Grzegorz Braun, kandydat na prezydenta Gdańska odwiedza gdańskie dzielnice. Jedno ze spotkań z mieszkańcami odbyło się na Przeróbce.
- Co w Polsce, w Gdańsku, na Stogach najważniejsze? Z mojego punktu widzenia najważniejsze żeby w ogóle była Polska, żebyśmy w ogóle przetrwali co już się dzieje i co jeszcze się na około rozpęta - powiedział Grzegorz Braun, kandydat na prezydenta Gdańska na spotkaniu z mieszkańcami Przeróbki i Stogów. - Myślę, że sytuacja jest ciekawa, tak ciekawa, że aż się się jeży włos na głowie. Sytuacja w świecie jest wojenna, sytuacja w kraju jest tak trudna. Zaraz ktoś powie, że nie powinienem mówić o strasznych rzeczach, bo w kampanii trzeba robić dobrą minę, zapowiadać, że wszystko będzie dobrze, generalnie państwa przytulić, uspokoić i wtedy wszyscy będą zadowoleni i zagłosują. To nie jest mój temperament. Nie przyjechałem do Gdańska, żeby roztaczać wizję lekkiej, łatwej i przyjemnej przyszłości. Chcę tylko roztoczyć wizję przyszłości w której możemy razem przetrwać, ocalić Polskę, zbawić świat na naszym odcinku. Zbawić świat to znaczy ocalić pewne zasady, punkty odniesienia.
Na prośbę jednej z uczestniczek spotkania Grzegorz Braun opowiedział o swojej rodzinie i czym się zajmował przed kandydowaniem na urząd prezydenta Gdańska.
- Jestem optymistką i wierzę, że wygra pan wybory - powiedziała jedna z uczestniczek spotkania. - Teraz pytanie. Jakie będą pana pierwsze decyzje lub dokumenty, żeby walczyć z tym gdańskim układem?
- Po pierwsze żadnej odpowiedzialności zbiorowej - powiedział Grzegorz Braun. - Po drugie audyt. Audyt czynności urzędowych, audyt wydatków, wpływów. Konkretnie kto wydał zgodę, kto się podpisał zgodę na organizację imprezy masowej w dniu 13 stycznia 2019 roku na zasadzie wyłączenia pasa z ruchu, a nie na zasadzie organizacji imprezy masowej? Kto był autorem podania wniosku i kto się na tym wniosku podpisał? (...) Myślę, że gdańszczanom należy się twarz tego gościa, który to zaakceptował. Audyt. Hasłem magicznym jest audyt. Bez audytu cóż ja mogę powiedzieć o tym kto jest ile wart. Muszę się dowiedzieć jak to wszystko tu pracowało.
- Jaki ma pan pomysł żeby zatrzymać gdańszczan w Gdańsku - chciała wiedzieć inna z uczestniczek spotkania.
- A dlaczego oni wyjeżdżają? Bo tutaj nie da się żyć. A co to znaczy nie da się żyć? To znaczy, że nie można zarobić nie zarzynając się, na pokolenia się zadłużając i nie można być pewnym jutra. W związku z tym Polacy i Polki chętniej mają dzieci, ale na Wyspach Brytyjskich niż w stronach ojczystych. To jest tragedia. Jak odwrócić te trendy? Trzeba działać tak politycznie, żeby Polacy w większej ilości byli na swoim, żeby byli właścicielami tego miejsca, tego domu, tego mieszkania w którym żyją. To jest podstawa. Własność cywilizuje i własność dopinguje. W Gdańsku, i nie jest to tajemnica, od dekad mamy politykę, która dyskryminuje gdańszczan od nabywania nieruchomości. Miasto Gdańsk jest frontem do marsjańskich, eskimoskich inwestorów, których z Gdańskiem osobiście nic nie wiąże.
TŁ
- 26/02/2019 21:03 - Nieumyślna nieprawda senatora Czarnobaja - prawdziwe wyłudzenie 2,2 mln w szpitalu w Kwidzynie
- 26/02/2019 10:39 - Wiosna Aleksandry
- 25/02/2019 22:19 - Pilne spotkanie liderów „Solidarności” z prezesem PiS oraz premierem w Warszawie bo sytuacja napięta
- 25/02/2019 09:48 - Zmarł Józef Łacmański
- 24/02/2019 20:03 - Dziś w "SIECI" - Żałobę przerwała wdowa, pytania zostały
- 23/02/2019 11:36 - Protest przed poczynaniami gdańskich urzędników
- 22/02/2019 17:00 - Pomorski NFZ jako pierwszy w Polsce zamknął z sukcesem rok 2018
- 22/02/2019 16:53 - Dni Otwarte w Przedszkolu nr 77
- 22/02/2019 15:07 - W gdańskich spółkach bez zmian w nadzorze?
- 20/02/2019 16:54 - Przekop Mierzei Wiślanej