Niedzielny mecz Lechii z Górnikiem nie tylko będzie ostatnim w tym sezonie T-Mobile Ekstraklasy, ale także jedynym, który może jeszcze coś zmienić w czołówce ligi. Po porażce z Wisłą gdańszczanie pożegnali się z szansą na podium. Pozostaje im bezpośrednia walka z zabrzanami o miejsce czwarte. Początek meczu w niedzielę o godz. 18.
Na początku tegorocznego sezonu Lechia i Górnik były sensacją rozgrywek. W pewnym momencie drużyny nawet wspólnie zasiadały na fotelu lidera. Ta sytuacja długo nie trwała. Lechia systematycznie spadała w tabeli, natomiast zespół z Zabrza (wtedy jeszcze pod wodzą Adama Nawałki) dzielnie walczył o jak najwyższą lokatę. Ale po nowym roku Górnik mocno spuścił z tonu. Jednak jesteśmy wszyscy do tego przyzwyczajeni – najpierw zdobywa tyle punktów, żeby spokojnie zapewnić sobie ligowy byt, później duży spadek formy i na koniec sezonu gra kratkę.
Niedzielny mecz w Zabrzu będzie dla obu drużyn walką jedynie o prestiż. O to, która z nich zajmie miejsce tuż za podium. Jeśli Lechia chce to osiągnąć, musi wygrać. Jednak nie będzie to łatwa sprawa. Na dziesięć spotkań od powrotu biało-zielonych do ekstraklasy, wygrali tylko trzykrotnie. Chyba najbardziej pamiętny mecz to ten przy Traugutta, kiedy podopieczni Tomasza Kafarskiego rozgromili zabrzan aż 5:1. A mogli jeszcze wyżej, gdyby byli skuteczniejsi. W tym sezonie dwukrotnie był podział punktów. Po niezłych meczach zresztą. Ale w całej historii Lechia jest jedynie tłem dla Górnika. Na trzydzieści dwa spotkania na najwyższym szczeblu bilans wygląda następująco – siedem zwycięstw gdańszczan, osiem remisów i aż siedemnaście razy górą był Górnik. Poza tym trzeba przypomnieć, że śląskie drużyny ogólnie nie leżą lechistom.
Po środowym meczu z osłabioną Wisłą, widać że z Lechii uszło już prawie całe powietrze. Niby jest pomysł, niby jest czasowe zaangażowanie, jednak brakuje sił, żeby wygrywać. Kiedy podopieczni Ricardo Moniza w świetnym stylu odprawili z kwitkiem Lecha Poznań, wydawało się, że są najlepszym kandydatem do brązowego medalu i Ligi Europy. Ale to był chyba ostatni oddech, który byli w stanie z siebie wykrzesać zawodnicy. W meczach z Zawiszą i Wisłą byli tłem tamtej drużyny. Mimo wyraźnej momentami przewagi nie potrafili zdobyć decydującego trafienia.
I tak marzenia o europejskich pucharach zostały rozwiane równie szybko, jak powstały. Oczywiście, to był dobry impuls dla zespołu. Żeby wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i ambicji. Należy jednak powiedzieć, że po raz pierwszy polscy gracze musieli rozegrać tak dużą liczbę spotkań w jednym sezonie. To musiało się odbić na formie i kondycji. Zwłaszcza młodszych zawodników.
Nie można jednak w żadnym wypadku ganić Lechii za ten sezon. Kiedy już się wydawało, że widmo walki o utrzymanie jest coraz bardziej realne, stanęli na wysokości zadania. Z dużym wkładem Ricardo Moniza, co też trzeba podkreślić. Awansowali do grupy mistrzowskiej i jak równy z równym walczyli z najlepszymi. Czasem nie sprzyjało im szczęście, czasem sędzia nawalił, czasem sami zawodnicy zawodzili. Jednak wciąż są w czołówce ekstraklasy, mają szansę na czwarte miejsce, najwyższe od momentu powrotu do elity. Za to trzeba im podziękować i liczyć na to, że na kolejny sezon zostanie zbudowany jeszcze solidniejszy skład, który spokojnie będzie mógł się skupić na tworzeniu nowej historii klubu.
Patryk Gochniewski
- 01/06/2014 20:22 - Oceny piłkarzy Lechii po meczu w Zabrzu
- 01/06/2014 18:57 - Lechia wygrywa z Górnikiem i zajmuje najwyższe od 58 lat miejsce w ekstraklasie
- 01/06/2014 16:57 - Koniec nadziei? Renault Zdunek Wybrzeże rozbite we Wrocławiu
- 01/06/2014 10:42 - Zaroślińska wzmacnia Atom Trefl
- 01/06/2014 08:02 - Podtrzymać szanse na utrzymanie
- 30/05/2014 20:11 - Bartelik: Pozytywnie oceniam skład, który grał z Brazylią
- 29/05/2014 16:08 - Rusek odchodzi z Lotosu Trefla
- 29/05/2014 11:28 - Kaczorowska trzeci sezon w Atomie Treflu
- 28/05/2014 21:13 - Oceny piłkarzy Lechii po meczu z Wisłą
- 28/05/2014 20:47 - Trenerski dwugłos po meczu Lechia - Wisła