Rozmowa z Eweliną Sieczką, zawodniczką ATOM Trefl Sopot
- Z początku bieżących rozgrywek możesz być zadowolona.
Ewelina Sieczka: Na pewno wszystkie możemy być zadowolone. Wykonałyśmy kawał fajnej pracy. Nie byłyśmy ze sobą od początku w pełnym składzie, nie byłyśmy dobrze zgrane, teraz też dziewczyny wyjechały na reprezentacje, ale uważam, że z każdym dniem będziemy coraz lepsze. Dodatkowo dojadą Amerykanki. To na pewno będzie dodatkowy plus. Możemy być jak najbardziej zadowolone. Wiadomo przytrafił się nam pechowy mecz z Muszynianką, o którym lepiej nie wspominać, w którym to my zagrałyśmy bardzo słabo. Z reszty możemy być zadowolone, szczególnie z ostatniego meczu w Dąbrowie Górniczej. Było to ostatnie spotkanie przed przerwą, dodatkowo mecz z liderem, niepokonanym do tego spotkania. Fajnie, że wygrałyśmy ten mecz i zajmujemy pierwsze miejsce. Myślę, że nie może być lepiej.
- Masz przygotowaną półkę, albo większą gablotkę na puchary? Ostatnio kolekcjonujesz nagrody MVP za mecze...
Ewelina Sieczka: Tak się złożyło. To jest miłe dla sportowca, ale zawsze podkreślam, że siatkówka to sport drużynowy i nagrody indywidualne schodzą na drugi plan. To nie jest tenis tylko gra zespołowa. Najbardziej wartościowa jest wygrana całego zespołu.
- Gdy rozmawialiśmy po ostatnim meczu finałowym poprzedniego sezonu cieszyłaś się z medalu, ale miałaś mały niedosyt, bo nie grałaś zbyt dużo. W tym jesteś podstawową zawodniczką.
Ewelina Sieczka: Każdy sportowiec ma jakieś ambicje. Jak się obserwuje z boku spotkania i dodatkowo nie można wejść i zrobić czegoś, nie można wnieść czegoś pozytywnego, nie mieć wkładu w dany mecz to na pewno nie jest miłe. Czasami trzeba być pokornym w życiu i czasami to popłaca. Mam nadzieję, że teraz będę miała więcej okazji do występów. Teraz były szanse, z tego względu, że nas skład był okrojony. Brakowało kilku dziewczyn. Między innymi na mojej pozycji nie mamy cały czas Amerykanki. Myślę, że mogę być zadowolona. Jest fajnie.
- Grałyście dwa tygodnie, teraz znowu przerwa trzy tygodnie. Trudno chyba wejść w rytm grania.
Ewelina Sieczka: Na pewno jest trudno biorąc pod uwagę, że jakąś formę się zbudowało na te dwa tygodnie, na te pierwsze spotkania. Już jakoś fajnie się to zazębiało. Z dziewczynami, które później dojechały też już fajnie wyglądała ta współpraca. Teraz można powiedzieć, że trzeba zrobić jeden krok w tył. Na szczęście mamy dobrych trenerów. Trener od przygotowania fizycznego jest osobą na właściwym stanowisku i przygotowuje nam bardzo fajny program, po którym fajnie się czujemy.
- Pod koniec listopada zacznie się dla was "jazda bez trzymanki". Będziecie grały ligę, Ligę Mistrzyń. Nie będziecie miały zbytnio czasu na treningi, nie mówiąc już o odpoczynku.
Ewelina Sieczka: Zgadza się. Można powiedzieć, że będzie lekki młyn. Większość czasu będziemy kojarzyć z autokarem lub samolotem. Praca na treningach nam gdzieś ucieknie, trochę jednostek treningowych nam wypadnie.
- Nie będziecie miały czasu na zgrywanie się, a przecież kilka nowych zawodniczek doszło.
Ewelina Sieczka: To prawda. To będzie na pewno trudny okres. Mam nadzieję, że sobie z tym poradzimy. Trener na pewno ma już jakiś plan opracowany. Pokładam nadzieję w trenerze, że to wszystko poukłada i nasz zespół będzie się bardzo dobrze prezentował.
- Można powiedzieć, że będziecie się zgrywały w boju...
Ewelina Sieczka: Tak niestety będziemy musiały zrobić.
- Patrząc na statystyki jesteście... najgorszym zespołem w PlusLidze Kobiet pod względem zdobytych punktów. To wynika z tego, że gracie najmniej setów. Można powiedzieć, że jesteście – szybkie i efektywne.
Ewelina Sieczka: Co do statystyk jestem średnio nastawiona. Na pewno dają fajny obraz są pomocne. Wychodzą czasami takie rzeczy, że inaczej jest w statystykach, a inaczej w rzeczywistości. W zdobytych punktach jesteśmy ostatnie, a w tabeli pierwsze. Statystyki trzeba traktować z przymrużeniem oka. Najwięcej punktów zdobywa zawodniczka, która dostaje najwięcej piłek, jest liderką drużyny. U nas jest tak, że rozgrywająca stara się po równo obdzielać piłkami wszystkie zawodniczki.
- Nawiązując jeszcze do statystyk. Jesteś jedną z najlepszych zawodniczek pod względem zagrywki, liczby asów serwisowych. Drużynowo jesteście zdecydowanie najlepsze jeśli chodzi o punkty zdobyte bezpośrednio zagrywką.
Ewelina Sieczka: To bardzo fajna sprawa. Liga od dłuższego czasu pokazuje, że kto zagrywa ten wygrywa. To się sprawdza praktycznie w każdym meczu. Zespoły w przyjęciu mają ogromną ilość problemów. Albo ta zagrywka jest rzeczywiście taka dobra, albo tak słabe jest przyjęcie.
- Po finale ubiegłego sezonu mówiłaś, że masz jeszcze wiele miejsc do poznania w Trójmieście. Był czas, żeby to nadrobić?
Ewelina Sieczka: Trochę czasu na zwiedzanie mam. Wszystkiego jeszcze nie ogarnęłam. Każdą wolną chwilę staram się wykorzystać na dłuższy spacer, pojechanie gdzieś z narzeczonym, zwiedzenie czegoś. Dobrze korzystam z tego wolnego, które mamy.
- Informacja o narzeczonym na pewno zasmuci twoich licznych fanów, których masz od samego początku pobytu w Trójmieście. Na trybunach nie widać takich kibiców innych zawodniczek, jacy od początku dopingują ciebie ze specjalnym transparentem.
Ewelina Sieczka: Z kibicami to bardzo miłe. Jak pierwszy raz zobaczyłem tą grupę kibiców byłam zaskoczona. Potem dzwonili do mnie znajomi i rodzina, którzy oglądali mecz w telewizji i pytali kto to tam siedział. Czy to może mój narzeczony, czy jacyś koledzy przyszli. To byli, na tamtą chwilę, kompletnie dla mnie obcy ludzie. Było mi strasznie miło. Nie powiem łezka zakręciła się w oku, bo to jest naprawdę coś miłego. Tym bardziej, że się nie spodziewała, bo szans na granie w poprzednim sezonie było mniej, a jednak przychodzili z tym transparentem na każdy mecz. Jestem przeszczęśliwa, że mam takich fanów.
- Mając tak oddanych fanów gra się chyba przyjemniej?
Ewelina Sieczka: Na pewno. Pierwszy raz jak ich zobaczyłam to byłam w głębokim szoku. Potem pomyślałam – "O fajnie". Teraz po każdym meczu staram się im pomachać. Oni mi też zawsze pomachają. Wiem, że mocno mi kibicują czy jest dobrze czy jest źle. Tak jak wszyscy kibice w Trójmieście, co rzadko zdarza się spotyka, bo muszę powiedzieć, że w innych klubach potrafią wygwizdać gdy się przegrywa. Nasi kibice, czym jestem zdumiona, czy idzie nam lepiej czy gorzej, cały czas dopingują nas tak samo i motywują. To jest wspaniałe.
- Jesteś rozpoznawana na ulicach Trójmiasta czy może spokojnie przejść się nie będąc zaczepianą przez fanów?
Ewelina Sieczka: Spokojnie. Trójmiasto jest tak duże, że nie ma takiej obawy (śmiech). To nie to co Dąbrowa Górnicza, gdzie każdy znał każdego.Większość Dąbrowy przychodzi na mecze. Tutaj jednak jest dużo większe miasto. Ale zdarzają się miłe akcenty, ktoś pozna i powie miłe słowo.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
fot. Maciej Kostun
- 09/11/2011 18:17 - Miesiąc prawdy Trefla
- 09/11/2011 18:12 - GLPS: Maciej Spyra Show
- 09/11/2011 18:09 - Ulatowski przejmuje stery
- 09/11/2011 17:28 - Jonasson piewszym kontraktem na nowy sezon
- 08/11/2011 20:51 - Świderski - kolejny kandydat do Wybrzeża
- 08/11/2011 10:41 - Kafarski poza Lechią
- 08/11/2011 09:35 - Kafarski zwolniony czy nie?
- 07/11/2011 17:09 - Stachyra dalej niż bliżej Gdańska
- 07/11/2011 11:40 - Sensacyjna porażka Trefla Sopot
- 07/11/2011 11:38 - Remis Arki w Poznaniu