Falkowski: Dekalog SLD receptą na zapaść ochrony zdrowia

Z Mariuszem Falkowskim, radny SLD Sejmiku województwa pomorskiego rozmawia Artur S. Górski

- Kondycja polskiego zdrowia jest opłakana. Ruchy pozorowane, gigantyczne kolejki do specjalistów, ratowanie zadłużonych szpitali, sprowadzające się do przekształcenia ich w spółki prawa handlowego. Czy SLD ma lekarstwo na ułomności ochrony zdrowia?
Mariusz Falkowski: Państwo polskie nie wypełnia podstawowego obowiązku - ochrony zdrowia i życia własnych obywateli. SLD zaprezentował w Warszawie "Lewicowy Dekalog Zdrowotny", czyli dziesięciopunktowy program naprawy systemu ochrony zdrowia w Polsce. To m.in. zagwarantowanie 7 procent PKB przekazywane na opiekę zdrowotną. SLD chce  przywrócić odpowiedzialności państwa za ochronę zdrowia obywatelek i obywateli. Oznacza to  zapewnienie równości szans oraz sprawiedliwości w opiece zdrowotnej.

- Trwają jednak korowody z systemem eWUŚ, z kosztownymi procedurami sprawdzania, czy jesteśmy ubezpieczeni. Przecież ten system kosztuje miliony! Taniej byłoby uznać po prostu, że Polacy mają zagwarantowany dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej...
Mariusz Falkowski: SLD akcentuje przecież obywatelskie prawo do opieki zdrowotnej. To oznacza objęcie ubezpieczeniem zdrowotnym wszystkich Polaków na zasadzie solidarności. Chcemy też wprowadzić ryczałt na leki. Po przekroczeniu   określonego poziomu wydatków na leki, za kolejne pobierana byłaby opłata ryczałtowa. 

- A wydatki? Jak to sfinansować?
Mariusz Falkowski: Proponujemy zmianę metod finansowania opieki zdrowotnej. Są rezerwy. Możemy je wskazać. Jednak nie my rządzimy. Rządzi opcja, która nie ma pomysłów. Pseudoreformowanie w wydaniu PO trwa już blisko sześć lat.  Gdzie jest skuteczny monitoring wydatków. Zadłużanie się placówek ochrony zdrowia to już epidemia

- Szpitale mają się bilansować. To wynika z ustawy. Inaczej na marszałków spada obowiązek łatania dziur…
Mariusz Falkowski: Szpital to nie fabryka. Nie może być nastawiony na zysk. Ze środków publicznych finansowane powinny być szpitale pracujące jako instytucje  non profit, spółki użyteczności publicznej.   Mówimy jasno:  "Szpitale są dla ludzi, a nie dla zysku".
Proponujemy regionalne sieci szpitali publicznych dostosowaną do lokalnych potrzeb.

 - Sieć zadłużonych szpitali. Przecież szpital w Kościerzynie się nie podniesie z 96-milionowego długu. Gdzie jest odpowiedzialność, przynajmniej ta polityczna?
Mariusz Falkowski: Zawinił brak nadzoru nad szpitalem. A ten sprawuje Urząd Marszałkowski. Teraz dyrektorem jest wysoki urzędnik Departamentu Zdrowia tego samego, który ma sprawować nadzór. Zarząd województwa obudził się przy poziomie zadłużenia przekraczającym 90 milionów złotych. A co wcześniej? Udawał, że długu nie ma. Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń powinna honorowo podać się do dymisji. A jeśli nie to marszałek Mieczysław Struk w ramach swego autorskiego zarządu powinien ją zdymisjonować. Za brak nadzoru i koncepcji. W zamian władze województwa proponują  przekształcenie szpitala i prywatyzacja. Na starcie nowa spółka zostanie z długiem 50 milionów złotych.

- Sprawdzi się plan byłej posłanki Sawickiej? Komercjalizacja, prywatyzacja, inwestycja?
Mariusz Falkowski: Sprawdzi się czarny scenariusz. Szpitale miały być spółkami samorządu. W przypadku Kościerzyny takie deklaracje się nie pojawiają. Skarb państwa i samorząd, czyli polski podatnik, zasypią dziurę w kasie szpitala na 40 milionów złotych. I zacznie się szukanie inwestora. Samorząd przestanie być właścicielem, a przynajmniej jedynym właścicielem. A ten postawi na zabiegi wysokodochodowe. Postawi na zysk. A co z innymi procedurami medycznymi?

- Konstytucja gwarantuje nam ochronę zdrowia…
Mariusz Falkowski: Jest w ustawie zasadniczej wyraźny zapis. Jednak od roku ustawa o opiece medycznej i usługach medycznych ustawiła sprawę tak, że szpital ma się co najmniej bilansować. Jeśli nie to marszałek musi w ciągu trzech miesięcy rozpocząć procedurę przekształcenia. Zdrowie, czy raczej proces leczenia, stało się towarem.