Renault Zdunek Wybrzeże spadło z ENEA Ekstraligi. Zadecydowała o tym porażka w Częstochowie. Patrząc na przebieg meczu można żałować, że gdańszczanie nie pojechali w najsilniejszym składzie, bo mieliby duże szanse na wygraną. Niestety Leon Madsen i Thomas Jonasson wystawili kolegów i pod Jasną Górą się nie pojawili.
Ktoś mógłby powiedzieć, że jeszcze gdańszczanie nie spadli. Niby teoretycznie jest szansa na wyprzedzenie rywali, ale nawet najwięksi optymiści nie wierzą w taki scenariusz. Bo trzeba było zdobyć przynajmniej cztery punkty, przy założeniu, że Włókniarz nie zdobędzie już żadnego, w meczach z Grupa Azoty Unia Tarnów w Gdańsku i Unibaxem w Toruniu. To już nie było science fiction, ale bajka.
Od początku tygodnia gdańszczanie zapowiadali start w optymalnym składzie. Drużyna, bez Fredrika Lindgrena, spotkała się z Tadeuszem Zdunkiem i wszystkie sprawy miały zostać wyjaśnione. Nawet Thomas H. Jonasson miał pogodzić się z klubem. Tymczasem w Częstochowie zabrakło "Tomka" i Leona Madsena. Obaj domagali się pieniędzy przed meczem, chociaż były obietnice, że w przypadku wygranej w Częstochowie zawodnicy mieli dostać dodatkowe pieniądze po spotkaniu. Szwed i Duńczyk woleli "walczyć" o finanse przed spotkaniem i ostatecznie pod Jasną Górą się nie pojawili. Madsen miał do klubu przesłać zwolnienie lekarskie na... 4 dni, do wtorku.
Pod nieobecność liderów zespołu wydawało się, że gdańszczanie są skazani na porażkę i to bardzo wysoką. Tymczasem mocno osłabiona gdańska drużyna ambitnie walczyła. Głównie Artur Mroczka. Od trzeciego startu "Arczi" rządził na częstochowskim torze. Znakomite wyjścia spod taśmy, bardzo dobra jazda na dystansie i Rune Holta, Peter Kildemand byli bezradni. Jak powiedział w relacji dla częstochowskiego radia miejscowy dziennikarz "Artur Mroczka" ośmieszył częstochowian". Dorobek Mroczki mógłby być jeszcze wyższy, bo prowadził w wyścigu 15, ale upadł Kildemand, a w powtórce Michael Jepsen Jensen nie dał się po raz kolejny zaskoczyć. Za występ Artura w Częstochowie należą się mu olbrzymie brawa. Zawodnik pieniądze otrzymane z klubu przeznaczył na przygotowanie sprzętu, bo wiedział jak ważny to mecz dla gdańskiej drużyny. Trudno w tej sytuacji dziwić się rozgoryczeniu Mroczki po meczu. - Był to dla nas ostatni ważny mecz w tym sezonie i chcieliśmy walczyć o Ekstraligę - powiedział Artur Mroczka. - Zrobiłem remonty silników specjalnie na ten mecz, a koledzy nie przyjechali. Jestem z siebie zadowolony, ale drużyna nie dała rady. Myślę, że zawodnicy zagraniczni zawalili nam ten sezon. Raz jechali, raz nie, a ja jechałem w każdym meczu mimo, że też nie miałem płaconych pieniędzy. Za zwycięstwo mieliśmy obiecane dodatkowe pieniądze, ale zawodnicy zagraniczni chcieli je przed meczem. Tak to jest, że obcokrajowcy jak nie dostaną pieniędzy to nie jadą. Pieniądze, które zarobimy i tak dostaniemy. My Polacy zawsze jedziemy, bo jeździmy u siebie. Trzeba się nad tym zastanowić. Na spotkaniu, które były po poprzednim meczu wszyscy wiedzieli jaka jest sytuacja, jakie pieniądze i kiedy wpłyną do klubu. Wszyscy potwierdzili, że pojadą w Częstochowie. A dziś wyszło jak wyszło.
Artur Mroczka po raz kolejny pokazał, że walczy dla drużyny. Przed spotkaniem gdy z nim rozmawialiśmy, obecny był jeszcze jeden dziennikarz z Gdańska Krzysztof Klinkosz, "Arczi" powiedział, że jeśli sprawy finansowe będą uporządkowane i zostanie spłacony to chętnie zostanie w Gdańsku. Na takich zawodnikach warto budować drużynę.
W Częstochowie ponad 10 punktów zdobył Fredrik Lindgren, który słabo wychodził spod taśmy, ale był szybki na dystansie. Sporo punktów na dystansie potracił Renat Gafurow.
Gdańszczanie w pewnym momencie spotkania zbliżyli się na 8 punktów do rywali. Niestety w 10 biegu para Lindgren-Krystian Pieszczek, pojechał 50 mecz w barwach gdańskiej drużyny i wygrał 60 bieg, przegrała 1:5 i częstochowianie prowadzili różnicą 12 punktów. W dwóch kolejnych startach po pierwszym okrążeniu było 5:1 dla gdańszczan, ale ostatecznie zamiast wygrać te bieg 10:2 podopieczni Piotra Szymko przegrali je 5:7.
Do końca sezonu zostały gdańszczanom dwa mecze. Oba pewnie zostaną wysoko przegrane. Na oba nie powinni zostać powołani Madsen i Jonasson, którzy zostawili zespół w najważniejszym momencie, bo woleli walczyć o pieniądze poza torem niż na nim.
Tomasz Łunkiewicz
Inne artykuły związane z:
- 16/08/2014 11:39 - Czy Lechia znów popłynie z Wisłą?
- 15/08/2014 19:55 - XX Maraton Solidarności Gdynia-Gdańsk
- 14/08/2014 21:53 - Bardzo słaby występ Pieszczka w finale IMP
- 14/08/2014 11:02 - Znamy drabinkę 1/16 finału Pucharu Polski - Lechia jedzie do Stalowej Woli
- 13/08/2014 14:18 - Nowa środkowa w PGE Atom Trefl
- 10/08/2014 18:15 - Oceniamy lechistów za mecz z Lechem
- 10/08/2014 17:37 - Trenerzy po meczu Lechia - Lech
- 10/08/2014 15:18 - Osłabiona Lechia nie dała rady Lechowi
- 10/08/2014 12:16 - Gdańszczanie poddali mecz? Nie pojadą Madsen, Jonasson, Pieszczek?
- 09/08/2014 19:09 - KantorOnline Viperprint Włókniarz - Renault Zdunek Wybrzeże LIVE