Lechia pokonała na własnym stadionie łódzki Widzew 3:1, w ostatnim w tym roku meczu rozgrywanym w Gdańsku. Mecz zachwycał tylko w drugiej połowie, w której padły wszystkie bramki. Nie zachwyciła liczba kibiców, których było dużo mniej niż wybierających się na w niedzielę do Ergo Areny na koszykarskie derby.
Lechia Gdańsk – Widzew Łódź 3:1 (0:0)
Lukjanovs 67, Buzała 72, Wiśniewski 90 – Kulis 70
LECHIA: Małkowski - Deleu, Janicki, Bąk, Wołąkiewicz - Popielarz (61 Wiśniewski), Traore, Surma - Lukjanovs (79 Zieńczuk), Buval, Buzała (90 Kaczmarek).
WIDZEW: Mielcarz - Ben Radhia, Szymanek, Pinheiro, Dudu - Budka (67 Ostrowski), Kuklis (75. Grzeszczyk), Broź, Lisowski (79 Grzelczak)- Robak, Sernas.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 6343.
Pierwsza połowa spotkania to głównie lekka przewaga Widzewa, który próbował wykorzystać kilka błędów w obronie, jakie popełniła Lechia. Swojego szczęścia próbowali Marcin Robak, Piotr Kuklis. Gdańszczanie starali się kontratakować, ale nie mieli zbyt wielu szans. Jedyne groźne próby zdobycia gola to strzały Buvala i Traore. Na tym można skończyć o pierwszej połowie, która nie podeszła do gustu moknącym kibicom.
Po przerwie trwała jeszcze chwila szachów, ale trener Kafarski szybko postanowił wprowadzić Piotra Wiśniewskiego, który rozruszał kolegów i wniósł sporo zamieszania na boisku. To po jego akcji w 67. minucie Buzała dostał piłkę w pole karne i podał do Lukjanovsa, który pokonał bramkarza. Była to bramka z ponadmetrowego spalonego, co odrobinę zmniejsza radość… Nie minęły dwie minuty, a na tablicy było już 1:1. Po kontrze Widzewa Sernas podał do Kulisa, a ten spokojne wyrównał stan meczu. Miedzy 67., a 72. minutą mieliśmy jednak szalone strzelanie. Trzy gole strzelono w tym okresie czasu. Ostatniego zdobył Paweł Buzała, po dobrym podaniu od najlepszego chyba na boisku Buvala.
Lechia pragnęła podwyższyć wynik i strzelać kolejne gole. Po akcjach gdańszczan na bramkę strzelali: Buval, Wiśniewski oraz Bąk. W ostatnich sekundach meczu ta sztuka się udała. Ze zdobytego gola cieszył się Piotr Wiśniewski, który po ładnej akcji, dostał piłkę w pole karne, ograł Mielcarza i spokojnie wpakował piłkę do siatki. W tym momencie sędzia zakończył spotkanie.
Powiedzieli po meczu
Czesław Michniewicz (trener Widzewa Łódź): To był bardzo szybki i atrakcyjny mecz, w którym Lechia okazała się skuteczniejsza od nas. W naszej grze było sporo mankamentów, ale dostrzegłem też wiele pozytywów. Na pewno nie zabrakło nam determinacji, ani woli walki. Do Gdańska nie przyjechaliśmy z zamiarem zremisowanie tego meczu, ale wygrania go. Jeśli w kolejnych spotkaniach zaprezentujemy zbliżony poziom boiskowej agresji, a do tego dopisze nam szczęście, będziemy cieszyć się z wygranych.
Tomasz Kafarski: Zgodnie z przewidywaniami, był to dla nas trudny mecz. Zwłaszcza w pierwszej połowie gra nam się nie układała. Nie mieliśmy bowiem pomysłu, jak przedostać się pod bramkę Widzewa. Na szczęście moi zawodnicy otrząsnęli się z tego letargu w przerwie i w drugiej połowie zaprezentowali niezły futbol. Nawet kiedy straciliśmy bramkę, nadal wierzyliśmy w końcowy sukces. Cieszy mnie również udany debiut na środku obrony 18-letniego Rafała Janickiego.
Inne artykuły związane z:
- 02/12/2010 13:20 - Początek rundy wiosennej... wiosną
- 30/11/2010 10:53 - Wybrzeże24.pl utrzymało się w ekstralidze
- 28/11/2010 20:35 - Trójmiejskie zespoły bez wygranej
- 25/11/2010 18:51 - Na finiszu
- 23/11/2010 09:09 - Rekordowa frekwencja, rekordowe emocje
- 21/11/2010 09:37 - Przed koszykarskimi derbami
- 20/11/2010 23:06 - Największe wydarzenie koszykarskie w Polsce
- 20/11/2010 12:40 - Zawiodła japońska solidność
- 19/11/2010 19:53 - Asseco Prokom na łopatkach
- 18/11/2010 17:01 - Na inauguracje sezonu Lotos podejmie Start