Rozmowa z Mirosławem Jabłońskim, zawodnikiem Wybrzeża w latach 2004-2005
- Po ostatnich dwóch sezonach nie masz dość żużla?
Mirosław Jabłoński: Szczerze mówiąc bardzo. Takie czasy, że nie wiadomo kogo co czeka. Jeździ się dla klubu, a potem nie ma się za to płacone - to nie jest przyjemne. Patrząc pod kątem jakiegokolwiek sportu czy zawodu każdy czułby się zniesmaczony i zniechęcony do tego co robi po takim czymś.
- W sezonie 2013 miałeś rzadko okazję do startów i chciałeś odejść z Częstochowy, ale przekonano cię, żebyś został. To nie była dobra decyzja.
Mirosław Jabłoński: Z perspektywy czasu trzeba powiedzieć, że to była zła decyzja. Na błędach człowiek się uczy. Mam nadzieję, że takich błędów będę popełniał w swoim życiu jak najmniej.
- W trakcie sezonu nie narzekałeś, byłeś na każde wezwanie częstochowskiego klubu. Pokazałeś, że jesteś na dobre i na złe z klubem. Niestety nie doceniono tego.
Mirosław Jabłoński: To pokazuje niestety, że nie warto "przelewać krwi" za klub, bo można słono za to zapłacić tak jak jest w moim przypadku. Następnym razem głęboko zastanowię się przed przyjazdem na mecz gdy nie będę miał płacone tak długo.
- Były moment gdy myślałeś żeby całkowicie rzucić żużel?
Mirosław Jabłoński: Przyznaję, że były chwile gdy chciałem rzucić żużel. Trudno jednak zrezygnować z czegoś co się kocha.
- Przejdźmy do przyjemniejszych tematów. 10 lat temu w zupełnie innym nastroju, w spokoju zaczynałeś przygotowania do pierwszego sezonu w Wybrzeżu. Jak wspominasz tamte czasy?
Mirosław Jabłoński: Muszę przyznać, że czasy występów w Gdańsku bardzo dobrze pamiętam. Okres startów w Gdańsku zawsze będę mile wspominał. Współpracowałem z ludźmi, z którymi warto było współpracować, w sensie wylewać poty na treningach i starać się osiągnąć jakiś zadowalający rezultat.
- Spędziłeś w Gdańsku dwa sezony, ale gdyby nie zawirowania wokół klubu zostałbyś dłużej.
Mirosław Jabłoński: Sytuacja była taka, że miałem podpisany kontrakt na sezon 2006, ale sytuacja potoczyła się jak potoczyła. Gdańszczanie wystartowali w lidze, ale wszystko ważyło się do ostatniej minuty licencyjnej. Nie mogłem tak długo czekać. Miałem inne oferty i nie zostałem w Gdańsku. Czy żałuję, że nie zostałem w Gdańsku? Ciężko teraz powiedzieć. Potoczyło się tak jak się potoczyło i nie ma co gdybać.
- Bardzo miło wspominasz Gdańsk co widać gdy jeździsz przeciwko gdańskiej drużynie zawsze podchodzisz do sektora gdańskich kibiców i dziękujesz im za doping. Kibice również miło cię wspominają.
- Gdańskich kibiców wspominam bardzo dobrze, bo po przejściu do Gdańska po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim, że jeździli za nami. Pomijając sezon 2004 w którym wygrywaliśmy wszystko w pierwszej lidze, byli z nami również w sezonie 2005 gdy nie wiodło się nam w ekstralidze, a jeździli na każde zawody i w każdym meczu nas dopingowali. Nawet po przegranych meczach starali się podnosić nas na duchu, a nie dołować czy wyzywać za to, że nie wszystko wychodziło jakbyśmy chcieli. Dlatego wspominam gdańskich kibiców bardzo, bardzo dobrze. Mam nadzieję, że oni mnie też tak wspominają.
- Miałeś swój udział w ostatnim dużym sukcesie gdańskiej drużyny czyli utrzymaniu się w ekstralidze w 2005 roku.
Mirosław Jabłoński: Każdy wtedy dołożył jakąś cegiełkę. Jako drużyna podołaliśmy zadaniu jakim było utrzymanie. Szkoda potoczyło się niekorzystnie i gdański zespół musiał zaczynać wszystko od nowa, do drugiej ligi, gdy mógł spokojnie jechać w ekstralidze.
- W okresie zimowym w ramach przygotowań do sezonu grasz w hokeja. Co jeszcze robisz gdy masz wolny czas?
Mirosław Jabłoński: Hokej na lodzie to zawsze była moja pasja. Teraz gdy pogoda jest taka bardziej jesienna niż zimowa lubię pośmigać na motocrossie. Nie ukrywa, że to moja drugie hobby. Poza tym wolny czas poświęcam dorastającym dzieciakom.
- Święta Bożego Narodzenia są chyba szczególnie ważne dla żużlowców, bo mogą je w spokoju spędzić z rodziną. W Wielkanoc zazwyczaj macie mecze ligowe.
Mirosław Jabłoński: Przyzwyczaiłem się do tego, że gdy inni odpoczywają albo się bawią wtedy żużlowcy pracują. Moja rodzina też do tego przywykła. Staramy się ten czas nadrabiać, wykorzystywać w dobry sposób, w każdym nadarzającym się momencie. Bardzo się cieszę na nadchodzący czas. Będę starał się nadrobić jak najwięcej rodzinnych zaległości.
- Chyba trochę szkoda, że ostatnio święta Bożego Narodzenia tracą trochę uroku przez brak śniegu. Białe święta miały swój klimat.
Mirosław Jabłoński: Zgadzam się z tym. Nie ukrywam, że w okresie świąt trochę tego śniegu brakuje. Kiedy na dworze taka plucha to nie czuć tego klimatu. Rodzina atmosfera potrafi jednak dużo zrekompensować.
- Kupiłeś już prezenty?
Mirosław Jabłoński: W dziewięćdziesięciu procentach prezenty mam zrobione. Zostało jeszcze pakowanie.
- Co ty chciałbyś dostać?
Mirosław Jabłoński: Życzyłbym sobie wiadro zdrowia na przyszły sezon. (śmiech)
- Co chciałbyś przekazać gdańskim kibicom?
Mirosław Jabłoński: Chciałbym życzyć zdrowych, spokojnych świąt i szczęśliwego Nowego Roku dla wszystkich życiowo. Pod kątem żużla spokoju i wyjścia z dołka, bo niewątpliwie gdański, tak jak i częstochowski, żużel znalazł się w głębokim dołku. Trzymam kciuki za to, aby gdańscy i częstochowscy kibice mogli się cieszyć z żużla na wysokim poziomie, bo na to naprawdę zasługują.
Rozmawiał Tomasz Łunkiewicz
fot. Sławomir Żylak
- 03/01/2015 14:46 - Wawrzyniak prawie w Lechii, Mila wciąż w Śląsku
- 28/12/2014 15:31 - PGE Atom Trefl - Pałac LIVE: 3:1 - 25:17, 25:18, 23:25, 25:20
- 22/12/2014 15:42 - PGE Atom Trefl - KSZO Ostrowiec LIVE: 3:1 - 25:14, 26:24, 23:25, 25:17
- 21/12/2014 23:22 - Lorenzo Micelli: Zespołem jest cały klub nie tylko zawodniczki i trenerzy
- 21/12/2014 23:06 - Andrea Anastasi: Obecna siatkówka podoba mi się bardziej
- 21/12/2014 19:24 - „Bobo” Kaczmarek: W każdym zespole musi być zachowany balans
- 20/12/2014 15:17 - Roszady kadrowe w PGE Atom Trefl
- 20/12/2014 15:09 - Marek Wróbel przeszedł z MH Automatyka Stoczniowiec 2014 do Cracovii
- 20/12/2014 14:18 - Mandziara prezesem zarządu Lechii
- 20/12/2014 14:10 - Kibice PGE Atomu Trefla zapraszają na wyjazd na mecz Chemikiem