski
- 27/02/2024 12:05 - Obszański, Śniegula i Bartuzel w Telewizji Republika
- 26/02/2024 10:29 - W tygodniku „Sieci”: Spisek przeciw polskiej szkole
- 26/02/2024 10:24 - Szumiące zabawy czyli VIII Międzyszkolny Turniej Logopedyczny
- 24/02/2024 14:39 - Szkoła Podstawowa nr 11: dzieci chcą się uczyć w tej szkole
- 24/02/2024 10:13 - Medale za wkład w Pamięć
- 23/02/2024 14:55 - Anna Gembicka i Tomasz Obszański w Telewizji Republika
- 22/02/2024 17:29 - Anatomia umorzenia... Tajemnica 400 tys. złotych
- 22/02/2024 17:22 - Zmiana koloru togi J. Karnowskiego? Bezprawne polecenia w Sopocie...
- 21/02/2024 18:21 - 3-milionowy zwiedzający w Muzeum II Wojny Światowej
- 21/02/2024 15:41 - Katarzyna Sójka w Telewizji Republika