- W lipcu tego roku nie sądziłem, że w ciągu kilku miesięcy możemy upaść tak nisko jak upadliśmy. Nie jest to dno, ale 12. miejsce w ligowej tabeli to nie jest również szczyt naszych możliwości - podsumował grę Lechii Gdańsk w rundzie jesiennej sezonu 2011/2012, prezes biało-zielonych Maciej Turnowiecki. Teraz w Gdańsku rozpoczęło się poszukiwanie winnych takiego stanu rzeczy.
Organizacyjne zagrało, sportowo już nie
W poniedziałek prezes Turnowiecki podsumował na specjalnej konferencji prasowej postawę gdańskiego zespołu w pierwszej części sezonu. Trudno jednak o wysokie oceny występów naszego klubu, wszak ten po 17. kolejkach T-Mobile Ekstraklasy z 17 punktami na koncie zajmuje dopiero 12. miejsce w tabeli i wiosną czeka go ciężka walka o utrzymanie. A przecież cele na ten sezon były zgoła odmienne - Lechia miała walczyć o miejsce w pierwszej trójce, dające prawo gry w europejskich pucharach. Rzeczywistość jednak bardzo szybko i boleśnie zweryfikowała mocarstwowe plany biało-zielonych. Zasadnicze pytanie zatem brzmi kto jest w głównej mierze odpowiedzialny za ten stan rzeczy? Trener Tomasz Kafarski czy już jego następca Rafał Ulatowski? Piłkarze czy może jednak bardziej zarząd klubu?
- Musimy rozdzielić błędy szkoleniowców - zauważa Turnowiecki. W głównej mierze na postawie zespołu zaważyło przygotowanie fizyczne, co widać było we wszystkich meczach. Piłkarzom wyraźnie brakowało siły, dynamiki, a ich gra była wolna i czytelna dla rywali. Nie chciałbym wyciągać wniosków, że trener Kafarski jest głównym winowajcą, gdyż to sztab pracuje z drużyną. Poza tym bilans ostatnich spotkań nie przemawia na korzyść trenera Ulatowskiego. Prezes za nieudaną rundę ma również pretensje do piłkarzy. - Mam wrażenie, że nasza sytuacja to efekt tego, że w drużynie mamy zbyt duży dobrobyt. Mimo tego, że zawodnicy mają zagwarantowane dobre warunki, nie widać tego na boisku. Chciałbym bowiem
zaznaczyć, że sześć klubów, które są nad Lechią w tabeli, nie płaci regularnie swoim piłkarzom - przyznaje.
Prezes jednak nie miał zamiaru wytykać błędów tylko szkoleniowcom i piłkarzom, ale sam też uderzył się w pierś. W wywiadzie dla „Lechisty” tuż przed ostatnim meczem w tym roku z Jagiellonią Białystok stwierdził bowiem: - Mam pretensje do siebie, że latem wszystkie siły skupiliśmy na przygotowaniach do przejęcia stadionu, uznając, że sport w Lechii to swego rodzaju samograj. Wtedy, zapewne słusznie wydawało się, że nie możemy ponieść organizacyjnej porażki. Takie były oczekiwania wszystkich wobec władz Lechii. Tymczasem wpadliśmy w sidła- organizacyjnie wszystko zagrało, sportowo już nie.
Niezbędne wzmocnienia
Ciężko jednak, żeby sportowo zagrało, jak określił to Turnowiecki, skoro zespół latem nie został znacząco wzmocniony. A może inaczej, nikt przy Traugutta nie uważał, że Lechia potrzebuje faktycznych wzmocnień. Działacze do spółki z dyrektorem sportowym, którym przecież był także trener Kafarski uznali, że wystarczą dwa uzupełnienia składu- środkowy pomocnik w związku z kontuzją Marko Bajicia i napastnik w związku z odejściem Bedi Buvala. Ściągnięto zatem latem pomocnika Mateusza Machaja oraz dwóch atakujących- Freda Bensona i Josipa Tadicia. Machaj, póki był zdrów, nie zawodził. O Holendrze i Chorwacie już tak dobrze nie można się wypowiedzieć. Pierwszy zaledwie raz wpisał się na listę strzelców, drugi do siatki rywali nie trafił ani razu. Błędem oczywiście byłoby zrzucać winę tylko na nich, bo mało który gracz Lechii jesienią prezentował równą i stabilną formę, ale obu stranierich do Gdańska ściągnięto po to by znacznie podwyższyli poziom zespołu.
W przerwie zimowej zatem kolejne wzmocnienia są wręcz niezbędne. - Mamy gotową listę piłkarzy na cztery pozycje- są to prawy obrońca, środkowy pomocnik, skrzydłowy oraz napastnik- wyznaje Turnowiecki. Nie są to niestety gracze tani, zarówno jeśli chodzi o ich cenę, jak i ewentualne zarobki. Dlatego zwrócimy się do rady nadzorczej oraz głównego inwestora z zapytaniem czy znajdą się środki na te transfery. Rozmawialiśmy już na ten temat z Andrzejem Kucharem, który również zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Z drugiej strony funkcjonujemy w określonych realiach, dlatego w tej chwili nie możemy sobie pozwolić na najmniejszą pomyłkę.
Kluczowe trzy pierwsze mecze
Zima zatem będzie w Gdańsku wyjątkowo gorącym okresem, głównie rozstań, ale przede wszystkim i transferów nowych zawodników. Zostaną przy Traugutta tylko ci, którzy będą w stanie Lechii zapewnić utrzymanie w Ekstraklasie, bo w tej chwili tego zespołu nie stać na nic innego. Prezes Turnowiecki głęboko wierzy jednak, że biało-zieloni bardzo szybko wygrzebią się z dołów tabeli. - Dwa pierwsze mecze w rundzie wiosennej gramy na wyjeździe z Cracovią i ŁKS Łódź, a następnie czeka nas spotkanie u siebie z Wisłą Kraków. Głęboko wierzę, że po tej konfrontacji nasi piłkarze włączą się do walki o miejsce w środku stawki- kończy z nadzieją prezes Turnowiecki.
Maciej Kanczak
- 15/12/2011 21:01 - Blamaż Asseco w Kazaniu
- 14/12/2011 20:38 - Po zwolnieniu Ulatowskiego: Szok i niedowierzanie
- 14/12/2011 20:02 - Świderski: Ważny będzie każdy zawodnik
- 14/12/2011 17:41 - Atomówki zablokowały Modranską
- 14/12/2011 17:38 - Ulatowski zwolniony!
- 13/12/2011 16:47 - Atom Trefl - Modranska LIVE: 3:0 - 25:21, 25:14, 25:20
- 12/12/2011 23:22 - Pokonać czeskiego dominatora
- 12/12/2011 23:20 - Niepewna przyszłość Ulatowskiego
- 12/12/2011 19:00 - Oceny piłkarzy Lechii po meczu z Jagiellonią Białystok: Jaka runda, takie pożegnanie
- 12/12/2011 18:32 - To zwycięstwo podbuduje Trefla