Na inaugurację sezon żużlowego Lotos Wybrzeże przegrał na swoim torze ze Startem Gniezno 37:52. Co mieli do powiedzenia przedstawiciele obu ekip?
Galeria zdjęć z meczu - http://www.wybrzeze24.pl/galerie?func=viewcategory&catid=125
Arkadiusz Rusiecki, prezes Startu Gniezno: Spodziewałem się, że będzie to wyrównany mecz. Raczej powinienem powiedzieć, że marzyłem, aby to był to wyrównany mecz mając w pamięci ubiegłoroczne spotkania na gdańskim torze i porażkę na jesieni ubiegłego roku. W naszej drużynie zmieniło się kilka kluczowych nazwisk w zespole i to dawało nam nadzieje, że oblicze tego spotkania będzie nieco inne. Tak się stało. Gdańszczanie będą silną drużyną, jestem o tym przekonany. To jest dopiero pierwsze spotkanie i to jest ich wpadka. Śmiem twierdzić, że niewiele drużyn wyjedzie stąd z punktami. Jak dojdzie do tego zespołu Ward i wjadą się Gafurow i Stachyra to będzie naprawdę silny zespół. Mimo tego, że dziś stracili punkty dla mnie wciąż pozostają faworytem do awansu. Kluczem do zwycięstwa był dziś jazda wszystkich zawodników. Byliśmy równym zespołem i nawet to "oczko" z bonusem Michała Szczepaniak jest na wagę złota, mimo, że jest on dziś niemalże zdruzgotany. Każdy w naszej drużynie dołożył cegiełkę do wygranej. Zwycięża zespół, tak jak zespół przegrywa. Bracia Jabłońscy udowodnili, że gdański tor jest jednym z ich ulubionych. Przed meczem były spore obawy związane choćby z występem Krzysztofa Jabłońskiego, który miał trudny początek sezonu. Nie najlepiej wiodło mu się w sparingach i wkradła się w jego szeregi nerwowość. Sam nie do końca wiedział gdzie tkwi przyczyna słabszej dyspozycji. Nie wywoływaliśmy na nim sztucznej presji. Wiedzieliśmy, ze Gdańsk to jest tor na którym może nam udowodnić, ze będzie dobrze. I udowodnił. Ja mogę się cieszyć. Bo jeśli Krzysztof Jabłoński miał być naszym najsłabszym zawodnikiem to nie trzeba nic więcej dodawać. Zwycięstwo na wyjeździe zwycięstwo zawsze smakuje znakomicie. Zwłaszcza jak się to czyni na torze jednego z pretendentów do awansu. To jest tylko i aż pierwszy krok. Cieszmy się i rozkoszujmy tym zwycięstwem, ale pamiętajmy, że przed nami jeszcze bardzo długi sezon.
Stanisław Chomski, trener Lotosu Wybrzeże: Można powiedzieć, że jechaliśmy w dwa i pół zawodnika. Ci którzy w ubiegłym roku brylowali - Gafurow i Stachyra - nie potrafili sobie poradzić. Decydujące znaczenie miały cztery pierwsze wyścigi. Dwa biegi, w których wychodzimy na 5:1 i tracimy drugie pozycje i jeszcze defekt Magnusa. To wszystko spowodowało, że szybko musiałem sięgać po rezerwy taktyczne, które nie przynosiły efektu. Po raz pierwszy jeździliśmy w takich warunkach, bo do tej pory cały czas ten tor suszyliśmy. Dziś był dość mocno przesuszony, można powiedzieć "pod gnieźnian", ale to zrobiła pogoda.W głowach naszych zawodników pozostały stare ustawienia,l które dziś nie pasowały. Trudno, ale tor jest taki sam dla wszystkich. Za mało radykalnych rozwiązań zastosowaliśmy, a jak już były stosowane to przynosiły odwrotny efekt. Start był bardzo wyrównanym zespołem, który zdobywał punkty wszystkimi zawodnikami. Zdecydowanie lepiej prezentowali się ich młodzieżowcy. Był jeszcze cień nadziei, ale ostatecznym ciosem było gdy puściłem z taktycznej "Zorra", który wygrał po walce, ale Max przyjechał ostatni. Dopisało nam trochę szczęścia w biegu dwunastym. Trudno mi sobie przypomnieć mecz, w którym gospodarze nie wygrywają żadnego biegu drużynowo. Na początku gdy było przyczepniej starty były znakomite, potem było już bicie głową w mur. Czy wrócimy do sprawy Pawlickich? O to trzeba zapytać prezesa. Nie chcę mówić o zmianach na mecz w Grudziądzu. Zawodnicy dowiedzą się o tym ode mnie, a nie z prasy.
Mirosław Jabłoński, zawodnik Startu Gniezno: Można powiedzieć, ze zagrało wszystko dobrze. Nie zagrało tak jesienią gdy walczyliśmy o baraże. Gdyby tak cały sezon byłoby dobrze. Wiadomo sezon trudny nie dzielmy skóry na niedźwiedziu. To jest dopiero początek, pierwszy mecz jeszcze długa droga przed nami. Gdańscy zawodnicy to są super grajkowie i pokażą, że potrafią wygrywać z najlepszymi. Każdy mecz będzie ciężki czy u siebie czy na wyjeździe. Trzeba być skupionym i skoncentrowanym przed każdym meczem i podczas jego trwania. Tworzymy zgrany monolit. Liczę, że Michał Szczepaniak dołączy do nas i wtedy będziemy jeszcze mocniejsi.
Magnus Zetterstroem, kapitan Lotosu Wybrzeże: Chcieliśmy dziś wygrać, ale popełniliśmy sporo błędów. Pierwszy bieg gdy Mikael i Renat jechali na 5:1, potem Dawid i Paweł też stracili podwójną wygraną. Mój defekt. To nie był najlepszy początek meczu. To jest sport. Nie możemy patrzeć w tył. Musimy skupić się na tym co będzie. Może podeszliśmy do tego meczu na zbytnim luzie. Mamy bardzo silny zespół, ale to spotkanie pokazało, że pierwsza liga nie jest łatwa. Jest kilka drużyn, które będą silne. Musimy walczyć przez resztę sezonu. Dobrą stroną tej porażki jest to, że nikt nie może być pewny miejsca w składzie. Trener ma w kim wybierać. Nikt nie może być pewny, że będzie jeździł co tydzień. Według mnie potrzeba nam więcej startów. Niektórzy wyglądają bardzo sztywno na motocyklu.
- 06/04/2011 19:12 - Asseco i Trefl w półfinale Tauron Basket Ligi
- 06/04/2011 13:43 - Do Grudziądza z Jonassonem
- 05/04/2011 22:27 - Najważniejszy mecz Lechii w sezonie
- 05/04/2011 22:16 - Sensacja w Koszalinie, we Włocławku dogrywka
- 05/04/2011 12:36 - Miasto daje 2,5 miliona na realizację zadań z rozwoju sportu
- 04/04/2011 16:21 - Nie trzeba wygrywać, by stanąć na podium – podsumowanie piłkarskiego weekendu
- 03/04/2011 18:29 - Wybrzeże zawiodło na inaugurację
- 03/04/2011 17:46 - Asseco wygrywa zgodnie z planem
- 03/04/2011 17:20 - Lechia na podium
- 03/04/2011 17:08 - Trefl stracił przewagę swojego parkietu