Sławomir Peszko, obok Jakuba Wawrzyniaka drugi reprezentant Lechii Gdańsk na Euro we Francji, wspomina kilka kluczowych zdarzeń z turnieju. O Kubie Błaszczykowskim, memach i ocenie własnych występów ze skrzydłowym kadry narodowej rozmawia Patryk Gochniewski
- Jakie jest twoje pierwsze wspomnienie po Euro? Był żal?
Sławomir Peszko: Na pewno po ostatnim gwizdku w meczu z Portugalią było widać wśród drużyny rozgoryczenie, były spuszczone głowy. Że czemu ten turniej już się kończy? Skoro tak dobrze wyglądaliśmy i nie przegraliśmy meczu. Ale już po przyjeździe do Polski, kiedy zobaczyliśmy jak nas przywitali kibice, jak nas wspierali, doszło do nas, że oni to docenili. Dla nich wydawało się to wystarczające.
- No tak, w końcu to nie tylko najlepszy wynik reprezentacji na Euro, ale także w najnowszej historii. Jednak jaka była wasza reakcja, kiedy Kuba Błaszczykowski nie strzelił karnego?
Sławomir Peszko: Nikt się tego nie spodziewał. Kuba był przecież w tak dobrej formie, że kiedy trzech poprzednich zawodników strzeliło, to on szedł praktycznie na pewniaka. Tym bardziej, że wcześniej strzelił dwie bramki, karnego, był liderem pomocy. Ale no co...
- No zdarza się!
Sławomir Peszko: No właśnie. Taka jest piłka. W końcu nie tacy jak on nie strzelali karnych. Messi przecież ostatnio też w finale Copa America nie trafił. Ale nikt nie miał do Kuby pretensji. Każdy go wspierał na duchu, to był jego dobry turniej.
- Jednak porażka po karnych to chyba najgorsza sprawa w piłce.
Sławomir Peszko: Tak. Gdybyśmy przegrali 0:2 czy 0:3, to byśmy od razu wiedzieli, że byliśmy gorsi i musimy wracać. Tym bardziej, że czuliśmy się mocni po tych pierwszych karnych ze Szwajcarią.
- Po odpadnięciu z ćwierćfinału przez media, zwłaszcza internet, przetoczyła się dyskusja czy ten karny Kuby powinien być powtórzony. Jak to wyglądało z waszej perspektywy?
Sławomir Peszko: Nie, nie... Takich karnych jest przecież pełno. Większość bramkarzy robi krok do przodu. Także to tylko domysły. Już po wszystkim, czasu się nie wróci, więc nie ma co roztrząsać tej sprawy.
- Udało ci się wywalczyć miejsce w kadrze na Euro. Jak byś siebie ocenił? Te kilkadziesiąt minut, które dostałeś.
Sławomir Peszko: Ja to rozpatruję inaczej. Wróciłem do Gdańska, do Polski w ogóle, z Niemiec i moim celem było wypracowanie sobie tego miejsca, dojście do formy. Ale z początku ani moja forma, ani Lechii nie była najlepsza. Przyszedł trener von Heesen i nasza współpraca nie układała się najlepiej.
- Od wiosny jednak było lepiej.
Sławomir Peszko: Wszystkie mecze rozgrywałem praktycznie w pełnym wymiarze czasowym i kiedy wydawało się, że jestem już skreślony z listy, to trener mnie zauważył, docenił. No i pojechałem. Zagrałem w trzech meczach tyle, ile mi było dane, ale też trzeba zauważyć, że skrzydła były bardzo mocne. Bo i Kuba, i „Grosik” świetnie grali. Nie mogłem narzekać. Wchodziłem i realizowałem założenia trenera tak, jak umiałem najlepiej.
- Nie mogę nie zapytać o gify i memy, które pojawiły się w internecie.
Sławomir Peszko: Arłamów? (śmiech)
- Tak. Arłamów i twój faul w meczu z Niemcami. O co wtedy chodziło? Dlaczego zmiana została przesunięta i co krzyczałeś do sędziego?
Sławomir Peszko: (śmiech) Dostałem założenia prawego skrzydłowego, a wchodziłem jako jedenastka, czyli na lewe. Więc trochę nieporozumienie wyszło, musiałem się cofnąć i dopytać o szczegóły taktyczne. Po prostu nie mogło być niedomówień i niespodzianek. A w drugiej sytuacji, z Mesutem Özilem, powiedziałem „no panowie, on wpadł na mnie” (śmiech).
- Ale po tym faulu nie miałeś obawy, że może to zagrozić dobremu wynikowi? To była końcówka meczu.
Sławomir Peszko: Nie, nie... To znaczy ok, to była końcówka, jakaś nerwowość. Ale czasem też łatwiej ustawić się w bloku obronnym, przygotować na dośrodkowanie niż próbować wyprowadzić piłkę, źle wybić i narazić się na ostrą wrzutkę. Trener mnie pochwalił za ten mecz, że miałem kilka dobrych przechwytów, także nie mogę sobie teraz niczego zarzucić.
- Pytam, bo to w końcu byli Niemcy, a wiesz jak oni lubią strzelać w końcówkach.
Sławomir Peszko: No tak, faktycznie niektórzy mogli drżeć, ale nasza defensywa grała tak dobrze, że mogliśmy spokojnie z poziomu murawy podchodzić do wszystkich wydarzeń.
- Kończąc już, bo musisz lecieć na trening. Czuliście się bezpiecznie we Francji? W końcu było dużo obaw o ten aspekt Euro.
Sławomir Peszko: Tak, było bezpiecznie. Nie odczuwaliśmy kompletnie tych wydarzeń, które rozgrywały się wcześniej w kraju. W samolocie, na lotnisku czy hotelu wszystko było w jak najlepszym porządku. Na każdym kroku było spokojnie.
fot. lechia.pl
- 25/07/2016 21:10 - Wiele do poprawy - oceny lechistów po meczu z Łęczną
- 25/07/2016 18:01 - Wymęczone 2:1, ale wyjazdowe zwycięstwo w końcu zaliczone
- 25/07/2016 07:50 - Sukcesy gdańskich miniżużlowców
- 23/07/2016 07:34 - Nie może być kolejnej wpadki
- 21/07/2016 17:57 - Schulz: Nie zagram na rozegraniu
- 20/07/2016 11:55 - Energa Maraton Solidarności wystartuje po raz 22.
- 20/07/2016 11:39 - Kontrakt Krzysztofa Jabłońskiego rozwiązany
- 19/07/2016 12:21 - Znamy obsadę PGE IMME 2016
- 18/07/2016 18:32 - Lotos Trefl 1 sierpnia zaczyna przygotowania do sezonu
- 15/07/2016 19:27 - Ospała Lechia dostała lekcję od beniaminka - oceny piłkarzy po meczu w Płocku