Lechia nie zagrała najgorszego meczu, ale znów na własne życzenie nie zdobyła trzech punktów. Gdyby zawodnicy byli skuteczniejsi, to nawet potworne błędy indywidualne i wielbłąd sędziego w końcówce, nie odebrały im zwycięstwa. A tak, trzeba się zadowolić wynikiem 2:2. Na pewno jednak ten mecz jest dobrym prognostykiem na przyszłość, bo widać, że po ostatnich porażkach zawodnicy nie zamierzają się poddać.
* * *
Górnik: Steinbors, Sadzawicki, Szeweluchin, Magiera, Gergel (85 Kurzawa), Sobolewski, Danch, Kosznik, Jeż, (65 Plizga) Madej, Łuczak
Lechia: Bąk, Pietrowski, Valente, Janicki, Leković, Makuszewski, Borysiuk, Łukasik ('89 Dźwigała), Vranješ (75 Wiśniewski), Grzelczak (63 Pawłowski), Čolak
Bramki: Magiera (30), Łuczak (79) – Čolak (47, 64)
* * *
Oba zespoły przystępowały do meczu z zupełnie innych nastrojach. Górnik wygrał ostatni mecz w lidze oraz przeszedł dalej w Pucharze Polski, Lechia natomiast notuje równię pochyłą. Jasne więc było, która z drużyn zagra pod większą presją. O tym, że gdańszczanie przyjechali do Zabrza po trzy punkty można było wnioskować po dość ofensywnym ustawieniu, jakie delegowali do boju trenerzy Unton i Kalkowski. Na uwagę zasługiwało wystawienie od pierwszych minut Piotra Grzelczaka oraz przesunięcie Stojana Vranješa na pozycję rozgrywającego, co wyszło mu na dobre, dawno nie widzieliśmy tak aktywnego Bośniaka.
Początek meczu był szarpany. Żadna ze stron nie potrafiła wejść w odpowiedni rytm. Pierwszą niezłą akcję przeprowadził w 6. minucie Ariel Borysiuk, który przechwycił piłkę i uderzał zza pola karnego. Niestety, w środek bramki przez co Steinbors miał ułatwione zadanie. Trzy minuty później z dystansu uderzał Makuszewski, ale znów bez problemów piłkę złapał golkiper Górnika. Gospodarze natomiast starali się przede wszystkim grać z kontrataku, ale też sprawiali wrażenie zespołu nieco lepiej poukładanego. Pierwsze minuty w wykonaniu biało-zielonych nie wyglądały najgorzej, zwłaszcza kiedy spojrzymy na to, co się dzieje wokół drużyny. Pod bramką Steinborsa zagotowało się w 14. minucie, kiedy najpierw strzał głową Vranješa wybito na rzut rożny, a chwilę później po samym rzucie rożnym. Zabrzanie wyszli jednak z opresji obronną ręką.
Kilka minut później świetnego dośrodkowania Łukasika nie wykorzystał Čolak, który niepilnowany posłał piłkę nad poprzeczką. Pomysł miał dobry, ale wykonanie już niedokładne. Skoro nie szło w polu karnym, lechiści postanowili ponownie spróbować spoza szesnastki. Tym razem strzał Vranješa sprawił Steinborsowi większe problemy, ale udało mu się sparować piłkę poza linię końcową. Na bramkę gospodarzy co chwilę pędziła akcja gdańszczan. Wciąż jednak brakowało wykończenia. To mogło denerwować, bo wiadomo jak to się kończyło w ostatnich meczach. Pierwsze ostrzeżenie padło w 26. minucie, ale na szczęście z bliskiej odległości były lechista, Rafał Kosznik, zamiast strzelać tylko podał piłkę Bąkowi. Niestety, w 30. minucie Mateusz Bąk fatalnie interweniował po strzale Mariusza Magiery i praktycznie sam wbił sobie piłkę do bramki. Sytuacja identyczna, jak w kilku ostatnich meczach – niedokładność i brak skuteczności mszczą się bramką z niczego.
Po tym „gongu” Lechia długo nie mogła się pozbierać, co chcieli wykorzystać gracze Górnika. Na szczęście byli równie nieskuteczni jak goście z Gdańska. Lechiści obudzili się w 39. minucie, kiedy dobrą dwójkową akcję przeprowadzili Čolak z Vranješem, ale znów skończyło się jedynie na strachu obrońców Górnika. Minutę później fantastyczną akcję prawym skrzydłem przeprowadził Makuszewski, który najpierw ograł Magierę, później dośrodkował do Vranješa, który niepilnowany zamiast uderzać swoją lepszą lewą nogą, przestrzelił prawą.
Lechia zaczęła drugą część spotkania idealnie. Z rzutu rożnego dośrodkował Makuszewski, a piłkę do siatki, upadając już na murawę, skierował Antonio Čolak. Dzięki temu w 47. minucie mieliśmy w Zabrzu remis. W końcu swoją niezłą grę gdańszczanie potrafili udokumentować bramką. Przede wszystkim jednak podopieczni Untona i Kalkowskiego grali w tym meczu mądrze. Żeby tylko ta mądrość jeszcze przekładała się na dokładność... W 55. minucie po dwóch strzałach Vranješa, Steinbors popisał się interwencją meczu. Bośniak chyba najbardziej w tym spotkaniu zasługiwał na trafienie, ale Łotysz nie chciał wpuścić jego strzałów do siatki. Dwie minuty później za błąd z 30. minuty zrehabilitował się Bąk, który fantastycznie obronił strzał Łuczaka. Mecz zaczął się toczyć w dość wyrównanym tempie, jednak to wciąż Lechia sprawiała lepsze wrażenie. Potwierdziła to w 64. minucie. Najpierw świetnie jednego z obrońców ograł Vranješ, wbiegł w pole karne i dograł do Čolaka, który najpierw ośmieszył Szeweluchina, a chwilę później pewnym strzałem w krótki róg pokonał Steinborsa.
W 70. minucie mogło być 2:2, wszystko przez niezdecydowanie obrońców Lechii, którzy pozwolili zabrzanom zrobić tiki-takę we własnym polu karnym. Piłka ostatecznie wpadła do siatki, ale po strzale ze spalonego. Był to moment, kiedy gdańszczanie mocno się pogubili. Próbował to wykorzystać Górnik, ale limit szczęścia wykorzystali chyba przy bramce na 1:0. Niestety, to szczęście dopisało w 79. minucie, kiedy nie powinno być rzutu rożnego dla gospodarzy. Sędzia, który był kilka metrów od akcji postanowił go jednak podyktować, przez co Łuczak skierował piłkę do bramki. Inna sprawa, że po raz kolejny nie popisali się przy tej akcji obrońcy i Mateusz Bąk. Trudno jest wygrywać mecze kiedy każde dośrodkowanie może skończyć się stratą bramki. W 85. minucie blisko szczęścia był Wiśniewski, ale mający święto konia Steinbors po raz kolejny był na posterunku. Szkoda, że trenerzy zdecydowali zdjąć z boiska Stojana Vranješa, który był motorem napędowym większości akcji Lechii.
Do końca obraz i wynik meczu nie uległy już zmianie. Mimo niezłej gry Lechia tylko remisuje w Zabrzu z Górnikiem. O wyniku zdecydowały błędy indywidualne zawodników i sędziego oraz ponowna niedokładność graczy z Gdańska, którzy mogli strzelić przynajmniej dwa razy więcej bramek. Na plus na pewno zasługuje fakt, że Lechia w końcu zagrała pełny mecz na równym poziomie oraz to, że w końcu widać, że zawodnicy zaczynają stanowić drużynę.
Patryk Gochniewski
- 02/10/2014 10:35 - Koszulki spinające historię
- 01/10/2014 20:02 - Medale, mecze, punkty czyli "Atomowe" statystyki
- 29/09/2014 19:19 - Wszyscy są zwycięzcami - GALERIA
- 29/09/2014 16:13 - Hajto? To może się udać
- 28/09/2014 18:31 - Z przodu dobrze, z tyłu źle, czyli oceniamy Lechię za mecz z Górnikiem
- 28/09/2014 14:39 - PGE Atom Trefl z drugą wygraną w Szamotułach
- 27/09/2014 19:48 - "Atomówki" pokonały "Mineralne" - wynik
- 27/09/2014 16:46 - Rosner nową zawodniczką PGE Atomu Trefla
- 26/09/2014 20:50 - Nowe boiska dla gdańskich szkół
- 26/09/2014 20:28 - Smocze łodzie na Motławie